Czy Aleksander Buksa zagra jeszcze dla Wisły?

fot. Wisła Kraków

Napastnik latem odejdzie z klubu, ale niewykluczone, że w ośmiu ostatnich meczach sezonu zobaczymy go jeszcze na boisku. 18-latek jest zdrowy i wszystko zależy od trenera.

O miejsce w ataku Buksa rywalizuje z Felicio Brownem Forbesem i Żanem Medvedem. Napastnicy nie trenowali w ostatnim czasie z zespołem. Przebywali daleko od Krakowa i grali dla reprezentacji. Medved wystąpił w trzech meczach kadry Słowenii do lat 21 w mistrzostwach Europy. Mecze z Czechami i Włochami zaczął w wyjściowym składzie, a w spotkaniu z Hiszpanią wybiegł na murawę w drugiej połowie. Słowenia zdobyła tylko punkt i nie awansowała do dalszej fazy. Brown-Forbes sprawdzał formę w spotkaniach towarzyskich. Przeciwko Bośni i Hercegowinie grał od początku do końca, a z Meksykiem zszedł w 79. minucie.

W tym tygodniu do zajęć z drużyną wrócił trzeci z napastników, Aleksander Buksa. Piłkarz, który ostatecznie nie przedłużył umowy, pauzował przez ponad miesiąc po zderzeniu głowami z Michałem Buchalikiem w czasie gierki. „Gazeta Krakowska” pisała, że miał problemy ze słuchem i pozostawał pod kontrolą laryngologa.

Buksa czeka na gola w ekstraklasie od 20 czerwca 2020 roku. – Wygląda dość dobrze, trenuje od trzech dni – powiedział w czwartek trener Peter Hyballa. – Ma dużo energii i talent, więc całkiem możliwe, że będzie brany pod uwagę. Na razie za wcześnie, by mówić, czy będzie grać – dodał niemiecki szkoleniowiec w czasie konferencji przed poniedziałkowym meczem wyjazdowym z Podbeskidziem Bielsko-Biała.

Na stadionie beniaminka na pewno nie zobaczymy Vullneta Bashy, Rafała Boguskiego, Adiego Mehremicia i Patryka Plewki. Z drużyną trenuje już Jakub Błaszczykowski, ale decyzja, czy znajdzie się w kadrze, zapadnie w dniu meczu.

Punkty, punkty punkty

Hyballa zapowiedział, że do końca sezonu nie zamierza robić przeglądu wojsk i dawać szans zawodnikom, którzy grają mniej. Na boisko zawsze ma wybiegać najlepsza jedenastka. Podkreślił też, że jego drużynie potrzeba jeszcze kilku punktów, by zapewnić sobie utrzymanie. Ostatnie Podbeskidzie zgromadziło 18 punktów, Biała Gwiazda o dziesięć więcej. – Punkty, punkty, punkty – akcentował cele do końca rozgrywek.

Podopiecznych Roberta Kasperczyka, którzy na wiosnę sprawili kilka niespodzianek, nazwał drużyną kompaktową, grającą bezpośrednio, bez tiki-taki. – Odczuwamy presję, bo jeśli przegramy, przywrócimy ich do gry. Musimy wygrać za wszelką cenę – podkreślił.