Elita Akademii Piłkarskiej Wisły Kraków. Czym jest projekt TI?

fot. Bartek Ziółkowski/Wisła Kraków

W akademii Białej Gwiazdy trenuje 200 zawodników, a około 10 procent jest objętych szczególną opieką. O projekcie TI i pół roku akademii pod skrzydłami spółki opowiada jej szef, Krzysztof Kołaczyk.

50-letni Krzysztof Kołaczyk to były piłkarz, dwukrotny mistrz Polski z Górnikiem Zabrze. Dobry znajomy selekcjonera Jerzego Brzęczka, z którym podjął się odbudowy Rakowa Częstochowa, i braci Błaszczykowskich. Od 1 lipca Kołaczyk jest szefem wiślackiej akademii, którą piłkarska spółka przejęła od Towarzystwa Sportowego Wisła Kraków.

– Niedługo minie pół roku, od kiedy akademia znajduje się pod naszymi skrzydłami, jednak w pierwszej połowie 2020 solidnie przygotowaliśmy się, by od 1 lipca  można było ruszyć pełną parą  – mówi Kołaczyk.

Akademia przejęła od TS-u 95 procent pracowników i zatrudniła kolejnych. Jej szef cieszy się, że nie zawiódł się na osobach, którym zaufał. Większość spełniła jego oczekiwania i marzy, by to się nie zmieniło.

Ruszyło kilka projektów: zajęcia dla dziewczynek, Wisła Junior, Wisła Soccer Schools, skautingowy program naborowy Wisła Future Team, na nowych zasadach rozwijana jest współpraca z klubami partnerskimi, do których dołączają kolejne.

– Zastanawialiśmy się, czy ruszać w czasie pandemii. Uznaliśmy, że trzeba zobaczyć, jak sobie poradzimy. Oczywiście, że są trudności, bo na przykład rodzice nie mogą przywozić dzieci na zajęcia Wisła Soccer Schools, funkcjonujemy w oparciu o zaostrzone normy sanitarne. Zdecydowaliśmy jednak, że jak teraz sobie poradzimy w tych niełatwych warunkach, to potem będziemy mieli łatwiej – podkreśla Kołaczyk.

REKLAMA
REKLAMA


Miejsce w elicie nie jest dane raz na zawsze

Akademia Piłkarska Wisła Kraków to dziś 200 zawodników, 18 pierwszych trenerów, a do tego ich sztaby, m.in. z fizjoterapeutami, dietetykami, psychologami i z trenerami motoryki.

Jednym z wewnętrznych projektów jest Program TI, czyli Program Treningu Indywidualnego. Obecnie jest nim objętych 18 zawodników z czterech roczników: U-18, U-17, U-15 i U-14. Młodzi piłkarze są szczególnie otoczni opieką na sześciu płaszczyznach: motoryka, fizjoterapia, dietetyka, psychologia sportu oraz gra w obronie i ataku.

– Zawodników do tego projektu typują trenerzy, którzy na co dzień prowadzą grupy. Miejsce w TI nie jest pewne, po miesiącu ktoś może wypaść i wejść inny gracz w jego miejsce, albo dołączą nowe osoby. Wszystko jest raportowane, spotykamy się co dwa tygodnie. Nie jest też tak, że automatycznie delegowany jest najlepszy zawodnik z rocznika. Oczywiście, ważny jest potencjał piłkarski, ale czasem ktoś z drugiego szeregu ma większą świadomość i to on dostaje tę szansę – zaznacza Kołaczyk.

Pod uwagę są brani zawodnicy z potencjałem, którzy nie zaniedbują szkoły, są świadomi. Na ocenę składa się kilka elementów, których suma pokazuje, że opłaca się zainwestować w daną osobę. Podstawową rolą akademii jest bowiem dostarczanie piłkarzy do pierwszej drużyny.

– Nie możemy jednak zapominać, że nielicznym tylko zawodnikom uda się podpisać profesjonalne kontrakty będące przepustką do seniorskiej piłki. Dlatego naszym zadaniem jest zapewnienie edukacji i dalszego rozwoju tak, by w razie konieczności wyboru innej drogi poradzili sobie w życiu. Bardzo ważnym dla nas elementem jest również to, by przekazać im odpowiednie wzroce tak, by wychować ich na mądrych i dobrych ludzi.

Liderzy

Juniorzy Białej Gwiazdy bardzo dobrze spisali się w jesiennych rozgrywkach. Zajmują pierwsze miejsca w Centralnej Lidze Juniorów U-18 i oraz w grupie regionalnej CLJ U-17 i U-15. Te wyniki cieszą, choć nie są gwarantem, że część z tych chłopaków trafi za kilka lat do ekstraklasy. W Wiśle nie ma dziś ani jednego zawodnika z drużyny, która w 2014 roku zdobywała mistrzostwo Polski juniorów. Ani jeden nie występuje w ekstraklasie, kilku jest w I lidze.

– Dobra postawa zawodników na poziomie juniorskim nigdy nie dają nam gwarancji sukcesu w piłce seniorskiej. Oczywiście prawdopodobieństwo odnalezienia się na najwyższym szczeblu w takim przypadku jest dużo większe, ale nigdy nie jest to pewne. Mnie osobiście, oceniając rundę jesienną, najbardziej cieszy systematyzacja i utrzymanie odpowiedniego poziomu zaangażowania i koncentracji, dzięki czemu na boisku można było dostrzec wysoką dyscyplinę. Dyscyplina natomiast pozwoliła zawodnikom odpowiednio realizować założenia taktyczne zalecone przez trenera – mówi Kołaczyk.

– Nie chcemy grać fizycznie, długich piłek, ważna jest „krakowska piłka”. Z pozycji lidera musimy się cieszyć, bo powinniśmy budować pozytywną pozycję zwycięzcy u naszych zawodników. Jednocześnie musimy pokazywać jeszcze więcej pokory. Udowodniliśmy, że potrafimy dotrzeć na szczyt, ale to dopiero początek. Sztuką będzie się na tym szczycie utrzymać – kończy nasz rozmówca.