Bigos po krakowsku #3

BBC, TVN24 i pewnie kilkaset innych stacji na całym świecie przeprowadziło transmisję ze smażenia hamburgera. Nietypowego, bo w całym swoim krótkim życiu nie widział ani krowy, ani tym bardziej Hamburga. Jego upokarzającą śmierć na teflonowej patelni zobaczyły za to miliony widzów.

[Chór] A jaki to ma związek z Krakowem?

Nie ma żadnego. Choć to ciekawe, że materialna wartość krążka sztucznego mięsa jest równa kilku mieszkaniom w dobrej lokalizacji. A smakowa - kiełbasie sprzedawanej na stadionie Wisły (zwyczajna z nazwy i pod każdym innym względem).

Jednak wspominam o nim z dwóch innych powodów. Po pierwsze, dla alibi. Jeśli kiedykolwiek przeglądając LoveKraków.pl zapytacie w komentarzu: „Dlaczego zajmujecie się takimi bzdurami?”, my odpowiemy: „U tych największych jest jeszcze głupiej”.

A po drugie, od czegoś musiałem zacząć, a nic innego na to nie zasługiwało.

***

Niby mógłbym od likwidacji Empiku, bo ten temat w mijającym tygodniu podobno rozgrzewał krakusów równie mocno, jak kombinacja bezchmurnego nieba i powietrza znad Afryki. Niestety, zupełnie nie rozumiem skąd ten cały raban. A gdybym rozumiał, najpewniej napisałbym mniej więcej to samo, co moja przeurocza redakcyjna koleżanka.

Nic ująć, prawie nic dodać. Prawie, bo do łez rozbawił mnie Leszek Mazan. Mam słabość do każdego, kto głosi wyższość Krakowa nad Warszawą, ale tym razem mocno się zagalopował. Przesłuchiwany na okoliczność likwidacji, rzekł mniej więcej tak: „Książka zakupiona w zabytkowej kamienicy ma większą wartość, niż ta z galerii handlowej”.

To prawda. Pójdę dalej, porównując z księgarnią internetową, różnica w wartości jest już całkiem spora.

Jeszcze jedno. Nie wypada lamentować, że zmarzniecie czekając na rogu Siennej i Rynku w połowie grudnia. Zamiast ogrzewać tyłek w księgarni, udając zainteresowanie Dostojewskim, wstąpicie do Zary po kalesony.

***

Ewentualnie o ich odstąpienie możecie poprosić Cezarego Wilka. Właśnie zamienił południe Polski na północ Hiszpanii i - choć to nie Costa del Sol - raczej nie będą mu już potrzebne. Żałuję bardzo, bo lubiłem chłopaka. Przede wszystkim dlatego, że jest cholernie inteligentny. Dzięki temu, w przeciwieństwie do wielu innych ligowców, szybko zdał sobie sprawę, że nazywanie go piłkarzem zawsze będzie odrobinę na wyrost. Jak u Kazika:

[Chór]: Debil nie wie, że jest debil, a mądry to wie.

O piłkarskiej ułomności oczywiście mowa. Czarek, zamiast ryzykować poważne urazy kolan siląc się na karkołomne dryblingi, zrobił z nóg lepszy użytek. Z uporem godnym lepszej sprawy uprzykrzał nimi życie rywalom. I tak, ambitnie jeżdżąc na tyłku po polskich pastwiskach, zajechał aż do La Corunii.

A przy okazji uszczuplił sumaryczne IQ szatni przy Reymonta o jakieś 30%.

***

Miał być nowiutki, pachnący budynek, sklepiki, butiki, restauracje, knajpeczki, cuda-wianki. Jak mawiał mój nauczyciel, lovely, beauty, cycuś, laseczka - Nowa Cracovia. „Co to, to nie!” - krzyknął jednak miłościwie nam panujący prezydent uderzając pięścią w stół. I nie będzie.

[Chór] To co będzie?

[Krzysztof Kononowicz] Niczego nie będzie!

Będzie, będzie. Wstyd będzie. Zamiast galerii handlowej dorobiliśmy się kolejnego eksponatu w Galerii Budynków, Których Zburzyć Nie Damy, a Nic Innego Nie Możemy z Nimi Zrobić. Zaszczytne miejsce między Hotelem Forum, a cokołem czekającym na DH Jubilat.

Urzędnicy majaczą coś o przebudowie hotelu na obiekt mieszkalny, choć nawet jego projektant przyznaje, że ciasne klitki zupełnie nie przystają do nowożytnych standardów. A konstrukcja niemal uniemożliwia ingerencję we wnętrza.

Póki co w zniszczonych pokojach rezyduje więc Duch Słusznie Minionej Epoki. Śpi spokojnie, szybkiej eksmisji nie musi się obawiać.

***

Na koniec informacja, którą żywo zainteresowane będą pielgrzymki na Jasną Górę. ZIKiT zmienia dozwoloną prędkość na niektórych ulicach. Jednymi będzie można chodzić nawet osiemdziesiątką, a innymi spacerowo - 30km/h. Wprawdzie w tym roku pielgrzymka już zablokowała ruch w centrum, ale na przyszły rok - jak znalazł.