Wisła Kraków śrubuje niechlubny rekord. Porażka z Lechią Gdańsk to już dziewiąta porażka z rzędu w lidze. Tak złej passy Biała Gwiazda nie miała nigdy.
Jedyny gol w spotkaniu padł w 32. minucie. W pole karne odważnie wszedł były wiślak – Sławomir Peszko, który łatwo ograł Macieja Sadloka. Futbolówka po chwili spadła pod nogi Flavio Paixao i ten precyzyjnym strzałem pokonał bezradnego Michała Buchalika.
Wisła się nie poddawała i usilnie próbowała odrobić straty, ale nie miała pomysłu na sforsowanie dobrze zorganizowanej defensywy gości. Dynamiczne wejścia po lewej stronie Michała Maka i po prawej Jakuba Błaszczykowskiego nie przynosiły rezultatów.
Nowy trener, stare wyniki, ale i pozytywy
Nowy trener krakowian kontynuuje fatalną passę porażek zapoczątkowaną jeszcze za kadencji Macieja Stolarczyka. Mimo przegranej szkoleniowiec widział pozytywy w grze Wisły. – Może to dziwnie zabrzmi, ale jestem zadowolony z postawy moich zawodników w tym meczu. Byliśmy zdecydowanie lepsi od przeciwników. Chłopaków zżera stres. Musimy to poprawić, bo stworzyliśmy sobie około 18 sytuacji, a oddaliśmy tylko jeden celny strzał – stwierdził na pomeczowej konferencji prasowej trener Artur Skowronek.
- Mieliśmy sytuacje, byliśmy dobrze zorganizowani. Mieliśmy dużo z gry, czego wcześniej w naszych meczach nie było i w tym upatrujemy nadziei na najbliższe spotkania – stwierdził pomocnik Wisły Damian Pawłowski.
Otuchy kibicom Białej Gwiazdy próbował dodać Piotr Stokowiec. – Ten mecz był otwarty, mógł się potoczyć w każdą ze stron. Chciałbym, by Wisła się odbiła, bo jest takim standardem w ekstraklasie. Z nami zagrała solidnie i ambitnie. Pamiętam, że gdy ja przychodziłem do Lechii to moje początki też nie były łatwe – powiedział trener gdańszczan.
Autor: Kamil Babuśka