Chirurg stanął przed sądem. Grozi mu do 10 lat więzienia

fot. pixabay.com
Rozpoczął się proces chirurga z jednego z krakowskich szpitali. Według prokuratury popełnił błąd medyczny, który spowodował ciężki uszczerbek na zdrowiu u pacjentki. Lekarz nie przyznaje się do winy.

10 grudnia 2013 roku na bloku operacyjnym znalazła się pacjentka zakwalifikowana do wycięcia guzów z jajników. Lekarzom znana była historia chorobowa kobiety, która miała za sobą m.in. dwa cesarskie cięcia i zabieg usunięcia macicy.

Doktor Marek K. został zadysponowany do operacji. Jak stwierdził przed sądem, przeprowadzał zabieg wraz dwoma asystentami i doświadczoną instrumentariuszką „z największą ostrożnością”. Wiedział bowiem, że operacja nie będzie jedną z najprostszych z powodu wcześniejszych zabiegów.

W procedurze ważne było odesłanie wyciętych guzów oraz wycinka sieci do badania histopatologicznego pod kątem onkologicznym. Na szczęście, tutaj żadnych zmian nie zaobserwowano. Brzuch pacjentki został zamknięty, a wcześniej lekarze założyli drenaż.

Aż do nocy 13 grudnia, zdaniem oskarżonego, wszystko było w porządku. Jednak pacjentka zgłosiła ostry ból brzucha i trafiła z powrotem na salę operacyjną. Chirurdzy, którzy uratowali kobietę, stwierdzili, że brakuje 15 centymetrów jelita grubego. Skutkowało to krwawieniem i wylaniem się treści jelitowej. Właśnie o taki błąd w sztuce medycznej oskarżony jest Marek K.

„Niepojęte”

Lekarz twierdzi, że nie jest możliwe, aby nikt z zespołu nie zauważył tak drastycznej zmiany podczas operacji. Jego zdaniem wystąpiłoby obfite krwawienie, a wylanie się treści jelitowej każdy obecny na sali, oprócz tego, że by zobaczył, dosłownie – odczułby.

– Nie tylko według mnie podczas operacji nie doszło do uszkodzenia jelita, ale również według badania histopatologicznego. Wszystkie tkanki, które wycięliśmy, trafiły do badania. Nie było wśród nich tkanki z jelita – powiedział Marek K.

Oskarżony twierdzi też, że gdyby doszło do uszkodzenia, to w drenażu byłoby dużo krwi oraz zanieczyszczeń. Te nie wystąpiły.

Zdaniem Marka K. fizjologicznie jest możliwe, iż jelito samo się zrywa. Lekarz przypomniał też, że pacjentka zgłosiła się 6 grudnia z dolegliwościami dotyczącymi brzucha. Jednak diagnostyka utwierdziła medyków, że należy iść w stronę zmian ginekologicznych, jako że zauważono cysty. Okazało się jednak, że już wtedy mogła mieć ostre zapalenie otrzewnej, co później potwierdziły wyniki badań m.in. sieci. Tę wiedzę lekarze powzięli jednak dopiero po operacji.

Oskarżony zasugerował więc, że kobieta trafiła do szpitala z dwoma schorzeniami, została przeprowadzona operacja, po której jedno z nich ustąpiło, ale po trzech dniach mogło dojść do zerwania jelita w wyniku ostrego zapalenia.

Akt oskarżenia

Śledczy opierają się na opinii biegłych, z której wynika, że ginekolog nie zachował należytej ostrożności lekarskiej, operując chorą, która była już po trzech operacjach jamy brzusznej. – Zaniedbał też w okresie przedoperacyjnym prób ewentualnego ustalenia stosunków anatomicznych w obrębie jamy brzusznej u chorej, np. przez wykonanie TK z kontrastem czy konsultacji chirurgicznej – poinformował Janusz Hnatko, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

Chirurgowi grozi kara pozbawienia wolności od roku do 10 lat.