Już prawie co trzeci pochówek na cmentarzach komunalnych w Krakowie to pochówek urnowy, po wcześniejszej kremacji. Na takie rozwiązanie rodziny decydują się coraz częściej, choć i tak nie są to jeszcze takie liczby, jak w miastach, które od dawna dysponują spopielarniami.
Pierwszą spopielarnię zwłok otwarto w Krakowie dopiero w marcu tego roku, po wielu protestach okolicznych mieszkańców. We wszystkich większych miastach takie obiekty działały już wcześniej, w niektórych nawet więcej niż jeden.
I właśnie ze spopielarni w innych miastach (głównie na Śląsku) korzystali do tej pory mieszkańcy Krakowa. Odsetek pochówków urnowych przez ostatnie lata stale wzrastał, mimo dodatkowych uciążliwości i kosztów związanych z transportem. – Wzrost tego rodzaju form pochowania odnotowuje się już co najmniej od 1995 roku. Wskaźnik ten wynosił wówczas 0,5 % ogólnej liczby pochowań – mówi Patrycja Ćwikła z Zarządu Cmentarzy Komunalnych.
Spory odsetek już w poprzednich latach
W ostatnich latach wskaźniki dochodzą już powoli do poziomu jednej trzeciej wszystkich pochówków. W 2014 było to 29,57%, rok później – 30,77%. Są to dane z cmentarzy komunalnych, a więc nie uwzględniają cmentarzy parafialnych.
ZCK na razie ostrożnie ocenia efekty uruchomienia spopielarni, ponieważ minęło dopiero kilka miesięcy. Na razie wiadomo tyle, że od początku roku do końca września wskaźnik przekroczył 32%.
– Istotnie, z prawie dwóch trzecich wniosków wynika, iż kremacja ma miejsce w Krakowie, w nowo powstałej spopielarni – mówi Patrycja Ćwikła. – Trudno jednak na podstawie tak krótkiego okresu zauważyć nagły wzrost pochówków urnowych po uruchomieniu spopielarni. Ten wskaźnik wzrasta systematycznie od kilkunastu lat – podsumowuje.

W Łodzi ponad połowa
Zdaniem Rafała Cichewicza, dyrektora krakowskiego krematorium, doświadczenia innych miast wskazują na to, że dzięki uruchomieniu obiektu wskaźnik pochówków w urnach będzie wzrastał. – W Łodzi osiągnął 50% i na tym poziomie utrzymuje się od kilku lat. Podobnie wygląda to w innych dużych miastach. W Krakowie jednak obserwujemy duże przywiązanie do tradycyjnych pochówków i myślę, że one jednak będą przeważały – mówi.
Sam obiekt w Podgórkach Tynieckich ma jeszcze duży zapas możliwości technicznych. Jest przystosowany do pracy w trybie 24-godzinnym, a obecnie piece pracują średnio przez ok. 8 godzin dziennie.