„Lex Uber” już w styczniu. Miasto odpuszcza kontrole

fot. pixabay.com

Wraz z pierwszym dniem nowego roku obowiązywać zacznie nowe prawo. Kierowcy Ubera i Bolta będą musieli mieć licencję taksówkarską, ale za to nie będzie egzaminu z topografii miasta i konieczności posiadania taksometru w obecnej formie. Jak zapowiadają miejscy urzędnicy, kontrole kierowców przejąć ma w całości ITD.

„Lex Uber” została podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę w czerwcu tego roku. Nowelizacja ustawy o transporcie drogowym reguluje rynek przewozowy, głównie ten związany z innowacyjnymi firmami transportowymi jak Uber i Bolt, ale też nie omija tradycyjnych korporacji taksówkarskich.

Jak poinformowała wówczas kancelaria prezydenta, „celem nowelizacji jest wprowadzenie jednakowych dla wszystkich przedsiębiorców warunków prowadzenia pośrednictwa przy przewozie osób, zapewniając uczciwą i równą konkurencję, bezpieczeństwo pasażerów oraz skuteczną kontrolę prawidłowości wykonywania tego rodzaju działalności gospodarczej”.

Oznacza to, że do rozliczenia za przejazd nie będzie trzeba używać kasy fiskalnej, wystarczy aplikacja z podpiętą pod nią kartą płatniczą czy wirtualnym portfelem. Kasa fiskalna w tradycyjniej formie również nie będzie wymagana. Ale aby nie mieć problemów z prawem zarówno kierowca, jak i firma, dla której pracuje, musi mieć odpowiednie licencje na przewóz osób. Dodatkowo dokumenty te będę wydawane na dany obszar, a nie na samochód.

Co to oznacza dla miasta?

Dla miejskich urzędników, którzy próbowali przez jakiś czas walczyć z szarą strefą, niewiele się zmieni. W 2017 roku w krakowskie sądy zaczęły wydawać wyroki, w treści których znalazły się wnioski dotyczące braku legitymacji prawnej prezydent miasta do kontrolowania kierowców.

Uberem i Boltem zajęła się więc Inspekcja Transportu Drogowego. Niejednokrotnie pisaliśmy o wyrokach, jakie padały w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Krakowie, gdzie skargi na kary sięgające nawet 20 tys. złotych składali kierowcy. WSA jednak nie miał wątpliwości, że ITD miało prawo i słusznie naliczyło kary za łamanie przepisów o transporcie drogowym.

To, że urzędnicy nie będą już zamawiać kursów przez aplikację i przeprowadzać kontroli, potwierdza Grzegorz Wasyl, zastępca dyrektora wydziału ewidencji pojazdów i kierowców. – Zostało nam powiedziane, że nie możemy tego robić, więc tymi sprawami będzie zajmować się przede wszystkim Inspekcja Transportu Drogowego – stwierdza.

Urzędnik dodaje, że jego wydział będzie jak do tej pory kontrolował firmy taksówkarskie raz na cztery lata.