Dyskusja o reklamach pomiędzy radnymi. Już nie na sali, a na Facebooku

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Za niecały miesiąc okaże się, czy i w jakiej formie rada miasta przyjmie uchwałę krajobrazową. W ostatnich dniach temat żyje na facebookowych profilach radnych.

Po raz pierwszy najnowszy projekt uchwały trafił pod obrady rady w minioną środę. Radni nie przyjęli jednak go w pierwszym czytaniu, tylko odłożyli decyzję na drugą lutową sesję. Zgłosili też sporo uwag i wątpliwości – zarówno co do szczegółów, jak i wobec samej idei radykalnego ograniczenia reklam w mieście.

Radni najbardziej aktywni podczas dyskusji kontynuują ją w internecie. Radny Michał Drewnicki uruchomił sondę, w której można było wybrać pomiędzy pozostawieniem istniejącego stanu lub przyjęciem uchwały w zliberalizowanej formie ze znaczną redukcją liczby nośników, o ok. 70–80 procent. Do tej pory wypowiedziało się ok. 1,5 tysiąca internautów, z czego 93 procent poparło radykalne uporządkowanie reklam.

Esteci kontra przedsiębiorcy

Zupełnie odmiennego zdania są radni, którym zwykle nie jest po drodze, czyli Andrzej Hawranek i Łukasz Wantuch. Radny Hawranek złożył już interpelację, w której pyta o liczbę reklam w całym mieście oraz informację, ile z nich jest postawionych nielegalnie. Wcześniej podczas sesji kwestionował szacunki, zgodnie z którymi przytłaczająca większość widocznych dziś reklam nie spełnia obowiązujących już dziś przepisów. – Nigdy w Polsce nic się nie zmieni, jeżeli panaceum na nieegzekwowanie prawa (które jak najbardziej można wyegzekwować, trzeba tylko chcieć) będzie tworzenie nowego prawa i wiara, że jak już wprowadzi się nowe, to będzie super – napisał na Twitterze.

Radny Wantuch też jest zdania, że walka z reklamami powinna skupić się na tych, które już teraz zamontowane są niezgodnie z przepisami. – Autentycznie przeraża mnie łatwość, z jaką spora grupa radnych i urzędników (rzekłbym nawet, że większość) chce zniszczyć legalnie działające firmy, zatrudniające setki osób w Krakowie – stwierdził. Zapowiedział zorganizowanie spotkania z przedstawicielami branży reklamowej i wysłuchanie ich opinii, choć przyznał, że nie spodziewa się, że przekona tym innych. – Czytam posty i komentarze radnych. Oni mają to gdzieś. Więc zlikwidujemy legalne reklamy zewnętrzne, a nielegalne pozostaną, tak jak są, bo właściciele i tak mają prawo gdzieś. Mamy więc powrót do klasycznego komunizmu podlanego neo-liberalnym sosem: „Lepiej ukarać 10 niewinnych niż aby jeden winny uszedł płazem” – podsumował.

W obronie przedsiębiorców i innych podmiotów zarabiających na reklamach wystąpiła też radna Małgorzata Jantos. – Jestem dość ostrożna wobec haseł „wywalmy wszystkie reklamy, będzie piękniej”. Spółdzielnie, tak jak i prywatni właściciele domów dzięki reklamom mogą wyremontować domy, filharmonia mogła zarobić więcej, a teraz będzie aplikowała do kasy podatników z urzędu marszałkowskiego. Szanuję estetów, ale ubolewam nad brakiem świadomości ekonomicznej. Trzeba do wszystkiego podchodzić z dystansem i szacunkiem dla tych, którzy wpłacają najwięcej do kasy państwa, miasta etc. – skomentowała, dodając, że do rady miasta dostała się „dość znaczna grupa aktywistów, a ludzi znających mechanizmy gospodarki, przedsiębiorców wciąż nie ma”.

Miasto opustoszało

Z próbami przepowiadania upadku firm i utraty wpływów miasta polemizuje natomiast radna Nina Gabryś. Przypomniała zdjęcia ze Starego Miasta sprzed wprowadzenia parku kulturowego i sytuację, kiedy burza zerwała reklamę powieszoną na rusztowaniu podczas remontu Sukiennic. – Po burzy przyszedł jednak kolejny kataklizm, decyzja, która zmieniała wszystko, zabroniono wieszać wielkoformatowych reklam na budynkach na Rynku Głównym! Pozbawione możliwości zasłaniania kamienic firmy straciły klientów, gospodarka się załamała, bezrobocie wzrastało z dnia na dzień – ironizuje.

– Legenda mówi, że w Gdańsku i Warszawie wprowadzono uchwały krajobrazowe, niektórzy mówią, że miasta te pochłonęła szarańcza i zaraza, niektórzy mówią, że po prostu jest porządek... – dodaje.

Radny Artur Buszek nie obawia się spadku wpływów do budżetu miasta. – Według różnych szacunków 70–80% reklam w Krakowie wisi nielegalnie. Od tych reklam nie ma mowy o jakimkolwiek wpływie do kasy miasta (podatki). Wobec legalnej reklamy stanowią nieuczciwą konkurencję. Do walki z tymi nielegalnymi nie ma efektywnych narzędzi – uchwała krajobrazowa może nam je dać. Był czas na przyjęcie tej uchwały wcześniej i można była wtedy wpisać tam odpowiednie poprawki (ale były wybory). Przeciągamy tę telenowelę tak długo, że wszystkim widzom już wychodzi ona bokiem – stwierdza.

Zobaczymy

Pod koniec lutego okaże się, czy i w jakim ostatecznie kształcie uchwała zostanie przyjęta. Jeśli proponowane przez radnych poprawki będą dotyczyć istoty sprawy, a nie szczegółów, może to oznaczać konieczność przedłużenia procedury o kolejne miesiące.

Tymczasem w ostatnich dniach, po interwencjach ze strony mieszkańców, zniknęły trzy tablice reklamowe umieszczone przed zabytkowym budynkiem XLIII LO przy ul. Limanowskiego, a niezgodne z kilkoma ustawami i planem miejscowym. Można też oglądać bez reklam elewację budynku KS Korona, z której najpierw zniknęła reklama miejskiej spółki MPEC, a teraz również inne niezgodne z planem miejscowym nośniki.

News will be here