„Nie musimy mieć metra za wszelką cenę” [Rozmowa]

Warszawskie metro fot. Patryk Salamon/LoveKraków.pl
Jedna linia musi powstać na północy Krakowa, to dla mnie nie ulega wątpliwości. Jednak nie możemy zapominać o rozwojowych terenach na południu miasta - mówi dla LoveKraków.pl Jacek Bednarz, przewodniczący komisji infrastruktury rady miasta z klubu Przyjazny Kraków.

W Krakowie nie powstanie klasyczne metro. Jest Pan rozczarowany?

Jacek Bednarz, przewodniczący Komisji Infrastruktury Rady Miasta Krakowa: Nie czuję się rozczarowany, bo twardo stąpam po ziemi. Wiem, że prawie wszyscy mieszkańcy miasta oczekują, że Kraków jako metropolia powinien mieć metro. Nie ma co się dziwić, że części radnym oraz krakowianom te aspiracje są bardzo bliskie.

To co w przypadku braku metra?

Musimy na wszystko popatrzeć z punktu widzenia uwarunkowań, z którymi przyjdzie nam się mierzyć. Dla mnie najistotniejszą rzeczą jest to, aby znaleźć rozwiązanie transportowe, które ułatwi przemieszczanie się po Krakowie za kilkanaście lat. Nie patrzę na metro ideologicznie – że musimy go mieć za wszelką cenę.

Eksperci przedstawili, że podróż podziemnym tramwajem z początkowego do końcowego przystanku będzie trwać 46 minut, w przypadku metra ten czas wyniósłby 32. Nie warto walczyć o 15 minut?

Zawsze warto bić się o 15 minut, ale powiedzmy sobie szczerze: ile osób będzie podróżowało z pierwszego do ostatniego przystanku? Według mnie niewiele. Gdybyśmy zaplanowali mniej przystanków, to zapewne przejazd byłby szybszy. Podczas posiedzenia komisji padł również argument, że samochodem ten odcinek można pokonać szybciej, a pewnie po uruchomieniu północnej obwodnicy ten czas jeszcze bardziej się skróci. Musimy wziąć pod uwagę racjonalne argumenty.

Jak mówi Pan o racjonalnych argumentach, to co ma Pan na myśli?

Wszyscy czekamy na pełną informację i przekazanie całego studium, aby można było na spokojnie zapoznać się z dokumentami. Dla mnie tym racjonalnym argumentem jest spojrzenie na prognozę demograficzną. Bardzo zdziwiła mnie – ale nie oceniam osób, które wykonywały analizę – rozbieżność pomiędzy liczbą mieszkańców, którzy za kilkadziesiąt lat mają przebywać w Krakowie.

Zapewne nawiązuje Pan do tego, co w kwietniu mówił wiceprezydent Jerzy Muzyk, który stwierdził, że szczyt ludności Kraków ma osiągnąć w latach 2030-35, kiedy liczba mieszkańców sięgnie 850 tys. Później będzie już spadek do wartości poniżej 700 tys. Osoby opracowujące studium transportowe mówiły wręcz o innym trendzie - że będzie 920 tys. osób w 2050 roku.

To bardzo duże rozbieżności. Pan prezydent Jerzy Muzyk nie powiedział tego sam z siebie, tylko przedstawił dane z wykonanego opracowania demograficznego, które powstało na potrzeby opracowania studium zagospodarowania przestrzennego. W mojej ocenie – różnice są znaczne. Musimy posiadać wiarygodne dane, nie tylko po to, aby zdecydować co dalej z metrem. To także istotne informacje, jak planować przyszłość Krakowa.

Potrzeba stworzenia metra w Krakowie nie wynika z tego, że po mieście jeździ się fatalnie i mieszkańcy potrzebują radykalnej zmiany w podejściu do transportu publicznego a nie ciągłych analiz?

Ten temat jest bardzo złożony. Wiele osób twierdzi, że po Krakowie jeździ się źle i mamy do czynienia z dużymi korkami. Niektórzy próbują zrzucić winę na dyrektorów odpowiedzialnych za organizację ruchu.

Zaplanowana podziemna linia tramwaju omija Podgórze. Tak dobrze jest z komunikacją w tej części Krakowa, że nie ma potrzeby poprowadzenia tam kolejnego połączenia?

Jedna linia musi powstać na północy Krakowa, to dla mnie nie ulega wątpliwości. Jednak nie możemy zapominać o rozwojowych terenach na południu miasta. Jeśli chcemy na poważnie podejść do budowy Nowego Miasta na Rybitwach czy do lepszego skomunikowania obszarów Ruczaju, to musimy stworzyć dwie odnogi podziemnej linii tramwajowej. Inaczej, za kilka lat obudzimy się z gigantycznym „bólem głowy”.

Wierzy Pan w zapewnienia, że pierwsza linia powstanie w 2033 roku?

Bardzo dużo będzie zależeć od możliwości finansowych Krakowa i jest to jeden z argumentów, który musimy brać po uwagę.

Jacek Bednarz
Jacek Bednarz