Portal Interia opisuje dziś, jak wyglądała podróż marszałka Szymona Hołowni na wtorkową konwencję wyborczą Rafała Komarewicza. Podaje, że kolumna SOP pokonała trasę w bardzo krótkim czasie, jadąc na sygnałach.
Spotkanie z Szymonem Hołownią w hali sportowej w Nowej Hucie, które miało pokazać wsparcie marszałka dla kandydatury Komarewicza w walce o fotel prezydenta Krakowa, rozpoczynało się o godz. 18.
Dziennikarze Interii zwracają uwagę w tekście, że konferencja prasowa Szymona Hołowni w sprawie protestu rolników zakończyła się dokładnie o godz. 15:30. Przy założeniu, że zaraz po niej marszałek ruszył do Krakowa, przejazd do nowohuckiej hali zajął mu maksymalnie 2,5 godziny. To czas nieosiągalny dla zwykłego kierowcy jadącego zgodnie z przepisami.
Według Interii, przynajmniej część tej trasy limuzyna z policyjną obstawą pokonała na sygnałach świetlnych i dźwiękowych. Dziennikarze stawiają pytanie, czy takie środki są adekwatne w sytuacji, gdy celem podróży jest partyjny wiec.
Kancelaria sejmu odpowiedziała na ich pytania stwierdzając, że we wtorek "warunki były szczególne", ponieważ spotkanie z rolnikami się opóźniło. To z kolei zmusiło SOP do "skrócenia" drogi do stolicy Małopolski. W odpowiedzi na pytania podkreślono też, że to po stronie SOP, a nie marszałka, leżą decyzje dotyczące logistyki, w tym użycia sygnałów. Natomiast jeśli chodzi o to, czy podróż miała służbowy charakter, kancelaria stoi na stanowisku, że „Marszałek Sejmu podczas każdego spotkania publicznego także reprezentuje Sejm jako organ władzy ustawodawczej”.