Eddie – bohater naszych czasów

fot. Piotr Kubic

Po dwóch latach nieobecności tytułu na kameralnej Scenie na Sarego 7 widzowie Teatru Bagatela znów będą mogli obejrzeć wybitny spektakl, który powstał w oparciu o powieść Elii Kazana „Układ”. Realizacja Michała Kotańskiego jest pierwszą w świecie teatralną adaptacją „Układu”.

„Nikt nie może żyć tak, jakby chciał. Wszyscy poświęcamy jakąś dozę swojego czasu, żeby mieć dach nad głową i pełną miskę. To jest nasz układ ze społeczeństwem, które samo w sobie też jest jakimś układem. Każdy rezygnuje z kawałka duszy, by mieć kawałek chleba” – mówi psychiatra leczący głównego bohatera w adaptacji skandalizującej powieści Kazana.

Eddie Anderson jest doskonałym produktem społeczeństwa dobrobytu: ma pieniądze, sławę, rodzinę i kochankę. Żeby dodać sytuacji pikanterii, Eddie Anderson jest doskonałym producentem społeczeństwa dobrobytu: pracuje w agencji reklamowej. Cynicznie konsumuje i nakłania do konsumpcji, dopóki nie zapragnie pod wpływem bezkompromisowej Gwen wyrwać się z zaklętego kręgu – czy też układu – i odzyskać siebie, nawet za cenę śmierci. Gorzej: za cenę utraty majątku i pozycji towarzyskiej. Jednak nie jest to kolejna opowieść o odkupicielskiej sile miłości, ani też o wyzwalającym odrzucaniu masek. Zamiast romantycznego idealizmu mamy w niej dotkliwy realizm.

O światowej prapremierze w Teatrze Bagatela Magdalena Tarnowska w „Dzienniku Teatralnym” pisała: „Spektakl w reżyserii Michała Kotańskiego to prawie majstersztyk. Na szczególną uwagę zasługuje przede wszystkim gra aktorska. W przypadku Dariusza Starczewskiego (Eddie Anderson) – wybitna. Etapy procesu przemiany wewnętrznej, którą bohater przechodzi na oczach widza, mają swoje odbicie w sposobie mówienia aktora, jego wyglądzie, gestach. Autentyczność i wiarygodność tej kreacji momentami naprawdę poraża. Starczewski przyciąga uwagę, uwodzi głosem, realistycznie oddaje emocjonalne stany ducha. Dzięki temu Eddie jest postacią wyjątkową, a jednocześnie sprawia wrażenie everymana, kogoś bliskiego doświadczeniu odbiorcy. To niezwykła rola, wywołująca naturalną, prawie bezwarunkową skłonność widza do śledzenia losów postaci, powodująca, jeśli nie utożsamienie, to przynajmniej głęboką identyfikację z problemami i postawą głównego bohatera. Eddie Starczewskiego, to studium draństwa wobec bliskich i uczciwości wobec siebie, pomijanie w swoich rozważaniach elementów akceptacji wartości i zasad, które obniżałyby własne poczucie postawy nonkonformistycznej, a nawet antykonformistycznej”.

Elia Kazan w 1969 zaadaptował własną powieść na duży ekran, rzucając zadowolonemu z siebie amerykańskiemu społeczeństwu wyzwanie. Film z udziałem Kirka Douglasa, Faye Dunaway i Deborah Kerr uznano za kontrowersyjny. Miłośnicy serialu „Mad Men” odnajdą w tej historii przenikliwy obraz świata agencji reklamowych z Madison Avenue, znany im do tej pory tylko z fantazji scenarzystów telewizyjnego przeboju. Kazan znał to środowisko i obowiązujące w nim układy z doświadczenia.

Autorem przekładu i adaptacji scenicznej krakowskiego spektaklu jest Radosław Paczocha, który mówi o powieści: „<<Układ>> to nie jest jakaś naiwna opowiastka, tylko kawał dobrej literatury. Kazan pokazuje wszystkie etapy życia głównego bohatera: było mi źle, więc podjąłem decyzję, że się z dotychczasowego życia wypisuję, a w konsekwencji tego było mi jeszcze gorzej, wszyscy moi znajomi i rodzina mnie za to znienawidzili, nie widziałem przed sobą przyszłości, więc próbowałem się zabić, na szczęście nie udało mi się, podniosłem się i teraz odzyskałem czucie. Żyję nowym, skromniejszym życiem, ale czy to jest życie poza układem? Nie, to jest tylko bardziej świadome życie. No, tylko albo aż…”

To podsumowanie brzmi krzepiąco, choć „Układ” na Scenie na Sarego 7 skutecznie wybija większość widzów z bezpiecznej pozycji komfortu zwanego „żyćkiem”.

Oprac. MF/BM

News will be here