Monitoring. Ingerencja w prywatność musi być uzasadniona

fot. Sebastian Dudek

Miasto ma jasną strategię dotyczącą rozwoju monitoringu miejskiego. Po pierwsze musi być to opłacalne, a po drugie mieć uzasadnienie. Jeśli więc liczba przestępstw jest niska w danym rejonie, a obszar oddalony od centrum miasta, kamery się tam najpewniej nie pojawią.

Takie wnioski płyną z analizy odpowiedzi na interpelację radnego Marka Sobieraja. Pytał on o zamontowanie kamer monitoringu w Tyńcu i Skotnikach z uwagi na zwiększoną liczbę włamań do mieszkań.

Problem w tym, że policyjne statystyki nie potwierdzają tego założenia. Przez półtora roku w bliskim sąsiedztwie klasztoru benedyktynów doszło do 14 przestępstw w przestrzeni publicznej, w tym jednej kradzieży z włamaniem. W Skotnikach zanotowano 56 przestępstw, w tym cztery kradzieże w włamaniem, z czego trzy były związane z włamaniem do samochodów.

Dużo więcej w policyjnej statystyce pojawia się wykroczeń, głównie związanych z utrzymaniem czystości i porządku w gminach (do tego typu wykroczeń dochodzi najczęściej na prywatnych posesjach) oraz ustawy o ruchu drogowym. Jeśli chodzi o zakłócanie porządku i spokoju publicznego, to zarówno na jednym, jak i drugim osiedlu doszło do takich mniej niż 20 razy.

Mimo wszystko mieszkańcy zasugerowali radnemu, aby ten zwrócił się do prezydenta o monitoring. – Jestem pewien, że gdyby kamera znajdowała się na środku osiedla w Tyńcu, można by było ustalić, kto rozbił szybę na przystanku linii 112 i 203 oraz kto permanentnie niszczy znak na wysepce na tym samym skrzyżowaniu – argumentuje radny. Urząd jednak do tego pomysłu się nie przychylił.

Jak tłumaczą urzędnicy, nie ma żadnych konkretnych miejsc, w których skupiałyby się problemy. Choć inne zdanie w tym temacie mają sami mieszkańcy Tyńca, którzy codziennie mijają pijących alkohol i palących na przystanku komunikacji miejskiej mężczyzn, kupujących kolejne butelki piwa czy wina w pobliskich sklepach. To właśnie tam można jak w soczewce odnaleźć problemy związane z łamaniem prawa i poczuciem zagrożenia mieszkańców peryferyjnego osiedla.

Miasto nie chce również zbytnio wpływać na prywatność ludzi, jeśli nie ma ku temu podstaw. – Aktualny poziom zagrożenia nie uzasadnia stosowania narzędzi w tak dużym stopniu ingerujących w prywatność mieszkańców – stwierdza wiceprezydent Andrzej Kulig w odpowiedzi na interpelację radnego.

Więcej policji i strażników

Oprócz tego brakuje infrastruktury teletechnicznej. Doprowadzenie światłowodów do takich obszarów jak Tyniec czy Skotniki byłoby kosztowne. A osoby odpowiedzialne za rozwój monitoringu odrzuciły jako tańszą alternatywę łączność bezprzewodową z uwagi na – jak to tłumaczą – brak odpowiedniego zabezpieczenia danych osobowych.

– Chodzi o to, aby się materiał zapisywał i np. jak coś się stanie, to policja przyjedzie, zczyta sobie dane i będzie prościej ustalić sprawców czy przebieg zdarzenia – dodaje radny.

Co więc może pomóc? Urząd wskazuje na częstsze patrole straży miejskiej i policji. Funkcjonariusze pierwszej służby faktycznie są obecni w Tyńcu, ale bardziej są to eko-patrole, sprawdzające czy mieszkańcy przypadkowo nie wypuszczają nieczystości na pola i nieużytki oraz czy nie używają paliw stałych.

Policjanci, jeśli już się pojawią, to najczęściej po to, aby przeprowadzić akcję związaną z wyeliminowaniem z ruchu nietrzeźwych kierujących bądź w celu sprawdzenia prędkości wjeżdżających na osiedle samochodów. – Pieszego patrolu tutaj nigdy nie widziałam – mówi nam jedna z mieszkanek osiedla. – W Skotnikach się może sytuacja poprawi, kiedy wybudują komisariat, ale w Tyńcu nic się nie zmienia – stwierdza Sobieraj.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Dębniki