Czy Kraków jest dobrym miejscem do życia? „Zdecydowanie przestaje być” [Rozmowa]

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

O ile jeszcze kilka lat temu nie wyobrażałam sobie mieszkania w innym mieście, obecnie coraz częściej się ku temu skłaniam. Widzę jak bardzo degradujemy przestrzeń, jak liczymy na kolejne „prestiżowe” inwestycje, a kolejne obszary wokół centrum oddajemy pod turystykę – mówi Magdalena Milert, architektka i urbanistka, szerzej znana w mediach społecznościowych jako „Pieing”.

Łukasz Jeżak, LoveKraków.pl: Na początek bez rzucania ciastem. W swojej pracy głównie punktujesz negatywne i gorszące przykłady inwestycji czy rozwiązań stosowanych w przestrzeni miejskiej. Tym razem wskaż miejsce, które cię ostatnio zachwyciło.

Magdalena Milert, Pieing: Nie mogę powiedzieć, że którekolwiek osiedle mnie zachwyciło. Myślę raczej, że są przestrzenie, w których po prostu dobrze się żyje. Standardowo podkreśliłabym wartość starszych osiedli, zarówno „blokowisk”, które są wypełnione zielenią, mają zaplecze usługowe (sklepy, szkoły, przedszkola), jak i osiedla z lat 90.–00., kiedy jeszcze jakoś niekoniecznie robiono wszystko pod maksymalny „PUM” [powierzchnia użytkowa mieszkania – red.].

Stworzyłaś poradnik, który mówi o tym, jak kupić mieszkanie, żeby potem nie żałować. Jak rozumiem, jest z tym coraz trudniej, skoro powstała taka publikacja?

Niestety, bardzo trudno. Bardzo łatwo natomiast nabrać się na marketingowe sztuczki deweloperów, którzy opisują swoje inwestycje jako wybitne, a de facto są co najmniej przeciętne.

Posługuje się w swojej publikacji wiedzą zdobytą w pracowniach projektowych, bo wiem, jak się tworzy te budynki, gdzie szukać haczyków. Wiele osób nie wie na przykład, że meble na rzutach mieszkań bardzo często są przeskalowane w dół, by pokoje wydawały się większe. Znam przypadki, gdzie wizualizacja pokazywała sypialnię ze wspaniałym łóżkiem, szafą i toaletką, a w rzeczywistości trzeba było przesunąć ścianę, by łóżko w ogóle się zmieściło.

Najważniejsza rzecz, na którą powinniśmy zwrócić uwagę przy zakupie własnego lokum, żeby się potem nie rozczarować?

Zrobić sobie scenariusz życia, dnia codziennego, najlepiej typowego, deszczowego listopadowego dnia. Pomyśleć, co jest dla mnie ważne w funkcjonowaniu i potem pod ten scenariusz szukać mieszkania. Nie powinniśmy zachwycać się ani wizualizacją, ani prezentacją mieszkania w słoneczny dzień. Polska jest deszczowa, ponad połowa roku chłodna. Myślmy więc o naszych codziennych, zwyczajnych potrzebach, a nie pięknych obrazkach słonecznego weekendu.

Mieszkanie ma odpowiadać naszym potrzebom, więc jeśli np. pracujemy zdalnie, nie wybierajmy mieszkań, których okna wychodzą na hałaśliwą przestrzeń. Jeśli nie jeździmy samochodem (albo nasze dzieci), sprawdźmy, jak dojechać komunikacją miejską, jaki jest jej rozkład.

Czy Kraków jest dla ciebie dobrym miejscem do życia?

Zdecydowanie przestaje być. O ile jeszcze kilka lat temu nie wyobrażałam sobie mieszkania w innym mieście, obecnie coraz częściej się ku temu skłaniam. Widzę, jak bardzo degradujemy przestrzeń, jak liczymy na kolejne „prestiżowe” inwestycje, a kolejne obszary wokół centrum oddajemy pod turystykę. Jeżdżąc po Polsce na różne konferencje, warsztaty, wykłady, widzę ogromną różnicę w tym, jak tworzy się miasto, gdzie stoi granica tego, co można.

Na co dzień opowiadasz o tym, jak się robi miasto. To chyba nie jest wiedza tajemna, zatem dlaczego w tak wielu przypadkach nie wychodzi? Żądza zysku bierze górę?

Wiedza tajemna – na pewno nie, ale zdecydowanie nie jest to prosta sprawa. Nie wychodzi nam tworzenie dobrych przestrzeni, bo mamy wadliwy cały system. Na studiach praktycznie skreślono urbanistykę, w pracowniach architektonicznych pracuje się na śmieciowych umowach, za byle jakie pieniądze, robi się wszystko, żeby zadowolić inwestora, bo ten, kiedy się czegoś odmówi – pójdzie do innej pracowni. Etyka zawodowa praktycznie więc nie istnieje, bo każdy woli mieć co zjeść, po prostu.

Plany miejscowe są słabej jakości, traktują przestrzeń wybiórczo, a poziom ich skomplikowania sprawia, że praktycznie nikt z mieszkańców nie rozumie takiego dokumentu. Jak więc wnosić uwagi, wnioskować o zmianę zapisu? Dorzućmy do tego jeszcze obłożenie urzędów, które nie mają czasu dokładnie sprawdzać wniosków o pozwolenie na budowę.

Dodatkowo możemy sobie zadać pytanie, co to właściwie jest dobra przestrzeń? Dla kogo? Komu ma służyć? Patrząc na statystyki, widać wyraźnie, że mamy starzejące się społeczeństwo i myślę, że nie myślimy o tym, betonując kolejne rynki.

Odwróćmy teraz pytanie z początku rozmowy. Co cię ostatnio rozbawiło lub zbulwersowało, jeśli chodzi o inwestycje deweloperskie. Znów zabudowany plac zabaw?

Najbardziej bulwersuje mnie nieszczerość i brak etycznego podejścia do klienta. Możemy się śmiać z placów zabaw wielkości miejsca postojowego, mieszkania, które ma korytarz jednej trzeciej powierzchni użytkowej czy mikrokawalerki, ale prawda jest taka, że takie mieszkania stają się standardem, który zaczyna być akceptowany. Równamy jakościowo niestety w dół, a nie w górę. Codziennie dostaję wiadomości z różnymi „ciekawymi” mieszkaniami. Kiedyś ktoś dopisał mi do tego „każdy, kto coś takiego zaprojektuje, powinien w tym rok pomieszkać” i ja się z tym właściwie zgadzam.

Czy są w Krakowie osiedla, z których naprawdę warto brać wzór?

Stare? Owszem. Nowa Huta, Grzegórzki, Bronowice, Dębniki to wspaniałe dzielnice z dobrymi miejscami do życia.

News will be here