Efektowne przełamanie Wisły! Napastnik Cracovii dwa razy trafił w poprzeczkę

fot. Krzysztof Porębski

W pierwszym niedzielnym meczu Cracovia uległa w Grodzisku Wielkopolskim Warcie Poznań 0:1. Swój pierwszy komplet punktów w 2022 roku po ośmiu meczach bez zwycięstwa wywalczyła Wisła Kraków, pokonując na własnym obiekcie Górnika Zabrze 4:1.

Duży krok w stronę utrzymania zrobiła Warta Poznań, która w Grodzisku Wielkopolskim pokonała Cracovię. Jedyną bramkę w tym spotkaniu zdobył Adam Zrelak. Piłkarz gospodarzy w 61. minucie dobił uderzenie z dystansu Miguela Luisa, które obronił Lukas Hrosso. Interwencja nie była jednak na tyle skuteczna, by Pasy w tej akcji nie straciły gola. – Przegraliśmy mecz, którego nie powinniśmy. Zagraliśmy słabo. Brakowało ciągłości i powtarzalności. Było też za dużo nerwów w naszej grze – powiedział po spotkaniu trener Pasów Jacek Zieliński.

W całym meczu optyczną przewagę mieli przyjezdni, lecz nie przekładało się to na sytuacje bramkowe, ponieważ w strzałach celnych poznaniacy prowadzili 3:2. Pierwszą groźną próbę Warta miała już w minucie otwierającej spotkanie, kiedy to sędzia podyktował dla gospodarzy rzut wolny. Dla przyjezdnych był to znak, że spotkanie będzie zacięte.

W albo nad poprzeczką

Cracovia mimo problemów kadrowych, bowiem za kartki musieli pauzować Matej Rodin, Michal Siplak i Cornel Rapa miała swoje sytuacje. Po około pół godziny gry Mathias Hebo Rasmussen przymierzył zza pola karnego, ale piłka minimalnie poszybowała nad bramką, a kilka minut później Rivaldinho ostemplował poprzeczkę. – Momentami wydawało nam się, że mamy mecz pod kontrolą, ale żeby kontrolować spotkanie trzeba strzelać bramki – zauważył szkoleniowiec Pasów.

Po przerwie trener Zieliński nie zdecydował się na zmiany, ale wyjściowy skład nie bardzo miał pomysł na ofensywne akcje poza jedną sytuacją Michała Rakoczego. Młody zawodnik w 55. minucie próbował zaskoczyć bramkarza bezpośrednim uderzeniem z rzutu wolnego, ale piłka powędrowała nad poprzeczką. Warta grała mądrze i nie pozwalała piłkarzom Cracovii zbliżyć się pod własne pole karne.

Dopiero w końcówce Rivalinho wywalczył rzut karny. Przed tygodniem z wykonaniem jedenastki problemy miał Sergiu Hanca i dopiero po dobitce zdołał umieścić piłkę w siatce. Tym razem do stałego fragmentu podszedł sam poszkodowany. Młody Brazylijczyk huknął jednak wprost w poprzeczkę. – Karnego powinien strzelać Sergiu, ale być może nie czuł się na tyle pewnie, że oddał go Rivaldinho. Nie tacy zawodnicy nie strzelali karnych. Remis byłby wynikiem zasłużonym. Patrząc z boku, podział punktów byłby sprawiedliwy, ale tak się nie stało i musimy przełknąć gorycz porażki. Warta była bardziej zdeterminowana i wydrapała to zwycięstwo – podkreślił trener Cracovii.

Warta Poznań – Cracovia 1:0 (0:0)

Bramka: Zrelak (61.)

Warta: Grobelny - Trałka, Szymonowicz, Ivanov – Grzesik, Miguel Luis (63. Maenpaa), Szczepański (62. Papeau), Kiełb (87. Matuszewski)– Kopczyński (46. Kupczak), Castaneda (89. Jakóbowski) - Zrelak.

Cracovia: Hrosso – Ghita, Jablonsky, Pestka – Hanca, Hebo Rasmussen (82. Lusiusz), Knap, Rocha (82. Thiago) – van Amersfoort (71. Kakabadze), Rakoczy (71. Konoplanka) – Rivaldinho.

Żółte kartki: Kopczyński, Kupczak, Grobelny, Jakóbowski.

Sędziował Paweł Raczkowski (Warszawa).

Pierwszy komplet punktów w tym roku

Górnik Zabrze w pierwszej połowie chciał popsuć niedzielne popołudnie krakowskiej publiczności, częściej podchodząc pod pole karne rywala. Częstsze ataki nie szły jednak w parze ze skutecznością. Bo choć goście mieli swoje sytuacje, to nie potrafili umieścić piłki w siatce. Najgroźniej zapowiadająca się sytuacja miała miejsce w 26. minucie, kiedy to Lukas Podolski prostopadłym podaniem obsłużył Bartosza Nowaka, a ten posyłając piłkę na dalszy słupek, minimalnie się pomylił.

Wisła nie miała tak spektakularnych okazji jak przed tygodniem, kiedy obijała słupki i poprzeczkę w meczu z Piastem Gliwice, ale zagrała mądrze. Nie pozwoliła sobie na utratę gola, a tuż przed przerwą z pomocą przyjezdnych wykorzystała szansę z narożnika boiska. Futbolówkę do własnej bramki skierował Piotr Krawczyk. Po przerwie gospodarze musieli dowieźć prowadzenie do końca, co w wykonaniu podopiecznych trenera Jerzego Brzęczka nie było kwestią oczywistą.

Jednak krakowianie, którzy od 17 grudnia minionego roku przez osiem kolejek nie zdołali wygrać spotkania, kiedyś w końcu musieli się przełamać. I choć początkowo po zmianie stron Górnik nie chciał im na to pozwolić, to Wisła zagrała do końca. Swoje szanse mieli jeszcze przyjezdni. Na początku drugiej odsłony futbolówka po akcji Podolskiego z Nowakiem znów minimalnie minęła bramkę, a kilkanaście sekund później po rzucie rożnym piłkę piąstkami wybił Paweł Kieszek, ale zrobił to na tyle źle, że ustawiony za polem karnym Podolski huknął z woleja wprost do bramki.

Wisła po utracie prowadzenia ruszyła do ataku. Wpierw Dor Hugi stanął oko w oko z Danielem Bielicą, ale obronną ręką z tej akcji wyszedł bramkarz gości. Nieco ponad dziesięć minut później nie miał on już tyle szczęścia. W 67. minucie po szybkiej akcji i uderzeniu Stefana Savicia Biała Gwiazda znów była na prowadzeniu. Na kwadrans przed końcem w polu karnym faulowany był Luis Fernandez. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł sam poszkodowany i przymierzył tak, że bramkarz gości nawet nie zdążył zareagować.

W doliczonym czasie gry sukces Wisły przypieczętował po dograniu Savicia Nikola Kuveljić.

Wisła Kraków – Górnik Zabrze 4:1 (1:0)

Bramki: Krawczyk (43. sam.), Savić (67.), Fernandez (75. k), Kuveljić (90.) – Podolski (51.).

Wisła: Kieszek – Gruszkowski, Frydrych, Sadlok, Hanousek – Poletanović (83. Kuveljić), Fazlagić – Hugi (60. Savić), Skvarka (60. Citaiszwili), Manu (77. Żukow) – Fernandez.

Górnik: Bielica – Wiśniewski, Janicki, Janża – Dadok, Mvondo, Kubica (65. Stalmach), Cholewiak (65. Pacheco) – Nowak, Podolski – Krawczyk (65. Marin).

Żółte kartki
Fazlagić, Kieszek – Janża.

Sędziował Daniel Stefański (Bydgoszcz).