„Nowotwór, który zżera centrum”. Co może miasto w starciu z klubami go-go?

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Napisał do nas mieszkaniec ścisłego centrum, który ma dość tego, co dzieje się na Rynku Głównym i okolicach. Agresywni i pijani uczestnicy zabaw w klubach nocnych i wszędobylscy nagabywacze do lokali ze striptizem to według niego nowotwór, który zżera centrum.

Stare Miasto, a w szczególności okolice Rynku Głównego to zagłębie klubowe. W normalnych warunkach tysiące osób bawi się na całych piętrach kamienic, przerobionych na lokale taneczne. Od lat – z roku na rok coraz mniej liczni – mieszkańcy centrum starają się interesować służby i miasto tym, co nocami dzieje się pod ich oknami i na głównych, w dzień ekskluzywnych, ulicach. Bez skutku, nie pomaga nawet stan epidemii i wprowadzone obostrzenia.

Urzędnicy zdają sobie sprawę, że w ścisłym centrum znajdują się miejsca, gdzie dochodzi do największej liczby przestępstw i wykroczeń – głównie spożywania alkoholu w miejscach publicznych, bójek, pobić czy po prostu zakłóceń porządku publicznego. I nawet jeśli w te rejony wysyłane są dodatkowe patrole policji czy straży miejskiej, problem nie znika. Na miejsce jednej awanturującej się grupy przychodzą dwie inne. Zabawa w rytmie pulsującej muzyki i kolejnych przechylanych kieliszków miesza się z błahymi nieporozumieniami i wieloletnim konfliktem pomiędzy zwaśnionymi kibicami krakowskich drużyn.

Jeden z ochroniarzy jednego z najpopularniejszych klubów opowiada, że burdy między klientami są na porządku dziennym, nierzadko dochodzi też do „wjazdów” grup kibiców na poszczególne kluby. W tym wszystkim muszą się jakoś odnaleźć zwykli krakowianie. To łatwe nie jest i częściej powoduje brak zgody na takie zachowanie niż przyzwolenie.

Napisał do nas pan Dawid (zbieżność imion z autorem przypadkowa), który zauważył, że kluby taneczne powinny przestać funkcjonować po 15 grudnia. Tak się nie stało. Podobnie powinno być z klubami go-go. Te w ogóle mają zakaz działania na terenie Parku Kulturowego.

Zarówno zwykłe lokale, jak i te ze striptizem nie przejmują się prawem, które w łatwy sposób jest do obejścia. Pod przykrywką coctail baru kluby działały tak, jak w czasie, gdy świat nie mierzył się z koronawirusem.

– Nad ranem, tak od 3, nie widać już w centrum żadnego patrolu, mimo że cała Szewska i Rynek to wtedy jedna wielka bijatyka. Nikt tego nie nagłośnił, że wizerunek centrum to właśnie to, a nie targi czy piękne choinki – stwierdza nasz czytelnik.

Lokale ze striptizem też są problemem. Podobnie jak nagabywacze, którzy za nic mają prawomocny wyrok NSA w sprawie zakazu promowania tego typu rozrywki na terenie Parku Kulturowego Stare Miasto.

Co wie miasto, co miasto robi?

O ile miasto nie może zrobić za wiele w kwestii tego, co dzieje się w zwykłych dyskotekach, tak już ma narzędzie pozwalające na ukrócenie działalności barów ze striptizem. Dyrektor wydziału Kultury i Dziedzictwa Narodowego UMK Katarzyna Olesiak informuje, że niedawno odbyło się spotkanie z sekretarzem miasta i przedstawicielami krakowskiej policji w tej sprawie.

– Podczas spotkania zostały omówione zagadnienia dotyczące negatywnego wpływu funkcjonowania klubów ze striptizem, tzw. go-go, na krajobraz kulturowy centrum Krakowa oraz wizerunek miasta. Omówiono również działania policji i straży miejskiej podejmowane wobec klubów go-go, w tym dotyczące zgłoszeń oszustw i wyłudzeń – mówi Olesiak.

Od lipca do końca września policja odnotowała 51 zgłoszeń dotyczących oszustw. Jedno z nich opiewało na kwotę ponad 86 tys. złotych. Wtedy postępowania się toczyły. Wkrótce sprawdzimy, ile z nich trafiło do sądu.

Urzędniczka dodaje też, że przeanalizowany został wyrok NSA w sprawie zakazu działalności barów ze striptizem, o czym pisaliśmy: Różowe parasolki z białą flagą.

Zamknąć, nie zamkną

Katarzyna Olesiak sugeruje, że wkrótce mogą pojawić się konkrety w walce z klubami go-go. Podkreśla jednak, że ze „względu na konieczność przygotowania rzetelnego i odpowiedniego materiału dowodowego, dla udowodnienia przed sądem prowadzenia działalności sprzecznej z moralnością publiczną, dowody muszą być zebrane przez Policję w ramach działań operacyjnych”.

– Ze względu na dobro sprawy, nie ma możności udzielenia publicznie bardziej szczegółowych informacji na temat konkretnych ustaleń. Urząd Miasta Krakowa, straż miejska oraz komenda miejska policji zadeklarowały ścisłą współpracę, wymianę informacji i wzajemną pomoc w celu skutecznego ograniczenia negatywnych przejawów działalności klubów go-go – mówi dyrektor Olesiak.

Jedno jest jednak w tym wszystkim najważniejsze. Miasto nie ma prawa zamknąć klubów ze striptizem.

– Udowodnienie jednak takich sytuacji stanowi podstawę do ścigania wykroczenia na podstawie art. 112 ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami – niszczenie parku kulturowego jest zagrożone karą aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny – cytuje przepisy Katarzyna Olesiak.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Stare Miasto