Aż trzech wyroków sądów – powszechnych i administracyjnego – wymagała sprawa wyjaśnienia, czy motocyklista przekroczył prędkość na tyle, iż karą powinno być czasowego odebranie prawa jazdy.
We wrześniu 2019 roku motocyklista został zatrzymany przez policję w związku z przekroczeniem prędkości na terenie zabudowanym. W lutym 2020 roku sąd rejonowy w wyroku nakazowym orzekł, że mężczyzna przekroczył prędkość o ponad 50 km/h, co oznaczało rozpoczęcie procedury odebrania prawa jazdy.
Motocyklista wnosił o wznowienie postępowania sądowego, ale ostatecznie wyrok uprawomocnił się pod koniec września 2021 roku. Trzy miesiące później prezydent miasta wydał decyzję o zatrzymaniu prawa jazdy na trzy miesiące z rygorem natychmiastowej wykonalności.
Mężczyzna odwołał się od decyzji do SKO, ponieważ dysponował dowodami, iż prędkość przekroczył, ale nie o ponad 50 km/h, tylko o nieco ponad 33 km/h. Mimo to kolegium odwoławcze utrzymało decyzję w mocy.
Dwa wyroki, różne prędkości
Przyszedł więc czas na sąd administracyjny. Kierowca w skardze przekonywał, że sprawa nie została dokładnie wyjaśniona, a on nie przekroczył prędkości o więcej niż 40 km/h. W uzasadnieniu podaje, że jechał nieco ponad 83 km/h na odcinku, gdzie obowiązywało ograniczenie prędkości do 50 km. Twierdzenia te mają pokrycie w kolejnym wyroku sądu rejonowego tym razem ze stycznia 2021 roku. Według niego winnym całego zamieszania jest biegły, który pomylił się w obliczeniach.
Wojewódzki Sąd Administracyjny nie miał wątpliwości, że w tej sprawie rację ma motocyklista. Prezydent nie przeprowadził ponownego postępowania wyjaśniającego i nie ustosunkował się do treści odwołania. Co więcej, organ posiadał dwa wyroki sądów, których ustalenia co do spornej prędkości nie były tożsame.
Prezydent ma raz jeszcze przyjrzeć się sprawie i przeanalizować wszystkie dostępne wyroki sądowe, co w konsekwencji ma doprowadzić do ustalenia, z jaką faktycznie prędkością jechał motocyklista i czy należy mu odebrać prawo jazdy. Orzeczenie jest nieprawomocne.
Sygnatura: III SA/Kr 924/22