„Chora córka” tylko pretekstem? Były wiślak zagra w Grecji

Fran Velez fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

– Potrzebuję być teraz przy niej i najlepszym wyjściem był powrót do domu – tak Fran Velez tłumaczył kibicom decyzję o rozwiązaniu kontraktu z Wisłą. Wystarczył jednak tydzień, by dom opuścił i związał się z klubem z ligi greckiej. Kibice są zniesmaczeni zachowaniem 27-latka.

Pożegnania klubów z piłkarzami w 99 procentach przypadków mają ten sam schemat. Pracodawca informuje, że nie przedłuży umowy/strony rozwiązują ją za porozumieniem stron, dziękuje zawodnikowi za grę i życzy powodzenia w dalszej karierze. W przypadku Wisły i Frana Veleza było inaczej. Do oficjalnych banałów biuro prasowe klubu dołączyło film. Hiszpan siedzi na stadionie i tłumaczy, dlaczego musi opuścić Kraków rok przed końcem umowy.

Tam, gdzie Cuesta

Zawodnik zaczyna od podkreślenia, że jest mu smutno z powodu rozstania. Dziękuje też pracownikom i kibicom, że w Wiśle czuł się jak w domu. – Powodem odejścia są problemy córki i to sprawa najważniejsza. Potrzebuję być teraz przy niej i najlepszym wyjściem był powrót do domu. Dlatego musiałem podjąć tę trudną decyzję – tłumaczy Velez.

We wtorek, sześć dni po tych słowach Velez był już w Grecji, a jego nowy klub – Aris Saloniki – poinformował o jego pozyskaniu. Obrońca nie będzie czuł się samotny, bo wcześniej umowę z tym klubem podpisał Julian Cuesta, któremu latem skończył się kontrakt w Krakowie.

Choroba córki Veleza nie została przez niego wymyślona. To realny problem, o którym piłkarz informował klub już kilka miesięcy temu. Między innymi z powodu problemów rodzinnych Hiszpan dostawał zgodę, by częściej latać do ojczyzny. Jeżeli jednak zestawi się jego słowa o potrzebie powrotu do domu, a kilka dni później Velez ląduje w Grecji, z której do Hiszpanii nie ma rzutu beretem, to nasuwają się pytania o powody, które przesądziły o rozwiązaniu kontraktu.

REKLAMA

Były wiceprezes o przelewach na czas

Na Twittrze jeden z użytkowników portalu zamieścił zdjęcie korespondencji z Velezem, w której były wiślak tłumaczy, że nie dostawał na czas pensji. Przy Reymonta nie jest to żadną nowością, ale były już wiceprezes klubu, który we wtorek wieczorem uaktywnił się w mediach społecznościowych, zapewnia, że z powodu problemów rodzinnych piłkarza, jego wynagrodzenie trafiało na konto na czas.

„Systemy bankowe mają to do siebie, że po każdym przelewie zachowują datę i wszystko można udowodnić. Dość opluwania przez anonimy!” – napisał Damian Dukat. Zapowiedział również, że niedługo zaprosi na spotkanie, podczas którego poda kilka ważnych aspektów dotyczących jego pracy w Wiśle.

Postrzeganie Veleza przez kibiców zmieniło się o 180 stopni. 18 lipca większość współczuło mu i podkreślało, że rozumie decyzję, bo rodzina jest najważniejsza. Teraz jednym z nielicznych słów nadających się do cytowania jest „oszust”. Część uważa także, że na nagraniu video z tłumaczeniem zawodnika zależało również klubowi, który zrobił z zawodnikiem „ustawkę”, by znów nie narazić się na zarzuty, że kolejny zawodnik odchodzi za darmo.

Hiszpan rozegrał w Wiśle 17 meczów, w których strzelił jednego gola. Występował jako defensywny pomocnik lub stoper.