Jesus lubi Cracovię

Jesus Imaz lubi strzelać przeciwko Cracovii fot. JG

Piąty gol Jesusa Imaza w czwartym występie na stadionie Cracovii przerwał świetną serię Pasów. Ten wynik praktycznie przekreśla szanse krakowian na ligowe podium.

W dwóch spotkaniach rundy finałowej zespół Michała Probierza nie zdobył punktów i spadł na piąte miejsce – W Wielką Sobotę pechowo uległ w doliczonym czasie Legii Warszawa, a we wtorek 0:1 Jagiellonii.

Strata do podium wynosi już 11 "oczek". Czwartą lokatę, która może dać europejskie puchary, zajmuje Jagiellonia, której wygrana w Krakowie dała trzy punkty przewagi. Dwie porażki z rzędu przytrafiły się Cracovii po raz drugi w tym sezonie.

Byli wiślacy w rolach głównych

Jesusa Imaza można nazwać katem Cracovii na jej stadionie. W barwach Wisły dwukrotnie zdobywał tam dwie bramki. We wtorek przyjechał po raz czwarty i piłka znów zatrzepotała w siatce. Hiszpan ze spokojem wykorzystał karnego (czwartego w ciągu 10 dni), którego sędzia podyktował po zagraniu ręką Nika Datkovicia.

Gospodarze sami są sobie winni, bo przed uderzeniem Martina Kostala (kolejnego ex-wiślaka, na obronie grał jeszcze  Zoran Arsenić) zbyt łatwo stracili piłkę na swojej połowie. Ze zwycięstwa może się też cieszyć Jakub Wójcicki, który przed przenosinami na Podlasie przez 2,5 rok występował pod Wawelem, a we wtorek wybiegł w podstawowej jedenastce.

Do przerwy mecz nie porywał, uderzenie Imaza z 11 metrów było jednym celnym oddanym przez ponad 45 minut gry. Po stronie gospodarzy najlepszą szansę na początku miał Janusz Gol, ale kapitan z bliska spudłował.

Zmiany nie pomogły

Po pechowej przegranej w stolicy Michał Probierz zrobił pięć zmian, z czego większość niewymuszonych. W środku pola przez godzinę biegał Jakub Serafin, który trzy dni temu nie zmieścił się w szerokiej kadrze. Jego występ znów był bezbarwny.

W 61. minucie Probierz przeprowadził podwójną zmianę i wpuścił Dimuna oraz Sergiu Hankę. Rumun szybko mógł zaliczyć asystę. Po jego długim podaniu piłkę sięgnął Airam Cabrera, ale zanim przekroczyła linię wybił ją Nemanja Mitrović. Hiszpański napastnik nie miał dobrego dnia, bo przegrał również pojedynek z bramkarzem Marianem Kelemenem.

Koniec dobrej passy

Jagiellonia zakończyła świetną serię Cracovii na własnym stadionie. Krakowianie byli niepokonani od 22 października, a ostatnie siedem meczów kończyło się ich wiktoriami. Zespół był więc o krok od wyrównania klubowego rekordu zwycięstw w najwyższej klasie z 1934 roku.


Cracovia – Jagiellonia Białystok 0:1 (0:1)

Bramka Ima (21., karny).

Cracovia: Pesković – Diego, Datković, Dytiatjew, Siplak – Gol, Serafin (61. Dimun) – Wdowiak (72. Pik), Hernandez, Cecarić (61. Hanca) – Cabrera.

Jagiellonia: Kelemen – Kadlec, Arsenić, Mitrović, Bodvarsson – Kwiecień, Romańczuk – Wójcicki, Poletanović (72. Pospisil), Kostal (68. Guilherme) – Imaz (90. Twarowski).

Żółta kartka: Datković.

Sędziował Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).