Miłośnicy przyrody symbolicznie pożegnali dwustuletnią topolę, wyciętą przez przedsiębiostwo pomocnicze jednej ze spółek miejskich w lutym tego roku. Pojawiły się łzy i apel o pozostawienia na miejscu chociaż kikuta, który został po drzewie.
W sprawie topoli interweniował radny Łukasz Gibała. Dostał odpowiedź, że doszło do usunięcia nie tylko tego, ale również ośmiu innych drzew bez pozwolenia.
– Drzewa bezprawnie usunęła „spółka powiązana ze spółką miejską”. Absurd goni absurd. Będę tę sprawę monitorował i mam nadzieję, że wobec winnych zaistniałej sytuacji zostaną wyciągnięte konsekwencje – komentował radny.
W czwartek miłośnicy przyrody na czele z Cecylią Malik i Katarzyną Pilitowską pożegnali około 200-letnią roślinę.
– Bardzo nas boli fakt, że takie drzewa nie mają odpowiedniej ochrony. A to przecież one dają nam to, co mieszkańcom potrzebne: chłód, tlen i radość – powiedziała Pilitowska. Odczytany został również tren, nie zabrakło łez wzruszenia.
Pojawiła się też petycja do prezydenta, aby kikut pozostał na miejscu. – Mogą z niego korzystać zwierzęta i inne organizmy, które będą w nim żyły, a po drugie, aby przypominał nam wszystkim jak cenna jest miejska przyroda – mówiła działaczka.
Okazuje się też, że sprawa trafiła do prokuratury. Pilitowska poinformowała, że zostało wszczęte postępowanie w sprawie z artykułu 181. paragraf 2. kodeksu karnego.