Dramatyczny spadek sprzedaży biletów. Podwyżka cen nie dotknie prezydenta

Autobus MPK fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Jacek Majchrowski jest za podwyżką biletu miesięcznego z 69 do 96 złotych. Innego zdania jest jego zastępca, który proponuję cenę bliższą 80 złotych.

Wiceprezydent Krakowa Andrzej Kulig w poniedziałkowym wywiadzie dla LoveKraków.pl stwierdził, że propozycje zmian w cenniku biletów na komunikację miejską były tylko roboczą wersją, która została przedstawiona radnym. Podwyżka karty okresowej na wszystkie linie dla osób płacących podatki w stolicy Małopolski miała wynieść 96 zł (wzrost o 27 złotych).

Zastępca Jacka Majchrowskiego miał za złe radnym, że nie potrafią prowadzić rozmów. – Został powołany zespół ds. sytuacji spowodowanej epidemią koronawirusa, który miał służyć wypracowywaniu pewnych rozwiązań. Po posiedzeniu zespołu, w którym uczestniczą radni oraz urzędnicy, radni natychmiast wysyłają tweety i rozgłaszają, że miasto planuje podwyżki – powiedział Andrzej Kulig. – Efekt jest taki, że do opinii publicznej przedostały się informacje robocze. Osobiście nie jestem zwolennikiem tak radykalnej podwyżki – dodał.

Wiceprezydent mówiąc te słowa minął się jednak z prawdą. Informację o propozycji podwyżek cen biletów przekazał dziennikarzowi Radia Eska 10 minut po posiedzeniu zespołu przedstawiciel Zarządu Transportu Publicznego. Biuro prasowe miasta również szybko opublikowało informacje dot. modyfikacji taryfikatora na komunikację miejską. Radni dopiero po ruchu miasta zaczęli komentować sprawę w mediach społecznościowych.

Radni: Ktoś chciał spalić temat

– Poczuliśmy się oszukani przez prezydenta. Podczas spotkania wiceprezydent Jerzy Muzyk prosił nas, żebyśmy nie publikowali żadnych informacji, tylko wypracowali wspólne stanowisko. Wszyscy, ponad podziałami politycznymi, się na to zgodzili, bo wiedzieliśmy jak jest to delikatny temat. Wygląda na to, że ktoś z urzędu chciał spalić sprawę podwyżek – mówi nam jeden z radnych, który był obecny podczas spotkania zespołu roboczego.

Drugi radny: – Widać, że nie ma współpracy na poziomie wiceprezydentów. Jeden deklaruje, że sprawa będzie trzymana w tajemnicy, a u drugiego wiceprezydenta podlegli jemu pracownicy wypuszczają informację „w świat”.

Trzech urzędników, z którymi rozmawialiśmy, mówią, że sprawa „wypłynęła” do mediów przypadkowo. – Dobrze się stało, że to opublikowaliśmy. Ludzie się teraz wygadają, radni oburzą. Już widać, że temat w mediach umiera, do końca sierpnia wszyscy zapomną albo zrozumieją, że podwyżki są konieczne – mówi jeden z pracowników miasta.

Prezydencki dwugłos

Sprawa biletów toczy się jednak dalej swoim życiem. Widać dwugłos wśród najuważniejszych osób w mieście. Swoje propozycje prezydent oraz jego zastępca prezentują w mediach.

Prezydent Jacek Majchrowski w środę na antenie TVP 3 Kraków najpierw stwierdził, że „ceny biletów mnie nie dotkną, bo mam ponad 70 lat i jeżdżę za darmo”. Później tłumaczył, że do każdego zakupionego biletu z budżetu Krakowa trzeba dołożyć drugie tyle, a epidemia spowodowała, że transport publiczny stał się jeszcze bardziej deficytowy.

Dramatyczna sprzedaż

Potwierdzają to również dane dotyczące sprzedaży, które uzyskaliśmy z Zarządu Transportu Publicznego. Każdego miesiąca w zeszłym roku średnio sprzedawano 128 tysięcy biletów okresowych na wszystkie linie. W kwietniu sprzedaż spadła do niespełna 32 tysięcy i dopiero w czerwcu osiągnęła poziom połowy średniej z zeszłego roku.

Jeszcze gorzej wygląda sprzedaż biletów papierowych. W kwietniu zeszłego roku rozeszło się blisko czterech milionów biletów jednorazowych na kwotę prawie 24 milionów złotych. W tegorocznym kwietniu zaledwie 453 tysiące biletów za sumę czterech milionów złotych.

Prezydent swoje, a jego zastępca swoje

Prezydent Jacek Majchrowski w czwartek w Radiu Kraków z kolei mówił, że jest zwolennikiem płacenia 96 złotych za bilet miesięczny na wszystkie linie. Przeciwnikiem takiego rozwiązania jest jego zastępca (realnie rządzący miastem), który dla LoveKraków.pl kilka dni wcześniej twierdził, że „nie jest zwolennikiem tak radykalnej podwyżki”.

– Nie jestem fanem podwyższania ceny biletu z 69 do 96 złotych i uważam, że powinna być ona mniejsza – zapewnił Andrzej Kulig i dodał, że widziałby kwotę bliżej 80 złotych za bilet miesięczny dla mieszkańca Krakowa.