Memoriał Wagnera. Polska lepsza od Rosji i najlepsza w Tauron Arenie

fot. Justyna Kamińska/LoveKraków.pl

Polacy pokonali Rosjan 3:2 i zostali zwycięzcami XV Memoriału Huberta Jerzego Wagnera. Po dwóch pierwszych setach mało kto wierzył, że biało-czerwoni zdołają się podnieść i wygrać mecz. Rosja przekonała się boleśnie, że kto nie wygrywa 3:0, przegrywa 2:3.

O zwycięstwo

Wynik pojedynku Kanada – Francja sprawił, że stawka meczu Polska – Rosja była wyjątkowa. Obie drużyny ciągle zachowywały szanse na wygranie całego Memoriału. Warunek? Trzeba było tylko wygrać ostatni mecz. Polacy zagrali jednak bez kilku podstawowych zawodników, którzy znaleźli się poza kadrą meczową: Dawida Konarskiego, Michała Kubiaka i Pawła Zatorskiego, co znacznie utrudniło im zadanie.

Słaby start

Biało-czerwoni rozpoczęli spotkanie w mocno zmienionym składzie. W porównaniu z meczem z Kanadą w składzie pozostał jedynie Mateusz Bieniek. Rosjanie wyszli w niemal identycznym zestawieniu z jak z Francuzami. Trzeba przyznać, że nasi reprezentanci nie weszli w mecz zbyt dobrze. Rywal prowadził 4:0 i konieczna była przerwa. Po czasie Polacy zaczęli w końcu zdobywać punkty. Mimo wszystko Rosjanie ciągle utrzymywali kilkupunktową przewagę, która do końca partii urosła nawet do 9 oczek (24:15). Biało-czerwoni zdołali obronić jedną piłkę setową, ale musieli pogodzić się z wysoką przegraną w pierwszej partii.

Próba wyrównania

Zdecydowanie lepiej w wykonaniu naszych siatkarzy wyglądała druga odsłona meczu. Polacy zdołali podnieść się po srogim laniu z pierwszego seta, kiedy zupełnie nic im nie wychodziło i dotrzymywać w drugiej partii kroku rywalowi. Dwa błędy - zagrywka w siatkę Jakuba Kochanowskiego i atak w siatkę po długiej wymianie Macieja Muzaja sprawiły, że Rosjanie odskoczyli na 12:9. Artur Szalpuk próbował ugryźć Rosjan zagrywką, posłał im nawet za siatkę asa serwisowego, jednak Polacy tracili dystans do rywala. Bilans końcowy wyglądał nieco lepiej niż w pierwszej partii, lecz w całym meczu to Rosjanie prowadzili już 2:0.

Zostać w grze

Porażki w dwóch pierwszych setach zamiast podciąć Polakom skrzydła, dodały im wiatru w żagle. W pierwszych akcjach biało-czerwoni popisali się skutecznymi atakami, solidnym blokiem i asem serwisowym, dzięki czemu prowadzili 4:0. Rosjanie zaliczyli jednak kapitalną serię 5 punktów i na pierwszą przerwę techniczną zeszli przy swoim prowadzeniu 8:6. Gra z obu stron była nieco szarpana i obie drużyny zmieniały się na prowadzeniu. Na drugiej przerwie technicznej rywal prowadził 16:15. Po czasie ważny punkt zdobył Aleksander Śliwka, po czym Polacy dołożyli jeszcze trzy kolejne oczka i prowadzili 19:16. W końcówce biało-czerwonym wychodziło już niemal wszystko i zasłużenie wygrali do 20.

Byle do tie-breaka

Na czwarty set wybiegła drużyna, którą krakowskie trybuny chciały oglądać - wyluzowana, ciesząca się grą i przede wszystkim skuteczna. Biało-czerwoni za sprawą Aleksandra Śliwki i Artura Szalpuka zdominowali Rosjan i prowadzili 10:7. Polacy wstali z kolan, krakowska publiczność znakomicie się bawiła, a na tablicy wyników zaświecił się 20 punkt dla naszych reprezentantów. Rosjanie mieli ich tyko 14. Nikt nie mógł odebrać Polakom zwycięstwa w tej partii, choć biało-czerwoni za szybko w to uwierzyli. Rosjanie odrobili pięć punktów, zbliżając się do Polaków na jedno oczko. Po emocjonującej końcówce nasi siatkarze doprowadzili do tie-braka.

Piąty set w wykonaniu Polaków był znakomitym zwieńczeniem trzydniowej imprezy. Po wyrównanym początku biało-czerwoni przystąpili do egzekucji i odskoczyli Rosjanom na 8:5. Przewagę urzymali do końca. Krakowska publiczność znakomicie dotrzymywała kroku naszym reprezentantom i kiedy zdobyli oni 15 punkt - ekspolodowała.

Polska – Rosja 3:2 (16:25, 19:25, 25:20, 25:22, 15:12)

Wyjściowe składy

Polska: Muzaj, Szalpuk, Łomacz, Wiśniewski, Bieniek, Buszek, Wojtaszek (libero).

Rosja: Wolwicz, Grankin, Wołkow, Markin, Michajłow, Kurkajew, Gołubiew (libero).