200 milionów zł za organizację Igrzysk Europejskich. Kto za to wszystko zapłaci? [Rozmowa]

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Igrzyska Europejskie 2023 mają pomóc odbudować turystykę w regionie i wypromować nasz kraj za granicą. To długoterminowa inwestycja medialna  – przekonuje w rozmowie z LoveKraków.pl Rafał Szlachta, prezes Polskiej Organizacji Turystycznej. Kto zapłaci za organizację wydarzenia? Jak wielu turystów przyjedzie? Kraków na tym zyska czy straci?

Rządzący są bardzo optymistycznie nastawieni do organizacji Igrzysk Europejskich 2023 w Krakowie i Małopolsce. Na tę okoliczność powołano pełnomocnika rządu ds. koordynacji działań przygotowawczych do organizacji IE 2023. Wśród mieszkańców Krakowa pojawiają się jednak wątpliwości, które rozwiewamy dzisiaj z prezesem Polskiej Organizacji Turystycznej Rafałem Szlachtą, wieloletnim międzynarodowym działaczem na rzecz sportu i turystyki, restauratorem, „krakusem”.

Łukasz Jeżak, LoveKraków.pl: Dlaczego sądzicie, że Igrzyska Europejskie wpłyną pozytywnie na rozwój Krakowa i Małopolski?

Rafał Szlachta, prezes POT: Rolą Polskiej Organizacji Turystycznej jest wykorzystać sam fakt, że takie wydarzenie będzie organizowane w Polsce i posłużyć się nim do promocji naszego kraju na poziomie międzynarodowym. Nie umniejszajmy rangi tej imprezy stwierdzeniami typu: „to dopiero trzecia edycja Igrzysk i nie jest to jeszcze żadna marka”, bo czasami łatwiej jest pozyskać taką imprezę, zanim osiągnie ona większą rozpoznawalność.

Chcemy potraktować te Igrzyska jako swego rodzaju „kotwicę medialną”. Nie promujemy Igrzysk w żaden sposób, one się promują przy okazji promocji turystyki regionalnej. Same Igrzyska dają nam ponadto możliwość promocji w wielu miejscach na świecie przy okazji kwalifikacji do poszczególnych dyscyplin sportowych.

Polscy sportowcy będą musieli stawić się na kwalifikacjach na wielu imprezach. Dzięki temu, że na przykład Polacy będą rywalizowali z Włochami, to my wykorzystamy nasz zagraniczny ośrodek POT-u w Rzymie, który będzie skupiał się na szerokiej promocji turystyki w danym kraju.

Z uwagi na epidemię i zapaść gospodarczą w turystyce, „walka” o klienta zaczyna się od nowa. Ten, kto teraz postara się o dobrą promocję, co wymaga nakładów finansowych, wygra i skieruje ruch turystyczny do siebie.

Coraz częściej pojawiają się wątpliwości – kto za to wszystko zapłaci?

Premier Mateusz Morawiecki w swoim exposé zapowiedział, że Igrzyska Europejskie 2023 nie będą imprezą krakowską czy małopolską – to będzie impreza narodowa i tak jest traktowana. Powołany został pełnomocnik rządu ds. Igrzysk Europejskich, co także jasno wskazuje, że rząd widzi w tej imprezie korzyści dla całego kraju, a co za tym idzie, duża część środków przeznaczonych na organizację imprezy będzie pochodzić z państwowego budżetu.

Czyli możemy być pewni, że Kraków i Małopolska nie zostaną pozostawione samymi sobie.

Zdecydowanie tak. Słowa premiera biorę za pewnik, że nie będzie to impreza regionalna, ale narodowa, przy czym oczywiście Kraków i Małopolska najbardziej na tym skorzystają.

W dobie koronawirusa ma to szczególne znacznie. Kraków i Małopolska były pionierami w Polsce, jeśli chodzi o turystykę. Naszym zadaniem jest teraz przyciągnąć turystów zagranicznych z powrotem, bo turyści krajowi nie zaspokoją branży. 70 proc. turystyki w Polsce stanowią Polacy, ale ponad 70 proc. przychodów z turystyki pochodzi od gości zagranicznych, dlatego są oni tak ważni i na nich się skupiamy.

To, co przedstawiacie, ukazuje się nam jako długoterminowa inwestycja. Organizacja tych igrzysk ma zwrócić uwagę zagranicy na Polskę i Kraków, ale również pokazać, że takie wydarzenia da się w ogóle u nas przeprowadzić.

Tak, dzięki temu możemy przyciągnąć do Polski kolejne tego typu imprezy w przyszłości. Dlaczego komitet wybrał Kraków na organizację Igrzysk? To miasto może dać więcej, niż samą imprezę sportową. Igrzyska będą tylko drobną częścią tego, co turyści z zagranicy będą mogli tutaj zobaczyć. Oczywiście liczymy na wzmożone zainteresowanie turystyką podczas Igrzysk, ale ta inwestycja ma pokazać atrakcyjność regionu.

W przypadku poprzednich edycji Igrzysk koszty wydarzeń sięgały przynajmniej kilkuset milionów złotych w Mińsku i kilka miliardów w Baku, przyjechało od 35 do 45 tys. turystów zagranicznych. Jak wielu turystów może przybyć do nas? Czy przeprowadzacie tego typu symulacje?

Imprezy w Azerbejdżanie nie możemy w żaden sposób porównywać, dlatego że tam specjalnie na okoliczność Igrzysk wybudowano wiele nowych obiektów. U nas 99 proc. infrastruktury sportowej już istnieje, wymagają jedynie modernizacji lub remontu. Na czym również zyskają Kraków i Małopolska.

Prezes Europejskiego Komitetu Olimpijskiego jasno powiedział, że sporty i dyscypliny będą dobierane do obiektów już istniejących. Nie będziemy budować nowych, jak to miało miejsce w Baku.

Jeśli chodzi o statystyki, to zaczynamy już teraz liczyć i porównywać się do innych imprez typu World Games we Wrocławiu. Szukamy odpowiedniej metodologii, aby we właściwy sposób oszacować liczbę turystów, ale mogę wstępnie zaryzykować stwierdzenie, że jesteśmy w stanie przyciągnąć wielokrotność liczby turystów, którzy przybyli na poprzednie edycje Igrzysk.

W 2014 roku w Krakowie odbyło się referendum, w którym 70 proc. głosujących odpowiedziało, że nie chce Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2022 roku w mieście. Czy z tego względu nie uważacie, że organizacja Igrzysk Europejskich jest trochę nieuczciwa wobec mieszkańców?

Nie, dlatego że mówimy tu o niewspółmiernych kosztach organizacji wydarzenia. W przypadku zimowych igrzysk kwoty inwestycji były szacowane wówczas w miliardach złotych, a podstawowa organizacja Igrzysk Europejskich 2023 to ok. 200-300 mln złotych. Jest to zatem skala całkowicie nieporównywalna.

Należy podkreślić, że możemy na tym znacząco zyskać również finansowo. IE 2023 to w dużej części prawa sponsorskie i telewizyjne, które nie trafią do komitetu, lecz do organizatora. Poza tym mamy dużą swobodę w dobieraniu programu imprezy do naszych potrzeb.

W 2014 roku zimowe igrzyska jawiły nam się jako niezwykle kosztowne, a sytuacja polityczna w kraju też nie sprzyjała ich organizacji. Przy IE 2023 sytuacja jest inna, zmieniono podejście, a władze Krakowa i Małopolski są do tego wydarzenia pozytywnie nastawione.


Rafał Szlachta, szef POT