„Mamy nadzieję, że na Wesołej znajdzie się miejsce dla Muzeum Zabawek” [Rozmowa]

Witrynę z zabawkami można zobaczyć w Muzeum Podgórza. fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

XVI-wieczna szopka Królowej Bony, klocki, którymi bawiły się dzieci  Wilhelma II, forteca należąca do Stanisława Wyspiańskiego. To tylko niektóre z liczącej 40 tys. eksponatów kolekcji zabawek znajdującej się w zbiorach rodziny Sosenków. Pierwszym projektem powstającego w Krakowie Muzeum Zabawek jest cykl wystaw „Witryna z zabawkami”.

Natalia Grygny: „Witryna z zabawkami” to preludium do utworzenia w Krakowie Muzeum Zabawek.

Katarzyna Sosenko, prezeska Fundacji Zbiorów Rodziny Sosenków: To pierwszy projekt powstającego w naszym mieście Muzeum Zabawek. Właściwie muzeum powołaliśmy już w czerwcu tego roku jako projekt Fundacji Zbiorów Rodziny Sosenków. W skali Krakowa, Polski i świata kolekcja historycznych zabawek, jaką zgromadziliśmy, jest bezcennym zbiorem. Obiekty są spakowane w magazynie i na co dzień niedostępne – a raz po raz otrzymywaliśmy wiadomości, że krakowianie chcieliby ją oglądać częściej. Odkąd powstała Fundacja Zbiorów Rodziny Sosenków, współpracują z nami wybitni muzealnicy, dzięki czemu już teraz możemy realizować działalność muzealną.

Gdzie powstanie Muzeum Zabawek? Czy nadal trwają poszukiwania odpowiedniej siedziby do prezentacji tych cennych zbiorów?

Katarzyna Jagodzińska, autorka koncepcji programowej Muzeum Zabawek w Krakowie, współkoordynatorka „Witryny z zabawkami”: Staramy się o pozyskanie siedziby na Wesołej, gdzie miasto tworzy nową dzielnicę kultury. Mamy nadzieję, że właśnie tam znajdzie się miejsce dla Muzeum Zabawek, dzięki czemu nie tylko zaprezentujemy kolekcję, ale będziemy organizować wystawy czasowe, różnego typu projekty i działalność warsztatową, gdzie publiczność będzie mogła mieć bezpośredni kontakt z obiektami, bawić się replikami czy tworzyć własne zabawki pod okiem rzemieślników. Przykładem jest właśnie „Witryna z zabawkami”, obecnie prezentowana w Muzeum Podgórza. Od początku przywiązujemy dużą wagę do współpracy z różnymi instytucjami, dlatego cieszymy się, że Muzeum Krakowa, Cricoteka i Muzeum Narodowe w Krakowie pozytywnie odniosły się do naszej propozycji współpracy, dzięki czemu „Witryna z zabawkami”, za każdym razem w innej postaci i z innym wyborem zabawek, mogła pojawić się w tych trzech lokalizacjach – w przyszłym roku w dwa razy w Kamienicy Szołayskich i ponownie w Muzeum Podgórza.

Jak w przyszłości będą wyglądać muzealne działania?

KJ: Pomimo braku siedziby cały czas pracujemy nad kolejnymi projektami, które będą miały charakter gościnny. W perspektywie jest współpraca z muzeami, teatrami, centrami kultury i bibliotekami oraz przedszkolami, domami dziecka, placówkami opiekuńczymi. Pokażemy, jaki potencjał drzemie w tej kolekcji i jak można go wykorzystać. Chociaż naszą główną grupą docelową są dzieci i rodziny, o zabawkach chcemy rozmawiać z różnymi grupami– także z młodzieżą, dorosłymi, seniorami, ekspertami, muzealnikami. Do każdej z tych grup będziemy zwracać się z różnymi propozycjami. Zależy nam na współpracy z publicznością. Nie chcemy sami tworzyć programu, a pozwolić współtworzyć go naszym odbiorcom. Takim przykładem jest właśnie wspomniana „Witryna z zabawkami”.

Co można znaleźć w takiej „Witrynie”?

Melania Tutak, Muzeum Podgórza, współkoordynatorka „Witryny z zabawkami”: Udział Muzeum Podgórza w projekcie był oczywisty. Nasze muzeum również długo czekało na swoją siedzibę, a swoimi działaniami musiało przekonać Kraków, że powinno taką posiadać. W tytułowej witrynie znajdują się różne zabawki, w zależności od tematu, jaki wybiorą kuratorzy. Tak było w Cricotece, gdy zdecydowali, że witryna będzie miała temat związany z działalnością Tadeusza Kantora. Natomiast w Muzeum Podgórza zdecydowali, że zabawki będą opowiadać o Podgórzu. Doświadczenia z organizowania poprzednich wystaw pomagają nam zróżnicować witryny, ale podstawą jest zawsze umieszczenie w niej zabawki historycznej. O tym, co się tam znajdzie, decydują kuratorzy zaproszeni na warsztaty. Największy trud dla kuratora to oczywiście rezygnacja z wielu innych eksponatów. Bo pierwsze spotkanie z zabawkami to tak naprawdę chęć zabrania wszystkiego, co tylko przyniosą kolekcjonerzy. W trakcie warsztatów nasi kuratorzy uczą się sztuki wystawienniczej, szacunku do pracy kolekcjonerów i kunsztu muzealniczego. Dzięki temu tworzą się relacje między kolekcjonerami, kolekcją i publicznością. W ten sposób kolekcja daje się poznać, lubić i uplastycznić. Może bardzo dużo powiedzieć o każdym aspekcie życia.

To najcenniejsza kolekcja zabawek w Polsce. Jakie skarby kryje?

MT: Kiedyś mówiło się, że gdyby zginął świat, to z dramatów Szekspira można byłoby odtworzyć wszystkie ludzkie emocje i rządzące światem mechanizmy. Podobnie jest z tą kolekcją. To tak cenna kolekcja, że historia ludzkości mogłaby zostać z niej odtworzona z detalami.

KS: Jedną z największych wartości kolekcji, nie mówiąc o poszczególnych obiektach, jest to, że jest kompletna. Reprezentowane są wszystkie dziedziny zabaw – dla małych i dużych, plenerowe, dla bogatych i biednych. Nasza kolekcja to tak naprawdę przekrój przez wszystkie epoki. Reprezentowane są duże fabryki i koncerny, ale też małe manufaktury czy projekty konkursowe i profesjonalne akademickie znanych artystów. Dzięki temu można porównywać, jakie zabawki były powszechne, jakie rzadko spotykane, co wybijało się na pierwszy plan. Kolekcję mogą badać eksperci z różnych dziedzin, socjologowie, etnografowie, historycy sztuki, pedagodzy, psychologowie, artyści czy nawet naukowcy zajmujący się sportem. Posiadamy w kolekcji sanki, rowery, gry sportowe. Eksponaty dające wyobrażenie o jakości tej kolekcji, to barokowy zespół figurek woskowych należący do królowej Bony, drewniana forteca należąca do Stanisława Wyspiańskiego, klocki, którymi bawiły się dzieci Wilhelma II Hohenzollerna. Te klocki znajdują się w wielkiej skrzyni ważącej kilkadziesiąt kilogramów. Znajdują się w niej szuflady z kamiennymi klockami tworzonymi z miękkiego kamienia, który był barwiony w masie i formowany w odpowiednie formy, z których można było budować przestrzenne obiekty.

Ile obiektów liczy kolekcja?

KS: To ponad 40 tys. zabawek. W 2020 roku powiększyliśmy ją o część związaną z lalkami. Zakupiliśmy formy do produkcji lalek porcelanowych, ale i całe zaplecze sporej fabryki manufakturowej. To ponad 6 ton różnych obiektów – oprócz form ubranka, włosy, akcesoria, a także katalogi aukcyjne. Obiekty przez chwilę były na rynku kolekcjonerskim, ale nikt nie chciał kupić zbiorów w całości, tylko wybrać najlepsze obiekty. Dopiero Sosenkowie udźwignęli tę „klęskę urodzaju”. Ich potencjał interpretacyjny jest tak ogromny, że co tydzień moglibyśmy robić nową wystawę.

KJ: To nie tylko kwestia wartości monetarnej, ale i emocjonalnej. Dobrym przykładem jest znajdujący się w Muzeum Podgórza „Depozyt pamięci”. To przestrzeń, którą muzeum oddaje mieszkańcom i miłośnikom Podgórza, którzy chcą zaprezentować w niej swój obiekt, np. pamiątkę czy część prywatnej kolekcji i opowiedzieć historię. W kontekście „Witryny z zabawkami” Depozyt został oddany we władanie kolekcjonerów – pana Marka Sosenki i Katarzyny Sosenko. Otrzymali od Melanii Tutak, która koordynuje projekt Depozytu, zadanie wybrania najbardziej wartościowego dla nich eksponatu. Pan Sosenko wybrał samochodzik, który został wykonany własnoręcznie przez jego 4-letniego syna. To obiekt posiadający niesamowity ładunek emocjonalny. Bo mając do dyspozycji ponad 40 tys. obiektów, kolekcjoner wybrał obiekt wykonany przez własne dziecko. To świetny punkt wyjścia do rozmowy o tym, co do muzeum trafia i kto decyduje o tym, że ma tak niesamowitą wartość. Kwestia wartości stała się tematem warsztatów, jakie zaproponowaliśmy dzieciom na wystawie. W przestrzeni wystawy, tuż obok drewnianego samochodzika syna pana Sosenki, dzieci budują własne drewniane samochody i wypełniają dla nich karty ewidencyjne.

To pokazuje, że dla każdego ta wartość oznacza coś innego.

KS: To ważny element edukacyjny, bo uczymy dzieci, na czym polega wartość kultury materialnej, odwołując jednocześnie do współczesnych trendów takich jak „zero waste” czy świadome zakupy.

MT: Kuratorzy nie tylko wybierają obiekty, ale sami mogą się przekonać, jak zabawki powstają. Biorą udział w warsztatach z rzemieślnikami, aby samemu spróbować, jak trudno jest wyprodukować coś, co jest „nasze”. O ile podczas pierwszej edycji „Witryny z zabawkami” odbyły się warsztaty z drewnem i tekstyliami (uczestnicy tworzyli marionetki), to podczas drugiej były to warsztaty ceramiczne i ze szkłem. Szkło okazało się najtrudniejszą i najbardziej niebezpieczną z zabawkarskich materii. Wszyscy uczestnicy przekonali się, jak pracochłonne i czasochłonne to zajęcie. I jakiego szacunku nabieramy później do stworzonej rzeczy.

News will be here