Obwarzanek wciąż truje

Smog Nad Krakowem fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Najnowszy raport Krakowskiego Alarmu Smogowego nie przynosi dobrych wiadomości. Jest źle i nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie sytuacja miała ulec poprawie.

Krakowski Alarm Smogowy sprawdził, jak przebiega wdrażanie programu ochrony powietrza dla Małopolski, którego jednym z głównych elementów jest likwidacja kotłów na paliwa stałe. Okazuje się, że likwidacja „kopciuchów” w ramach uchwalonego w 2017 roku Programu Ochrony Powietrza idzie wyjątkowo opornie. Na około pół miliona pieców w 2017 roku gminy w całym województwie wymieniły nieco ponad 10 tys.

Jeżeli nic się nie zmieni, to redukcja nieekologicznych palenisk zajmie jeszcze 50 lat. – Bardzo się cieszę z postępów. Chciałabym jednak dożyć momentu, w którym zimą w Małopolsce będzie się dało odetchnąć. Dziś się na to nie zanosi – mówi Anna Dworakowska z Krakowskiego Alarmu Smogowego.

POP

Program Ochrony Powietrza nakłada na gminy obowiązek redukcji emisji pyłów o określoną ilość, poprzez wymianę nieekologicznych palenisk na niskoemisyjne urządzenia grzewcze.

Każda z gmin ma przypisany cel redukcji emisji w rozbiciu na dwa okresy – lata 2017–2019 i 2020–2023. Zgodnie z tzw. uchwałą antysmogową, najstarsze i najbardziej zatruwające powietrze kotły muszą być wymienione do końca 2022 roku. Te nowsze, posiadające 3 lub 4 klasę mogą poczekać do końca 2026 roku.

Co roku, licząc od 2017 roku, gminy powinny wykonać plan w 33 proc. Niestety, jak wynika z najnowszego raportu – cele swoje, a rzeczywistość swoje.

W ponad połowie gmin (95) nie udało się wymienić ani jednego pieca, 66 gmin zrealizowało poniżej 10 proc. założonego celu, 15 pomiędzy 10, a 20 proc., a jedynie sześciu udało się zbliżyć do 30 proc.



– Małopolskie gminy robią nic lub prawie nic, by podnosić świadomość mieszkańców, że mamy ogromny problem z zanieczyszczeniem powietrza, że wszyscy za to odpowiadamy, że uchwała antysmogowa nakazuje wymianę kopciuchów oraz że istnieją dotacje na wymiany. Gminy nie podejmują jednak tego typu działań. Być może jest to problem niepopularny, bo na wsi większość ludzi pali w kopciuchach i władze musiałyby mówić do swojego elektoratu. Prawdopodobnie dlatego też nie zostały przyjęte regulacje dotyczące emisji spalin ze starych samochodów – komentuje Dworakowska.

Za słowami Dworakowskiej stoją twarde dane. Jak pokazują dane z raportu, mieszkańcy gmin mają blade pojęcie na temat zapisów uchwały antysmogowej.

Skąd tak niska świadomość? Winna jest nieskuteczna polityka informacyjna gmin. Te w znakomitej większości ograniczają się do zamieszczania informacji na swoich stronach internetowych. Prawie połowa samorządów nie wykorzystuje akcji outdoorowych – plakatów, ulotek czy broszur, a 66 proc. z nich nie wykorzystuje do tego celu lokalnych mediów. Niemal połowa nie zorganizowała w tej sprawie żadnego spotkania informacyjnego.
Apel do nieświeżego obwarzanka
Odzwierciedleniem sytuacji w całej Małopolsce są samorządy z tzw. krakowskiego obwarzanka. To 14 gmin oplatających stolice województwa. Tu do wymiany pozostało ponad 48 tys. palenisk. Z czego w latach 2015–2017 wymieniono niewiele ponad tysiąc. To jedynie 2,5 proc. całego zinwentaryzowanego zasobu. Jak wyliczył Krakowski Alarm Smogowy, w tym tempie „kopciuchy” z obwarzanka będą zatruwały Kraków jeszcze przez 40 lat.

Dlatego koalicja Alarmów Smogowych z Krakowa, Skawiny, Wieliczki i Zabierzowa wystosowała apel do władz ościennych gmin. – Wyraźnie widać już różnicę między miastem Kraków, które wymienia kopciuchy i jego bezpośrednim otoczeniem, gdzie wciąż dymią one w najlepsze. Z tego powodu zaczęto już żartować, że aglomeracja krakowska powinna się nazywać „Trujmiastem”. Widać bowiem, jak zanieczyszczenia spływają do Krakowa, co powoduje, że program walki ze smogiem w obwarzanku jest wspólną sprawą krakowian oraz mieszkańców Zielonek, Zabierzowa, Wieliczki i  innych gmin, które okalają miasto – stwierdza Dworakowska.

Alarmy apelują, by władze ościennych gmin uczyniły walkę o jakość powietrza swoim priorytetem. Wskazują, że należy położyć nacisk na edukacjeę mieszkańców, pomagać w uzyskaniu dotacji, bo procedury związane z programem czyste powietrze nie należą do najłatwiejszych. Podkreślają, że szczególna pomoc powinna trafić do osób starszych i nieporadnych. Zdaniem alarmów smogowych, gminy powinny wzorem Krakowa zorganizować system dopłat do ogrzewania dla najbiedniejszych mieszkańców, którzy zdecydują się na wymianę nieekologicznych palenisk, a także uruchomić system kontroli. – Na 14 gmin obwarzanka tylko trzy posiadają straż gminną. Za palenie śmieci w zeszłym roku wystawiono tylko 34 mandaty. System kontroli nie istnieje – wzdycha Anna Dworakowska.

Przedstawicielka KAS podkreśla, że okalające Kraków gminy nie należą do najuboższych, wręcz przeciwnie, zaś edukacja nie musi być droga i kampanie edukacyjne można przeprowadzić z wykorzystaniem niewielkich nakładów.

Przygotowaną przez alarmy smogowe i skierowaną do władz gmin „obwarzanka” petycję można znaleźć i podpisać tutaj.