Mógł być zielony, jest betonowy

Tak mogła wyglądać brama fot. Pracownia Projektowa Modus

Na placu Niepodległości (obok Korony) w Podgórzu stanął obelisk upamiętniający wydarzenia z 1918 roku. Wejście na skwer prowadzi przez bramę. I to właśnie jej forma budzi największe zastrzeżenia.

Pomysł posadowienia obelisku i rewitalizacji pl. Niepodległości zrodził się w głowach podgórskich radnych dzielnicowych ponad dwadzieścia lat temu. W miejscu dzisiejszego placu, w 1918 roku stały zabudowania, które wojska austriackie wykorzystywały jako koszary. To właśnie stąd wyruszyły oddziały wyzwalające miasto spod panowania zaborcy. Radni dzielnicowi chcieli upamiętnić to miejsce jako kluczowe dla historii Podgórza i miasta.

Plac zabudowany

Austriackie zabudowania zniknęły tuż po II Wojnie Światowej, dziś upamiętniają je kamienne murki prowadzące po obrysie placu. Oprócz obelisku, stojącego pośrodku niewielkiego, zielonego skweru w kształcie koniczyny, na placu znalazło się również miejsce dla masztu flagowego. W miejscu, w którym kiedyś było wejście do koszar, stanęła symboliczna, kamienna brama w formie łuku.

Według jednej z koncepcji, przygotowanej przez pracownię projektową MODUS, brama mogła przybrać formę ażurowej pergoli, porośniętej pnączem.

Jednak ostatecznie zwyciężył kamień, co było zgodne z projektem powstałym jeszcze w latach 90., którego ze względu na znaczne koszty przez dwadzieścia lat nie udało się doprowadzić do finiszu.

Jak mówi Jacek Bednarz, przewodniczący Rady Dzielnicy XIII, pergola była brana pod uwagę, wyłącznie gdyby ze względów technicznych (pod placem przebiega główny wodociąg) nie było możliwe ustawienie ciężkiej konstrukcji.

Jarosław Żółciak, współautor koncepcji zagospodarowania placu, broni swojego pomysłu. – Taka koncepcja i projekt budowlany obowiązywały od dwudziestu lat. Miała symbolizować wyjście z epoki rozbiorów. Ja się pod tą ideą podpisałem i podpisuję się w dalszym ciągu. Uzyskała wówczas aprobatę Rady Dzielnicy XIII i wszelkie uzgodnienia – mówi. Jednocześnie zaznacza, że projekt dopuszcza obsadzenie bramy pnączem.

Przytłaczająca historia

To, co było dobre dwadzieścia lat temu, niekoniecznie sprawdza się w drugiej dekadzie XXI wieku. Współcześnie odchodzi się od klasycznych monumentów na rzecz innych form upamiętniania ważnych wydarzeń, a takim niekwestionowanie pozostaje odzyskanie niepodległości czy postaci, czego dobrym i docenianym przez architektów przykładem jest aranżacja pl. Bohaterów Getta. Pomimo ogromnego ładunku emocjonalnego, wynikającego z historycznej roli miejsca, przestrzeń pozostała otwarta, a zwłaszcza w sezonie letnim tłumy chętnie spędzają tam wolny czas.

Nowa inwestycja nie czyni przestrzeni pl. Niepodległości miejscem przyjaznym. Przyciężkawa konstrukcja bramy wyraźnie odgradza przestrzeń, przynosząc skojarzenia ze świątynnymi portalami, nie współgra również z otaczającymi plac murkami. Forma pomnika to bezpośrednie nawiązanie do XIX wieku i przeładowanych treściami patriotyczno-martyrologicznymi obelisków. – Brama razem z aranżacją placu raczej fałszuje historię, niż ją upamiętnia. Nic na placu nie wskazuje, że w tym miejscu stał budynek. Brama w tym miejscu sugeruje raczej płot lub mur, a nie obecność portalu budynku – napisał na Facebooku Marcin Hałat ze stowarzyszenia Przestrzeń-Ludzie-Miasto. – Można było ten plac sensownie zaaranżować, stworzyć miejsce do spędzania czasu. A w ramach upamiętnienia koszar postawić makietę. Trwalej, ładniej i z większą wartością edukacyjną – dodał.

Podobnego zdania jest Natalia Nazim. Miejska aktywistka stwierdza, że kolejny monument wpisuje się w panującą w Krakowie „pomnikozę”. – Wielka szkoda, że brama nie pozostała ażurowa. To idzie w kierunku pomnikomanii, megalomanii. Mogła być lekka, zielona, a będzie betonowa, jak to w Krakowie. Powinno to iść w odwrotnym kierunku, tak jak z placem Inwalidów mieliśmy mieć beton, a będzie dąb – tłumaczy.

Bez konsultacji?

Dlaczego mieszkańcy nie mogli zadecydować o formie upamiętnienia wydarzeń sprzed stu lat? Na taki krok nie zdecydowali się radni. Podczas kwietniowej sesji mieszkańcy nie zostali dopuszczeni do burzliwej dyskusji, odrzucili też wniosek Wojciecha Krzysztonka, proponującego przeprowadzenie konsultacji społecznych.

Nieco inaczej widzi to jednak wspomniany wcześniej Jacek Bednarz. Szef rady dzielnicy uważa, że zarówno mieszkańcy, jak i aktywiści mieli szansę na dyskusję o pomniku, którego budowa nie była żadną tajemnicą. – Rada dzielnicy przyjęła uchwałę w 2016 roku. Był czas na dyskusję, ale ta zamiast w „realu” toczyła się na forach internetowych. Nikt nie pojawił się w dzielnicy, żeby zgłosić swoje uwagi. Na radzie nikt tego nie kwestionował – stwierdza dobitnie.

Ostatecznie budowa pomnika w archaicznej z dzisiejszej perspektywy formie została przypieczętowana głosami 26 radnych. Kosztowała 400 tysięcy złotych, które w całości wyłożyła Dzielnica XIII.


Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Podgórze
News will be here