Nowy rok, stare grzechy. Wisła trzymała się tylko do przerwy

Jan Kliment (z lewej) nie wykorzystał najlepszej sytuacji, Maciej Sadlok faulował na rzut karny fot. Bartek Ziółkowski/Wisła Kraków

Niewykorzystana najlepsza okazja tuż przed przerwą i rzut karny, po którym Raków jeszcze bardziej rozwinął skrzydła. Wisła rozpoczęła piłkarską wiosnę z nowymi piłkarzami w składzie i błędami starych, które miały kluczowe znaczenie dla porażki w Częstochowie.

Krakowianie na inaugurację ulegli Rakowowi 0:2. Nie byli faworytem, a wielu spisywało ich na pożarcie już przed pierwszym gwizdkiem. Choć przewaga drużyny Marka Papszuna nie podlegała dyskusji, Wisła miała obowiązek wykorzystać szansę i utrudnić częstochowianom zadanie.

W 45. minucie Raków popełnił błąd, po którym Stefan Savić świetnie wypatrzył Jana Klimenta. Czech, który jesienią strzelił tylko dwa gole, nowy rok zaczął z równie fatalną skutecznością i pozwolił bramkarzowi na odbicie piłki. Lepszej okazji w tym meczu Wisła już nie miała. W ofensywie wyglądała źle przez całe spotkanie.

Raków pokazał klasę, zagubiona Wisła

Do przerwy Wiślacy trzymali się za to w obronie. Grali twardo, biegali i skutecznie powstrzymywali gospodarzy. Raków zaczął drugą połowę odważniej i był groźniejszy. Prowadzenie objął po faulu Macieja Sadloka na Vladislavsie Gutkovskisu i wykorzystanym rzucie karnym Frana Tudora. Z powodu kartek nie mógl wystąpić Serafin Szota, a pełniący funkcję kapitana Białej Gwiazdy Sadlok zagrał kosztem Michala Frydrycha. Czech usiadł na ławce, bo stracił część okresu przygotowawczego, więc trener Adrian Gula uznał, że bezpieczniej będzie postawić na Polaka. Chyba się przeliczył.


Kibice obawiali się występu Sadloka i mieli rację. 33-latek nie był w stanie nic zrobić także wtedy, gdy razem z kolegami nie przeciął podania do Mateusaz Wdowiaka. Były gracz Cracovii wyszedł sam na sam z Mikołajem Biegańskim i zdobył bramkę w czwartym meczu z rzędu.

Raków pokazał Wiśle miejsce w szeregu. Krakowianie powtórzyli błędy z jesieni i po stracie gola nie byli w stanie przycisnąć rywali. Porażka 0:2 to dość niski wymiar kary. Przed drużyną Guli dwa ważne w kontekście zagwarantowania sobie spokoju w walce o utrzymanie mecze ze Stalą Mielec i Górnikiem Łęczna. Oba odbędą się przy Reymonta. W nich Wisła będzie musiała prowadzić grę.

Raków Częstochowa – Wisła Kraków 2:0 (0:0)

Bramki: Tudor (55., karny), Wdowiak (74.).

Raków: Kovacević – Tudor (80. Poletanović), Petrasek, Arsenić – Długosz (73. Racovitan), Lederman (80. Czyż), Papanikolaou, Wdowiak, Gutkovskis (84. Musiolik), Sturgeon (80. Lopez).

Wisła: Biegański – Szot, Colley, Sadlok, Hanousek (76. Ring) – Plewka, Fazlagić – Młyński (65. Cisse), Skvarka (76. Ondrasek), Savić (65. Hugi) – Kliment.

Żółte kartki: Hanousek, Ring.

Sędziował Szymon Marciniak (Płock)

News will be here