Krakowski sędzia na cenzurowanym. „Kłamie, czekam na wyciągnięcie konsekwencji”

Sebastian Krasny fot. Kolegium Sędziów Kraków

Po sobotnim meczu MKS-u Kluczbork z Chojniczanką Chojnice, wiele ostrych słów padło pod adresem sędziego Sebastiana Krasnego. Pretensje ma drużyna gości.

Sebastian Krasny ma 36 lat i najczęściej prowadzi spotkania w I lidze. W ekstraklasie gwizdał dotąd osiem razy, w tym sezonie raz. W środowisku o byłym bramkarzu Wisły Kraków mówi się dobrze, podkreślając, że to przyszłościowy arbiter.

Zgasło światło

Po sobotnim spotkaniu MKS Kluczbork-Chojniczanka Chojnice (1:1) głośno mówi się o decyzji sędziego z końcówki pierwszej połowy. Na sekundy przed zejściem zespołów do szatni, drużyna gości miała rzut wolny. Do piłki podszedł Piotr Kieruzel i pokonał bramkarza z Opolszczyzny. W międzyczasie na stadionie zaczęły się problemy z oświetleniem. Mimo to, widoczność była jeszcze dobra. Sędzia Krasny najpierw uznał bramkę i wskazał na środek boiska. Szybko otoczyli go protestujący piłkarze z Kluczborka, którzy zwracali uwagę na problemy o jupiterami. Od razu dołączyli goście, którzy wyczuwali, że arbiter może chcieć zmienić decyzję.

Spór o gwizdek

Po kilkunastu minutach zamieszania i czekania, aż światło znowu rozbłyśnie, sędzia Krasny nakazał powtórzenie rzutu wolnego. Piłkarza, który wcześniej trafił do bramki, ukarał kartką za strzał przed gwizdkiem. Materiał, który krąży w Internecie, pokazuje, że piłkarz na 99 procent wykonał stały fragment gry po sygnalizacji sędziego.

– Pan sędzia Krasny kłamie. Oglądam mecz, był gwizdek przed strzałem z wolnego. Brak słów… Czekam na wyciągnięcie konsekwencji – skomentował na Twitterze Leszek Bartnicki, dyrektor zarządzający Chojniczanki.

– Tak się dziwnie składa, że jesteśmy chyba jedynym zespołem, któremu zabiera się prawidłowo strzelone bramki. To jest druga bramka zabrana nam w przeciągu kilku tygodni. Tak to już jest, musimy się z tego podnieść. Na pewno nie będzie nam łatwo, bo jesteśmy tym bardzo rozgoryczeni – mówił na konferencji prasowej Maciej Bartoszek, szkoleniowiec klubu z Chojnic.

Szef broni sędziego, ale…

Sędzia Krasny swoich decyzji nie komentuje, bo nie może. Przewodniczący Kolegium Sędziów PZPN Zbigniew Przesmycki od nas nie odebrał telefonu, ale wypowiedział się dla portalu Gol24.

– Jeżeli światło zgasło zanim piłka wpadła do bramki, to sędzia miał obowiązek gola nie uznać i powtórzyć rzut wolny. Światło, które zgasło, w oczywisty sposób wpłynęło na interweniującego bramkarza. Proszę to porównać do pękniętej piłki. Wtedy również należałoby rzut wolny powtórzyć. Jedyną sytuacją, w której gola można uznać mimo takich zewnętrznych czynników jak gasnące światło jest sytuacja, w której piłka zmierza do pustej bramki i żaden z zawodników nie ma możliwości tego zmienić. Wtedy sędzia - będąc w stu procentach pewnym, że piłka tak czy inaczej znalazłaby się w bramce - mógłby takiego gola uznać. Sędzia Krasny podjął więc jak najbardziej słuszną decyzję nie uznając gola Chojniczanki i nakazując powtórzenie rzutu wolnego – wyjaśnił Przesmycki.

Problem w tym, że Przesmycki nie odnosi się do informacji przedstawicieli Chojniczanki, że arbiter nakazał powtórzenie wolnego nie z powodu problemów ze światłem, ale dlatego, że piłkarz gości uderzył przed gwizdkiem.

Dla Kieruzela żółta kartka oznacza pauzę w kolejnym spotkaniu, dlatego Chojniczanka zamierza się od niej odwołać.

Pretensje po meczu z Wisłą

Przypomnijmy, że pierwszoligowiec duże pretensje do pracy sędziego miał również po meczu Pucharu Polski z Wisłą Kraków. Sędzia główny w końcówce śmiało mógł podyktować dla Chojniczanki rzut karny, ale tego nie zrobił. Do ćwierćfinału awansowali podopieczni Dariusza Wdowczyka, którzy o półfinał zmierzą się z Lechem.

 

News will be here