Ciepło miejskie płynie, ale wolno

Kaloryfer zwany grzejnikiem fot. pixabay.com

Blisko 26 kilometrów nowych sieci ciepłowniczych, prawie 7 kilometrów do przebudowania i 9 kilometrów przyłączy cieplnych, co daje około ponad 42 kilometry rur, planują zbudować urzędnicy na terenie Starego Miasta, Grzegórzek i części Dębnik. Wstępny kosztorys inwestycji, zawierający m.in. opracowanie dokumentacji i odtworzenie nawierzchni,  to 175 milionów złotych. W konsekwencji ma się to przyczynić do likwidacji 5200 pieców węglowych. W jakim miejscu jesteśmy teraz?

Plan ten został przedstawiony w kwietniu i obejmuje cztery najbliższe lata. Co jednak udało się zrobić urzędnikom w 2014 roku? – Do 1 grudnia MPEC wybudował 6,86 kilometra nowych sieci i przyłączy. Do miejskiej sieci podłączył 96 nowo wybudowanych obiektów. Ciepłą wodę użytkową wprowadził do 54 budynków – wylicza Renata Krężel, rzecznik prasowy Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Krakowie

Ostatnie dni grudnia również mają być wykorzystane. – Do końca 2014 zamierzamy wybudować 2300 nowych sieci i przyłączy oraz podłączyć 28 nowo wybudowanych obiektów. Ciepła woda użytkowa ma zostać wprowadzona do 10 budynków – dodaje przedstawicielka MPEC.

Likwidacja niskiej emisji

Mimo starań, 2014 rok był tylko odrobinę lepszy od poprzedniego pod względem likwidacji pieców węglowych, co miało być jednym z ważniejszych zadań spółki. W 2013 roku do sieci zostało podłączonych 30 budynków z ogrzewaniem węglowym, co pozwoliło na likwidację 500 pieców. W tym roku liczby te są nieco większe: 42 budynki, 587 pieców węglowych i 4 kotłownie. Jak dodaje Renata Krężel, w trakcie realizacji jest jeszcze siedem inwestycji, które pozwolą na zlikwidowanie kolejnych 38 pieców.

Pozytywnie zaskakuje, że rzeczywistość wyprzedziła plany. – Pierwotnie zakładaliśmy na  rok 2014 podłączenie 32 budynków w ramach programu ograniczenia niskiej emisji. W ciągu roku przedsiębiorstwo przekonało do wygaszenia pieców i skorzystania z dostawy ciepła kolejnych właścicieli oraz zarządców nieruchomości i dlatego liczba realizowanych inwestycji jest wyższa od planowanej – tłumaczy rzecznik prasowy MPEC.

Wciąż jednak jesteśmy dalecy od sukcesu, bowiem w obrębie drugiej obwodnicy mamy około 8 tysięcy palenisk węglowych, mieszczących się w kamienicach. Do połowy września MPEC wysłał 890 ofert do właścicieli budynków, które kopcą. Zainteresowanie wyraziło jedynie około 130 z nich. Dlaczego jest tak mały odzew? – Podłączenie sieci wiąże się z remontem całego budynku i ingerencją w lokale, gdzie już jest ogrzewanie ekologiczne. Z doświadczenia wiemy, że najtrudniej będzie przekonać mieszkańców takich budynków do podłączenia się do sieci – mówi Zdzisława Głód, prezes zarządu MPEC.

Trzeba motywować

Andrzej Guła z Krakowskiego Alarmu Smogowego podziela zdanie władz MPEC na temat barier, które uniemożliwiają sprawne podłączanie budynków do sieci. – Właściciele, a raczej zarządcy, są hamulcowymi. Zazwyczaj nie zależy im na tym, aby dokładać sobie pracy – uważa Guła. Sprawę komplikuje również to, że w wielu budynkach istnieje mieszany system ogrzewania, co oznacza, że część mieszkańców korzysta z piecyków elektrycznych, gazowych bądź węglowych.

Działacz podkreśla jednak, że nie rozumie takiego postępowania, ponieważ z podłączenia kamienicy są w zasadzie same korzyści. – Wzrasta wartość nieruchomości, a także zapewniona jest stabilność ogrzewania – twierdzi Andrzej Guła. – Być może motywacją będzie informowanie o tym, że z roku na rok będą spadały kwoty dofinansowania – zastanawia się aktywista.

MPEC spotyka się kilka razy w roku z zarządcami budynków, aby ich doinformować i przeprowadzić szkolenia. – Nie taki diabeł straszny, jak go malują. Administratorzy mają mnóstwo wątpliwości i pytań co do całej procedury. My tłumaczymy wszystkie etapy, jakie należy przejść i informujemy na jakich warunkach można przyłączyć się do miejskiej sieci. To wcale nie musi być trudne, choć nie zawsze jest możliwe i nie zawsze może być szybkie – mówi Bożena Krawczyk-Seweryn z MPEC SA w Krakowie.

A jak podchodzą sami zarządcy do tego typu spotkań? – Przychodzimy przede wszystkim, żeby mieć kontakt między sobą, zapoznać się ze zmieniającymi się przepisami i wyjaśnić pojawiające się wątpliwości. Ważne są zwłaszcza kwestie ekonomiczne i prawne. Dostawaliśmy od naszych członków sygnały, że tego typu spotkania byłyby potrzebne i od jakiegoś czasu z pożytkiem udaje się je realizować – mówi Maryla Kumiega z Małopolsko-Śląskiego Stowarzyszenia Budowniczych i Zarządców Nieruchomości w Krakowie.