KHK reaguje na kryzys energetyczny. Jeszcze więcej zielonej energii z Ekospalarni

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Codziennie do spalarni śmieci wjeżdża 120 śmieciarek, co przekłada się mniej więcej na tysiąc ton odpadów. Te w ciągu sekund są spalane, a jednym ze skutków ubocznych tego procesu jest ciepło i prąd dla krakowian. Po sześciu latach eksploatacji Ekospalarnia skupi się zwiększeniu produkcji energii.

Uczniowie zaczynają zwiedzanie Zakładu Termicznego Przekształcania Odpadów (lub po prostu Ekospalarni) od przystanku przy makiecie. Na niej jak na dłoni widać, co i gdzie się odbywa: którędy przyjeżdżają śmieciarki, gdzie pozbywają się ładunku i co się z nim dalej dzieje.

Odpady, o których mowa, to w około 30-40% zwartość naszych koszy, gdzie wrzucamy śmieci niepoddające się recyklingowi. Reszta pochodzi z Baryczy – to te odpady, których już ponownie nie można użyć.

Śmieci trafiają do głębokiego na 28 metrów „bunkra”, a stamtąd dwoma chwytakami są wsypywane do specjalnych pieców. – To niekończąca się praca – usłyszeliśmy od jednego z operatorów czterotonowych metalowych „szponów”. Faktycznie, zakład działa siedem dni w tygodniu, 24 godziny na dobę. Staje tylko w przypadku awarii (w tym roku się do nie wydarzyło) albo w przypadku corocznych zaplanowanych przeglądów i napraw.

W dwóch piecach, gdzie temperatura waha się między 850 a 1050 stopni Celsjusza, odpady nie są długo – ich spalanie trwa około dwóch sekund. Po wszystkim zostaje trochę metalu (puszki, zakrętki czy nawet garnki – nie powinno ich być w koszu na odpady zmieszane!) oraz żużel i pyły. Metale trafiają do recyklingu, żużel nadaje się do produkcji kruszyw drogowych, a pyły podlegają dalszej obróbce mającej na celu neutralizację związków niebezpiecznych. Nie ma mowy o składowaniu jakichkolwiek odpadów. To niemalże credo zakładu.

Czas na inwestycje

Wojciech Wróbel, dyrektor Zakładu Termicznego Przekształcania Odpadów w Krakowie, podkreśla, że po tym, jak zakład ustabilizował swoją pracę, przyszedł czas na nowe wyzwania, związane ze zwiększeniem produkowanej energii, którą będzie wykorzystywać, najogólniej mówiąc, miasto. To już się po części udało.

– Zwiększyliśmy czas pracy zakładu z 7,8 tys. godzin do 8,4 tys. godzin w zeszłym roku – mówi.

Inwestycje idą trójtorowo: chodzi o energię cieplną, prąd i, co się z nim łączy, wodór.

– W zeszłym roku wytworzyliśmy milion gigadżuli energii cieplnej, co stanowi 10% zapotrzebowania Krakowa. Jesteśmy obecnie w trakcie poważnej inwestycji, która pozwoli na zwiększenie produkcji – stwierdza dyrektor Wróbel.

W skrócie będzie to polegało na odzyskiwaniu ciepła ze spalin o temperaturze 140 st. C, które wydobywają się z komina. Następnie ciepło to ogrzeje wodę, płynącą do kaloryferów i kranów mieszkańców. Ze spalin zostanie pozyskany kondensat, który po oczyszczeniu będzie wykorzystywany do celów procesowych w Ekospalarni. Instalacja, która jest właśnie montowana, ma być gotowa już w czerwcu. Koszt inwestycji to 34,6 mln złotych netto.

Trwają też prace nad innymi projektami energetycznymi, która pozwolą uzyskać dodatkową energię poprzez pompę ciepła. Maszyna będzie pobierała ciepło z układów wody chłodzącej. Szacunkowo dzięki temu będzie można zyskać prawie dwa megawaty ciepła.

Następnym projektem, który w skali kraju jest dość nowatorski, jest montaż paneli słonecznych, ale nie byle jakich. Mowa tu o elastycznych panelach, które dopasują się do ścian i dachu zakładu. W planach jest pokrycie nimi całej południowej elewacji budynku gospodarki odpadami procesowymi. Tu warto dodać, że zdecydowana większość wytworzonej energii jest przesyłana dalej – do mieszkańców.

Tramwaje pojadą dzięki… śmieciom

I nie tylko tramwaj, ale po kolei. – Jak już wspomniałem, ze względu na to, że zakład jest eksploatowany bardzo stabilnie, możemy skupić się na różnych projektach. Chcemy stworzyć linię kablową do zajezdni tramwajowych i bezpośrednio – z pominięciem dystrybucji, co pozwoli na pewne oszczędności – sprzedawać prąd Miejskiemu Przedsiębiorstwu Komunikacyjnemu – mówi Wojciech Wróbel.

– Kabel ten może być również wykorzystywany do zasilania elektrolizera do produkcji wodoru, który jest planowany do zabudowy zajezdni w Nowej Hucie – zdradza dyrektor.

Wojciech Wróbel podkreśla, że obecny rynek jest dynamiczny, a Krakowski Holding Komunalny stara się być jak najbardziej elastycznym. – W zależności od zapotrzebowania na rodzaj energii, chcemy mieć możliwość produkcji takiej energii: prądu, ciepła czy też w przyszłości wodoru – tłumaczy.