Biegli nie do sądu

fot. pixabay.com

W krakowskim sądzie okręgowym brakuje biegłych z różnych dziedzin medycyny. Jerzy Friediger, skarbnik Okręgowej Rady Lekarskiej w Krakowie opowiada, jakie są powody tego, że lekarze niechętnie zgłaszają się do roli specjalisty w sądach, bo sąd takich nie potrafi wskazać.

Biegli występują w niemalże każdej sprawie wymagającej nieco specjalistycznej wiedzy. Od ich opinii często wiele zależy, a i są takie, których rozstrzygnięcia opierają się tylko i wyłącznie na pracy biegłego.

Nikt sobie nie wyobraża procesu dotyczącego błędu w sztuce lekarskiej bez specjalisty (a czasem i kilku). Również w sprawach dotyczących zabójstwa czy pobicia z użyciem niebezpiecznego przedmiotu praca biegłych jest niezbędna.

Weźmy na przykład ugodzenie nożem. Biegły określa rozmiar, głębokość rany i m.in. na podstawie takich parametrów może dopasować potencjalne narzędzie użyte do przestępstwa. Ale oprócz tego opisuje siłę, jakiej ktoś użył do wyprowadzenia ciosu. A to już dużo mówi o intencjach.

Zaproszenie

W październiku na stronie internetowej Sądu Okręgowego w Krakowie zamieszczone zostało „zaproszenie do współpracy”, skierowane głównie do lekarzy.

– Z uwagi na postępujący rozwój wiedzy i nauki w dziedzinie medycyny, wspieranie się wymiaru sprawiedliwości wiedzą i doświadczeniem lekarzy uważa się za istotny element postępowania sądowego – czytamy w piśmie.

Jakich konkretnie specjalistów szukają władze sądu? Wakaty są w m.in. takich dziedzinach jak anestezjologia, alergologia, immunologia, laryngologia i stomatologia. Po jednym czy dwóch biegłych sąd ma do dyspozycji z m.in. diabetologii, hematologii, onkologii, gastrologii, medycyny pracy czy okulistyki. W sumie sąd poszukuje specjalistów z 26 dziedzin.

Na pytanie, jakie są przyczyny, że lekarze nie zgłaszają się do roli biegłego, sędzia Beata Górszczyk, rzecznik prasowy SO w Krakowie nie zna odpowiedzi.

Dużo do powiedzenia na ten temat ma dr n. med. Jerzy Friediger. Ten doświadczony chirurg, obecnie dyrektor szpitala im. S. Żeromskiego, uważa, że powodów jest kilka, a wszystkie są poważne.

– Od biegłego sądowego wymagana jest wiedza specjalistyczna, poparta specjalizacją w określonej dziedzinie medycyny, odpowiednim stażem pracy i doświadczeniem – mówi Friediger.

Jak opowiada, przygotowanie opinii dla sądu jest czasochłonne i wymaga mnóstwa pracy. – Zapoznanie się z bardzo obszernymi aktami sprawy i historią choroby wymaga czasu i uwagi. Konieczne jest także zapoznanie się z literaturą medyczną dotyczącą szczegółowego problemu – wyjaśnia.

Pieniądze

A nie zawsze czas i praca idą pod rękę z satysfakcjonującym wynagrodzeniem. – W sytuacji, kiedy godzina pracy lekarza rezydenta wszędzie wyceniona jest co najmniej na kwotę 100–150 zł, wynagrodzenie za wydanie opinii przez doświadczonego specjalistę przewidziane jest w wysokości niespełna 50 zł za godzinę pracy – mówi lekarz.

Według Jerzego Friedigera takie pieniądze są nieadekwatne do nakładu pracy i wymaganej wiedzy. To jednak nie koniec, bo rola biegłego nie kończy się na sporządzeniu dokumentu.

Biegli są zobowiązani do stawiania się na rozprawach, czasem daleko od miejsca zamieszkania. A wynagrodzenie wciąż jest na tym samym poziomie. Należy dodać do tego absencję w pracy i związaną z tym utratę zarobków.

– Do tego dochodzą opóźnienia w wypłacie wynagrodzenia i niejednokrotnie konieczność kilkukrotnego upominania się o należną zapłatę – dodaje lekarz.

A co jeśli biegły się nie stawi w sądzie? Oto, co mówi prawo: „Na biegłego, który bez należytego usprawiedliwienia nie stawił się na wezwanie organu prowadzącego postępowanie (…), można nałożyć karę porządkową w wysokości do 10 000 zł. Wyjątkowo można ponadto w takim wypadku zarządzić zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie biegłego (…)”. Oczywiście kary te nie są stosowane, jeśli lekarz przedstawi odpowiednie usprawiedliwienie swojej nieobecności.

Odpowiedzialność

Nie chodzi jednak o to, że medycy się jej boją. – Są do niej przyzwyczajeni w codziennej pracy, jednak ostatnie regulacje, przewidujące odpowiedzialność karną za wydanie nawet nieświadomie fałszywej opinii, są nie do przyjęcia – uważa Friediger.

To naraża lekarzy na ryzyko oskarżenia przez jedną ze stron sporu niezadowoloną z wydanej opinii. – Tylko rewizja obowiązujących obecnie przepisów może spowodować zmianę tego nastawienia – konkluduje Jerzy Friediger.