Angel Green: Chcieliśmy zapłacić za przebudowę szpitalnego lądowiska [Rozmowa]

Rozmowy ze szpitalem prowadzimy od 10 miesięcy. Wszystkie nasze propozycje pomocy w wykonaniu i pokryciu kosztów niezbędnych korekt nie zostały zaakceptowane. Z uwagi na dobro szpitala i jego pacjentów, w czasie rozmów wstrzymaliśmy prace nad inwestycją – mówi przedstawiciel Angel Poland.

Firma przy ulicy Prądnickiej (w niedalekiej odległości od szpitala im. Narutowicza) rozpoczęła budowę Angel Green.

W 2008 roku miejscy urzędnicy wydali pozwolenie na budowę. Decyzja nie może być podważona przez sądy?

Marcin Kaznowski, Dyrektor Techniczny Angel Poland: Dysponujemy prawomocnym pozwoleniem z 27 lutego 2008 roku, które daje nam prawo kontynuowania budowy zgodnie z projektem.  Decyzja ta jest ostateczna i w naszej ocenie nie ma argumentów, które mogłyby ją realnie zmienić. W przeszłości dwóch sąsiadów, którymi są właściciele pobliskich inwestycji - faktycznie, próbowało ją podważać. Postępowania w tej sprawie prowadziły liczne urzędy i sądy administracyjne. Żaden z nich nie dopatrzył się jakichkolwiek naruszeń. Ostatnio dyrektor szpitala podjęła ponownie działania celem kontroli tej samej decyzji, ale użyła wyłącznie tych samych, obalonych wcześniej przez sądy argumentów. Warto też dodać, że ważną kwestią jest to, że od wydania pozwolenia minęło 12 lat, co oznacza, że decyzja jest “niewzruszalna”.

Czy inwestycja koliduje z drogą nalotów śmigłowców?

Nie, zgodnie z chronologią należy stwierdzić, że to droga nalotu śmigłowców koliduje z naszą inwestycją, która zgodnie z prawem była pierwsza. My działamy w oparciu o pozwolenie z 2008 roku. Z kolei droga nalotu została błędnie zarejestrowana dopiero w 2012 roku. Wtedy też szpital określił nalot nad naszymi działkami, które wcześniej wyłączył z obszaru odziaływania lądowiska, uzyskując pozwolenie na budowę. W konsekwencji nie uwzględnił nowopowstającego budynku mieszkalnego jako przeszkody, co w ujęciu prawnym było oczywistym błędem. Ponadto ze względu na istniejącą już wtedy kolizję z budynkiem szpitala lądowisko prawdopodobnie zostało dopuszczone do użytkowania warunkowo.

W jaki sposób można zmienić ścieżkę nalotów? Czy da się to zrobić w ramach już istniejących zabudowań?

Tak oczywiście! Aktualna ścieżka nalotu została od samego początku źle zaprojektowana, dlatego jej korekta jest po prostu konieczna. Gdy tylko w 2020 roku dostaliśmy informację o tym błędzie, dowiedzieliśmy się również, że lądowisko nie spełnia przepisów rozporządzenia Ministra Zdrowia z 2019 roku. W tej sytuacji skontaktowaliśmy się z LPR - jedynym użytkownikiem lądowiska - i sporządziliśmy koncepcję dostosowania lądowiska do przepisów wraz z korektą nalotu nalotu. LPR wydał pozytywną opinie dla projektu AFS Consulting - Tomasz Culak, w którym nakreślono nową trasę, bezkolizyjnego nalotu. Potem zaproponowaliśmy jeszcze szpitalowi wykonanie na nasz koszt prac dostosowawczych. Oceniamy, że warte są łącznie około pół miliona złotych. Taka też kwota widnieje w dokumentacji przetargowej na stronie szpitala - dokładnie 407 000 zł.

Budowa zapowiadanej inwestycji już się rozpoczęła, m.in. poprzez postawienie żurawi. Montaż ciężkiego sprzętu uniemożliwia już lądowanie helikopterem?

Rozmowy ze szpitalem prowadzimy od 10 miesięcy. Wszystkie nasze propozycje pomocy w wykonaniu i pokryciu kosztów niezbędnych korekt nie zostały zaakceptowane. Z uwagi na dobro szpitala i jego pacjentów, w czasie rozmów wstrzymaliśmy prace nad inwestycją. Teraz, po upływie 10 miesięcy i licznych próbach wsparcia szpitala, nadszedł czas kontynuowania budowy, ponieważ mamy terminy i zobowiązania, z których musimy się wywiązać.

Wiążą nas zobowiązania nie tylko wobec naszych kontrahentów (w tym instytucji finansujących), lecz również wobec prawie 100 naszych klientów, którym obiecaliśmy dostarczyć kupowane przez nich lokale w uzgodnionym terminie. To także praca wielu osób związanych z budową i całym projektem.

Dalsza zwłoka w rozpoczęciu prac budowlanych mogłaby spowodować, iż nie będziemy w stanie wywiązać się z tego zobowiązania co pociągnęłoby nie tylko wymierne, znaczne szkody dla inwestora, lecz spowodowałoby również olbrzymie problemy, a często i wymierne, negatywne konsekwencje finansowe i dramaty osobiste dla klientów, którzy mają pełne prawo oczekiwać wypełnienia przez nas podjętych wobec nich zobowiązań.

Kolejny etap prac nie jest jednak niczym zaskakującym.Już dziesięć lat temu, a konkretnie w momencie popełnienia przez szpital błędu polegającego na wytyczeniu trasy nalotu nad trwającą budową, wiadomo było, że w tym miejscu kiedyś pojawi się ciężki sprzęt wysokościowy. Konieczność postawienia dźwigu zgłosiliśmy LPR-owi - jedynemu dysponentowi lądowiska. Dostaliśmy jednocześnie informacje o wstrzymaniu nalotów, dzięki czemu nikomu nie zagraża niebezpieczeństwo - LPR będzie mógł korzystać z innych lądowisk w Krakowie. Na marginesie warto wyjaśnić, że w zakresie LPR nie leży decydowanie o stawianiu dźwigu, czy innych urządzeń.

Taki stan rzeczy powoduje, że równocześnie dyrektor szpitala musi na koszt podatników dostosować lądowisko do przepisów rozporządzenia. Poinformowała nas już zresztą, że zapłaci za to Gmina Kraków.

Z wcześniej pojawiających się informacji wynika, że Państwo prowadzili rozmowy z dyrekcją szpitala im. Narutowicza. Czego one dotyczyły?

Tak - wielokrotnie proponowaliśmy spotkania i rozmowy, aby przełamać impas w sprawie. Zadeklarowaliśmy Pani dyrektor pomoc w naprawienie błędu z 2012 roku z niewłaściwie wyznaczonym nalotem – i dostosowanie lądowiska do przepisów rozporządzenia z 2019 roku. Koszt samego dostosowania szacujemy na kwotę pół miliona złotych. Pani dyrektor oświadczyła, że dostosuje lądowisko do przepisów rozporządzenia za pieniądze gminy Kraków i nie jest zainteresowana naszą propozycją. Podjęła też osobiście decyzję, że poczeka na decyzje w toczących się postępowaniach administracyjnych, które wszczęła przeciwko inwestycji. Jak już wspomnieliśmy wszystkie argumenty prawne przemawiają za kontynuowaniem budowy inwestycji.

Wzięlibyście na siebie pełne koszty przebudowy lądowiska? Co należałoby wybudować?

Tak - wyszliśmy z propozycją pokrycia wszelkich kosztów modernizacji lądowiska oraz zmiany trasy nalotu, ale w wyniku indywidualnej decyzji dyrektor szpitala, została ona odrzucona.

Na stronach internetowych szpitala jest informacja, z której jasno wynika, że szacowane koszty samych prac budowlanych dostosowujących to około 407 tysięcy. Spotkaliśmy się już obecnie z informacjami o tym, że te prace mogłyby być znacznie tańsze, ale domyślamy się, że są to wyceny mające złagodzić nieco obraz kosztów, które poniesie gmina. Prawdopodobnie wyliczone są na podstawie jedynie wybranych punktów, takich jak koszty samego projektu. Lądowisko trzeba natomiast gruntownie przebudować, aby naprawić błędy z przeszłości oraz żeby w przyszłości mogło bez zakłóceń służyć mieszkańcom Krakowa.

Podkreślamy, w dokumentacji przetargowej opublikowanej przez szpital znajduje się informacja, że przystosowanie lądowiska ma kosztować 407 tysięcy złotych. To kwota zdecydowanie bliższa naszej wyceny i - to warto zaznaczyć - rzeczywistości.

Kluczową sprawą w tym sporze jest opinia Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Czy ta instytucja pozytywnie zaopiniowała założenia dot. przebudowy?

Tak. Jesteśmy w posiadaniu pisemnej akceptacji LPR dla koncepcji zmiany nalotu i dostosowania lądowiska do przepisów rozporządzenia z 2019 roku.

W dyskusji publicznej pojawiły się informację, że inwestycja Angel Green jest blokowana z powodu interwencji właścicieli innych nieruchomości zlokalizowanych w niedalekiej odległości od szpitala. Jakieś osoby zgłosiły się do Państwa?

Od 2008 roku inwestycja przy ulicy Prądnickiej była oprotestowana przez dwóch sąsiadów. Wiemy o ich licznych działaniach mających na celu zablokowanie naszej inwestycji. Powód wydaje się być prosty. Skorygowana trasa nalotu spowodowałaby, że śmigłowce latałyby nad ich budynkami, a nie - jak dotychczas - na innej, błędnie wyznaczonej w 2012 roku trasie. Sąsiedzi wszczęli między innymi postępowania o stwierdzenie nieważności decyzji o pozwoleniu na budowę już w latach 2008-2012. Te wnioski były rozpatrywane przez liczne organy administracyjne i sądy administracyjne. Oczywiście potwierdzono, że pozwolenie na budowę jest wydane zgodnie z prawem. Niestety, dyrektor szpitala, która została zawiadomiona przez jednego z tych sąsiadów o naszej inwestycji, powiela obecnie te same argumenty w nowych postępowaniach, które szpital wszczął w ubiegłym roku. Zastanawia nas, jakie motywacje może mieć dyrektor szpitala w tym, by podważać wydaną zgodnie z prawem decyzje, skoro wiemy, że helikoptery będą mogły latać na nowej, prawidłowo wyznaczonej trasie równie często i efektywnie jak do tej pory? Do Państwa oceny zostawiamy, czy wpływ na to może mieć fakt, że jednym ze wspomnianych przez nas sąsiadów jest mąż pani ordynator z tego samego szpitala? W naszej ocenie wygląda bowiem na to, że prywatne, bardzo osobiste relacje mogą mieć w tym przypadku wpływ na decyzje kluczowe dla miasta.

News will be here