Latający problem

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Dla jednych nieodłączny element krajobrazu Krakowa. Dla innych również nieodłączne, ale źródło infekcji, wirusów i bakterii. Jednym ich obecność przeszkadza, inni, niekiedy pomimo zakazów, chętnie je dokarmiają. Gołębie.

Bohaterowie tego tekstu od lat pozostają gorącym tematem rozważań. Nie dotyczy to jedynie Krakowa, ale temat gołębi dotyka i brudzi między innymi Łódź, Częstochowę czy Włocławek.

Potencjalne rozwiązania istnieją, podstaw prawnych brakuje

– Gołębie są oczywiście ładnym elementem widokowym i każdy z nas ma z nimi związane pewne wspomnienia. Problem jest taki, że jest ich po prostu bardzo dużo. To nie jest zagadnienie dotyczące tylko i wyłącznie Krakowa, to sprawa znana również innym europejskim miastom i może ich wzorem powinniśmy zastosować sprawdzone tam metody. Na przykład rezolucja z Wenecji, gdzie wprowadzono zakaz dokarmiana gołębi. Starałem się przenieść to rozwiązanie na grunt krakowski – przekonuje Jacek Balcewicz, radny Rady Dzielnicy I.

Wprowadzenie zakazu dokarmiania rzeczywiście jest jedną z podstawowych możliwości. Z takiego rozwiązania w minionych latach korzystały inne polskie miasta, takie jak Częstochowa czy Łódź. Zarówno w jednym, jak i w drugim zakazy zostały unieważnione ze względu na brak podstaw prawnych, w Częstochowie decyzje oprotestowali również mieszkańcy.

– Na terenie Krakowa nie ma takiego zakazu. Może być on jednak wydany przez właściciela czy zarządcę terenu, na przykład wspólnoty mieszkaniowej – tłumaczy rzecznik prasowy urzędu miasta Dariusz Nowak.

– Kwestia dokarmiania gołębi może być również rozpatrywana na zasadach ogólnych, jakie znajdziemy w obowiązującym od 2016 roku regulaminie utrzymania czystości i porządku. Podstawą do podjęcia jakichkolwiek interwencji czy działań w związku z dokarmianiem gołębi jest naruszenie tego regulaminu – kontynuuje Nowak.

Antykoncepcja dla gołębi?

O ile władze Łodzi oraz Częstochowy wprowadziły, jak się okazało, tymczasowe zakazy dokarmiania gołębi, o tyle gmina Badia del Vallès we wschodniej Hiszpanii poszła o krok dalej. Zdecydowano się tam na zastosowanie antykoncepcji dla gołębi celem zmniejszenia ich liczebności. W Krakowie taka sytuacja nie będzie mieć miejsca.

– Krakowska populacja gołębi jest stabilna, wyznaczona przez naturalną pojemność środowiska i stanowiąca element ekosystemu miejskiego prosperującego od lat. Decyzje związane z ograniczeniem liczebności gołębi mogłyby skutkować innymi, niepożądanymi działaniami, a nawet niebezpiecznymi zaburzeniami ekosystemu. Tak jak ma to często miejsce w wypadku ludzkiej ingerencji w świat przyrody – dodaje Dariusz Nowak.

Na ratunek sokolnik

Kolejnym pomysłem, który próbował przeforsować Jacek Balcewicz, było wprowadzenie sokolnika miejskiego.

– Odzew był spory, pojawiło się zainteresowanie nawet ze strony zagranicznych mediów. Sprawa jednak została przedstawiona w brutalny sposób, jakoby drapieżniki na oczach dzieci miały rozrywać gołębie. A wystarczy swobodny przelot sokoła. Niejednokrotnie byłem uczestnikiem Targów Sztuki Ludowej, gdzie w taki sposób sokolnicy na przykład ze Słowacji skutecznie przeganiali gołębie. Wydawało mi się, że taka forma będzie i skuteczna, i humanitarna. Ostatecznie nie uzyskaliśmy wymaganej większości głosów i pomysł przepadł – kontynuuje Balcewicz.

Dokarmiać czy nie?

Osobną kwestią pozostaje sposób, w jaki i czym gołębie są dokarmiane. Zdaniem Balcewicza nie mamy żadnego wpływu na jakość pokarmu, który jest dostarczany gołębiom.

– Ptaki dokarmiane są w sposób fatalny. Karmimy je chlebem, który czasami jest spleśniały. Gołębie są chore, przejedzone, nie boją się ludzi – mówi.

Dariusz Nowak, który zwraca uwagę, że gołębie wracają do miejsc, w których są dokarmiane. – Częste przypadki przebywania gołębi na balkonach i parapetach okien domów mieszkalnych wynikają z faktu, iż właśnie w takich miejscach ptaki są najczęściej dokarmiane przez mieszkańców Krakowa i w związku z tym, jako zwierzęta aktywnie poszukujące pokarmu, bardzo chętnie odwiedzają te miejsca – uważa Nowak.

Co dalej w sprawie gołębi?

– Na ten moment nie mam innych pomysłów. Nie jestem zwolennikiem karania ludzi, ale wprowadzenie zakazu dokarmiania gołębi, nawet jeśli ten projekt nie byłby doskonały, dawałby jednak pole pod dalsze prace – kończy Jacek Balcewicz.

News will be here