Co dalej terenem KL Plaszow? Miasto planuje prace, mieszkańcy chcą ich wstrzymania

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

W 2025 roku miasto planuje zakończyć prace związane z utworzeniem Muzeum-Miejsca Pamięci KL Plaszow. Sposób upamiętnienia ofiar, w tym budowa nowych obiektów, budzi stanowczy sprzeciw części mieszkańców.

Podczas środowego posiedzenia rady miasta dyrektor Muzeum Krakowa Michał Niezabitowski przedstawił radnym dotychczasowe działania i plany dotyczące tworzenia Muzeum-Miejsca Pamięci KL Plaszow. Instytucja pod tą nazwą już działa, ale z czasem ma się to przełożyć na prace związane z budową Memoriału, centrum edukacyjnego, remontem tzw. Szarego Domu przy ul. Jerozolimskiej i uporządkowaniem terenu.

Do 2025

Według planów przedstawionych przez dyrektora Niezabitowskiego, jeszcze w tym roku ma zostać ogłoszony przetarg na dokumentację potrzebną do adaptacji Szarego Domu na potrzeby muzeum.

W przyszłym roku muzeum chce mieć już gotowy projekt wykonawczy Memoriału,pełną dokumentację dla Szarego Domu oraz projekt wystaw stałych. Ma się też rozpocząć tworzenie „pomnika dźwiękowego”, złożonego z utworów współczesnych kompozytorów.

Rok 2023 to już według planów czas rozpoczęcia robót w terenie i kontynuacja prac przy przygotowywaniu wystaw. W kolejnym sezonie mają zakończyć się prace związane z porządkowaniem i oznaczaniem terenu, a na 2025 dyrekcja planuje zakończenie robót, odbiory, montaż wystaw i zakończenie inwestycji.

Sprzeciw i protesty

Forma upamiętnienia ofiar obozu od początku budzi sprzeciw części mieszkańców. Zgłaszali oni uwagi podczas konsultacji społecznych, zbierali podpisy w sprawie zmiany planów utworzenia muzeum, a niedawno protestowali, próbując powstrzymać wycinkę drzew na działce od strony ul. Kamieńskiego, na której planowany jest budynek Memoriału i sąsiadujący z nim parking.

Protest okazał się bezskuteczny – na początku listopada wycięto 275 drzew wymagających pozwolenia oraz 250 innych drzew i krzewów. To wydarzenie spowodowało duże oburzenie wśród przeciwników inwestycji, co było też wyraźnie widać podczas wypowiedzi na sali obrad.

– Muzeum idzie jak walec i nie zmieniło planów – mówił Maciej Fijak z Akcji Ratunkowej dla Krakowa, zarzucając miastu wyrzucenie do kosza głosów mieszkańców wyrażonych w petycji i w konsultacjach. – Nikt nie protestuje przeciwko powstaniu muzeum, tylko formy upamiętnienia – podkreślił. Przekazał też informację, że Akcja skierowała do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w związku z niszczeniem naturalnych siedlisk.

Podobne stwierdzenia przewijały się w innych wypowiedziach. – Trzeba pamiętać o przeszłości, pamiętając także o teraźniejszości i przyszłości – mówiła Paulina Poniewska. – Apeluję do prezydenta, żeby się zatrzymać, jest jeszcze czas by zmienić koncepcję i projekt, by to miejsce było symbolem także szacunku dla obecnych i przyszłych pokoleń – przekonywała.

Radni szukają proporcji

W wypowiedziach radnych na pierwszy plan wysunęła się natomiast nie tyle kwestia zieleni, co programu wystawy. Radni klubu Prawa i Sprawiedliwości dopominali się, by w ramach tworzenia muzeum upamiętnić miejsce kaźni Polaków, którzy zginęli na terenie obozu. – Nie rozumiem postępowania muzeum – mówił radny Bolesław Kosior, przypominając swoje wcześniejsze interpelacje, w których m.in. zwracał się o to, by wśród symboli stosowanych na miejscu „oprócz Gwiazdy Dawida nie zabrakło katolickiego Krzyża”.

Zarzuty o pomijanie części ofiar odpierał dyrektor Niezabitowski. Podkreślił m.in., że stojący na terenie obozu pomnik upamiętnia wszystkie ofiary obozu, w miejscu rozstrzeliwań stoi krzyż – jeden z pierwszych znaków, jakie zostały tam ustawione, a wątek ten będzie również uwzględniony w ramach wystawy i zasobów cyfrowych. Przypomniał też podstawową kwestię – że większość ofiar stanowili obywatele polscy wyznania mojżeszowego. Według aktualnych badań, przez obóz przewinęło się ok. 35 tys. więźniów, w tym ok. trzech tysięcy Polaków nie będących pochodzenia żydowskiego. – To wszystko byli krakowianie – podkreślił dyrektor Niezabitowski.

Radny Adam Kalita z klubu PiS stanął natomiast w obronie wykonanej dotychczas pracy i planów upamiętnienia tego miejsca. Odniósł się do wcześniejszych głosów mieszkańców, którzy zamiast muzeum oczekiwaliby w tym miejscu parku pamięci. – To nie jest tylko miejsce zbrodni, ale to także jest cmentarz na dużym terenie. Nie wyobrażam sobie ludzi biegających czy chodzących z psami na cmentarzu Rakowickim – stwierdził.

Radny Łukasz Maślona z klubu Kraków dla Mieszkańców dopytywał natomiast o pełną sumę planowanych wydatków i o zgody na zniszczenie siedlisk.

Radni nie podejmowali dziś żadnych decyzji w sprawie muzeum. Przygotowania trwają, ich postępy będą zależeć od zapisów kolejnych budżetów. Na razie nic nie wskazuje na to, by plany dotyczące inwestycji miały zostać zmienione. Aktualny kosztorys opiewa na 50 mln zł, ale szczegóły będą zależeć od kolejnych przetargów.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Podgórze
News will be here