Drugoligowcy w strefie czerwonej

fot. Krzysztof Porębski
Garbarnia i Hutnik zajmują dwa z trzech miejsc zagrożonych spadkiem. Szczególnie źle wygląda sytuacja beniaminka, który nie ma zaległych spotkań do rozegrania. Trener Hutnika oddał się do dyspozycji zarządu.
Hutnik nie jest finansowym krezusem, a do tego traci sporo środków nie mając możliwości wynajmowania obiektów, co drenuje jego budżet. Latem do drużyny dołaczył tylko jeden doświadczony piłkarz – Piotr Stawarczyk. Inne posiłki to młodzi, perspektywiczni zawodnicy, którzy II ligi dopiero się uczą. Przed sezonem drużyna znacząco się też osłabiła. Odejścia Mateusza Gamrota, Arkadiusza Garzeła i Patryka Kołodzieja odbiły się na możliwościach zespołu prowadzonego przez Leszka Janiczaka. Po ostatniej, czwartej z rzędu, porażce z Wigrami Suwałki szkoleniowiec oddał się do dyspozycji zarządu. W 13 rozegranych spotkaniach beniaminek wywalczył 10 punktów i jest przedostatni.

Kadra słabsza niż w III lidze

"W związku z pojawiającymi się głosami nawołującymi do zmiany trenera pierwszego zespołu seniorów informujemy, iż trener podał się do dyspozycji zarządu. Zarząd zdecydował, iż trener pozostanie na stanowisku co najmniej do końca rundy jesiennej, po której zostanie przeanalizowana sytuacja sportowa, organizacyjna i finansowa klubu i na tej podstawie będą podejmowane dalsze decyzje" – poinformował w oświadczeniu prezes Artur Trębacz.

Prezes pisze, że choć w ostatnich latach budżet Hutnika wzrósł dziesięciokrotnie, to odstaje od ligowych rywali. A trener, który jest jednocześnie dyrektorem sportowym, odpowiada za wyniki mierząc się z ograniczeniami. – Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Gramy słabszym składem od tego, który wywalczył awans. Jesteśmy chyba jedynym klubem II ligi, w którym część piłkarzy łączy grę na profesjonalnym poziomie z pracą zawodową – zwraca uwagę Trębacz i zapewnia, że zarząd wybrany przez członków Stowarzyszenia Nowy Hutnik 2010 w każdej chwili jest gotowy poddać się weryfikacji.

Problem w ataku

Jeszcze mniej punktów (9) ma drugi krakowski klub na trzecim poziomie rozgrywkowym, czyli Garbarnia. Brązowi wywalczyli dziewięć punktów wygrywając dwa spotkania i trzy remisując. Mają jednak na koncie 11 gier, o dwie mniej od Hutnika i części innych rywali. Na razie w klubie z ulicy Rydlówka nie słychać o zmianie na ławce trenerskiej. Łukasz Surma miał lepsze i gorsze momenty także w sezonie 2019/2020, ale wybrnął z kłopotów. W miniony weekend drużyna uległa w Polkowicach liderowi 1:2.

– Jesteśmy w kryzysie i ten mecz to pokazał. Zdobyliśmy bramkę kontaktową w 90. minucie. Nie stworzyliśmy klarownych sytuacji i Górnik wygrał zasłużenie – mówi kapitan Marek Masiuda.

– Potrzebujemy pozytywnego bodźca, by się pozytywnie nakręcić. Mamy problem i przez to są niepotrzebne straty piłki, każdy popełnia poważne błędy. Nie będziemy chować głowy w piasek – dodaje.

W środę Brązowi zagrają na wyjeździe z Sokołem Ostróda. To spotkanie miało się odbyć w październiku, ale gospodarze borykali się z koronawirusem. W niedzielę Brązowi podejmą przy ulicy Rydlówka Pogoń Siedlce. Trener Surma podkreśla, że bolączką jego zespołu są błędy w obronie i brak wykończenia sytuacji pod bramką przeciwnika. O to drugie w najbliższym czasie nie będzie łatwo, bo z gry wyłączeni są napastnicy Michał Feliks i Artur Balicki.

– Feliks w meczu pucharowym z Chojniczanką złamał nos i musiał przejść operację. Z kolei Balicki nabawił się kontuzji kolana w Polkowicach – informuje Rafał Stary, rzecznik Garbarni.

Po zejściu Balickiego na środku ataku wystepował Jakub Bąk, nominalnie skrzydłowy.