Listy gończe kojarzą się z groźnymi poszukiwanymi przestępcami – tymi, którzy jeszcze nie zostali skazani, lub takimi, którzy od kary się uchylają. Obecnie wystarczy nie opłacić grzywny za wykroczenie, by pojawić się na łamach lokalnej prasy, a już na pewno na stronach policyjnych.
W przedświątecznym tygodniu krakowska policja przesłała do mediów kilkanaście listów gończych. Wśród przestępców skazanych za poważne przestępstwa, pojawiło się mnóstwo tego typu zawiadomień: 35-letni Adrian K. poszukiwany do odbycia 120 dni kary zastępczej za kradzież, Aleksander F. – 182 dni kary zastępczej za niepłacenie alimentów, 57-letni Jacek M. – 200 dni za przekroczenie uprawnień, Kamil N. – 62 dni za kradzież.
To żarty?
Jednak ostatnio największe emocje wśród obserwujących stronę małopolskiej policji na Facebooku wywołała publikacja zdjęcia Łukasza S. Ten długowłosy 25-latek miał na swoim sumieniu nieopłaconą grzywnę za nieobyczajne zachowanie, która została zmieniona na cztery dni aresztu.
Popularność, której mógł nie chcieć, zdobył również 60-letni Jarosław G., na którego sąd nałożył 10 dni aresztu za „nieprzestrzeganie zakazów, nakazów, ograniczeń lub obowiązków wynikających z przepisów o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych lub z decyzji wydanych na podstawie tych przepisów”.
– Czasem mam wrażenie, że osoba wrzucająca takie posty robi to dla żartu – skomentowała post jedna z obserwujących policyjny profil.
Ale to nie żart. Od tego roku, po nowelizacji, kodeks karny dopuszcza możliwość wystawiania listów gończych w, jak się wydaje, błahych sprawach. Tylko Sąd Rejonowy dla Krakowa – Krowodrzy wydał w tym roku 108 takich zawiadomień – w styczniu 19, w lutym 42 i w marcu 45.
Aresztu można uniknąć. – W takich przypadkach lepszym sposobem na uniknięcie odbycia kary pozbawienia wolności jest zapłata niż ukrywanie się. Niemniej jeżeli niezapłacenie wynikało z pobudek ideologicznych, miało być wyrazem oporu przeciwko tłamszącym indywidualność egzekutorom przepisów, wyrazem konsekwencji byłoby jednak odsiedzenie kary zastępczej – komentuje adwokatka Kamila Czajkowska-Burda.
Do tej pory nieliczni skazani przez przywołany wcześniej sąd rejonowy wybrali pierwszą opcję. – Pięciu ukaranych bądź skazanych uiściło grzywnę w wysokości 6,5 tys. złotych – informuje prezes Sądu Rejonowego dla Krakowa – Krowodrzy Monika Krzanowska-Mars.
Za co kara zastępcza?
Tego typu sankcja nakładana jest w przypadku, gdy np. skazany na karę grzywny nie uiści jej w odpowiednim terminie, a postępowanie egzekucyjne nie odniesie skutku. Co prawda sąd może, jeśli uważa to za zasadne, zmienić karę pieniężną na karę ograniczenia wolności w postaci prac społecznych, ale skazany nie może się uchylić od jej wykonania. Jeśli nic nie skutkuje, orzekana jest właśnie kara pozbawienia wolności. Jej długość ograniczają przepisy.
Warto też wiedzieć, jaki jest przelicznik. Dzień pozbawienia wolności (aresztu) równy jest dwóm stawkom dziennym grzywny (od 20 zł do 4 tys. złotych) oraz dwóm dniom ograniczenia wolności.