Marzenie doprowadziło ją przed sąd. "Stwierdziłam, że jestem w czepku urodzona"

Zdjęcie przykładowe fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Z jednej strony kobiety, które nie dostawały wypłat za ciężką pracę opiekunki, z drugiej bizneswoman, która była przekonana, że wszystko, czego dotknie zamienia w złoto. Przed krakowskim sądem ruszył proces przeciwko Ewelinie K., oskarżonej o niewypłacenie pensji blisko 70 pracownikom.

Prokuratura oskarżyła krakowską przedsiębiorczynię o doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem czy też o brak podjęcie działań w momencie, gdy spółki należało zlikwidować. Poszkodowane to w większości byłe pracownice, które nie otrzymały wypłaty lub dostały ją tylko częściowo.

Jak z płatka

Ewelina K. w emocjonalnym wystąpieniu przed sądem opowiadała historię swojego biznesu, który założyła w okolicach 2008 roku. Wtedy to postawiła na współpracę głównie z niemieckimi agentami, którzy szukali w Polsce opiekunek dla osób starszych i schorowanych. Firmy rekrutujące pracowników i wysyłające je do Niemiec, świetnie wtedy prosperowały.

Kobieta opowiadała, że najpierw prowadziła działalność gospodarczą, później sama zajmowała się czterema spółkami. Do pewnego momentu zyski rosły. Postanowiła podpisać kilka umów leasingowych, w tym na prestiżową siedzibę firmy przy ul. Jurajskiej, nowy sprzęt czy meble. – Splendor tego miejsca był wysoki – mówiła oskarżona.

W szczytowym okresie zatrudniała 168 opiekunów z całej Polski, którzy wyjeżdżali na trzymiesięczne delegacje do niemieckich rodziny, gdzie zajmowały się osobami potrzebującymi pomocy przez całą dobę. Potencjalnym opiekunkom zapewniała umowę o pracę lub zlecenie i w razie potrzeby półroczny kurs językowy, z którego później były rozliczane w formule ratalnej.

Zbyt wiele srok…

W pewnym momencie Ewelina K. zapragnęła czegoś więcej. Z wizyty w Stanach Zjednoczonych przywiozła torbę na laptopa, która zrobiła furorę wśród znajomych. Wtedy uznała, że otworzy kolejne biznesy – będzie produkować takie luksusowe produkty, a do tego wejdzie w branże eventową.

Znalazła szwalnie, zamówiła maszyny, jedną – przemysłową pikowarkę – aż z Chin. Nie kupował tego za gotówkę. Tu również w grę wchodził umowy leasingowe.

Problem jednak w tym, że koszty produkcji nijak miały się do zysków. – Nie miałam środków na odpowiednią promocję. Gdybym je miała, wszystko potoczyłoby się inaczej – przekonywała. Uznała też, że sam pomysł był dobry, w czym utwierdziła ją jedna z celebrytek, obecnie znana ze m.in. sprzedaży różnych artefaktów.

Biznes z torbami nie wypalił. Ewelina K. zamiast przyznać się do porażki, walczyła do upadłego. W spiralę długów wpadła wtedy, gdy zarobione w firmie rekrutacyjnej środki przeznaczała na nierentowny pomysł z torbami. Również organizacji wydarzeń nie poszła zgodnie z planem. Był w 2015 roku.

Teraz przed sądem Ewelina K. przekonuje, że nie chciała nikogo oszukać, tylko ratować za wszelką cenę biznes, który prowadziła.

– Wtedy wszystko się udawało, stwierdziłam, że jestem w czepku urodzona i czego się nie dotknę, zamieniam w sukces. Ale teraz widzę, że zabrakło mi pokory. Byłam nauczona, że ciężko jest wyjść na szczyt, ale też ciężko z niego spaść. Teraz wiem, że wiele rzeczy zrobiłabym inaczej – stwierdziła Ewelina K.

Ma cel

Walczyła do ok. 2017 roku. Próbowała spłacać zaległe pensje pracownikom, regulować podatki i opłaty w ZUS-ie, wycofywała się z leasingów. Powtarzała, że za cel postawiła sobie uregulowanie należności z osobami, które dla niej pracowały, bo podkreśliła, że banki sobie jakoś poradzą, a zwykli ludzie przez nią płaczą. Ewelina K. dodała, że nie wszystkie opiekunki zostały bez pracy i pieniędzy, bo niemieccy agenci chcąc ratować też swoją pozycję, przenosili je do innych, konkurencyjnych firm.

Z jej wystąpienia wynika, że nie zaprzecza wszystkim zarzutom, jednak podkreśla, że musi jeszcze sprawdzić wyciągi z banków, aby mieć pewność, którym pracownikom i ile jest dłużna. Oskarżona stwierdziła, że jest świadoma konsekwencji, ale za cel postawiła sobie naprawienie swoich błędów.

–  Choćbym miała to robić do końca życia – powiedziała.

News will be here