Pionierskie badania smogu. Bronowice i Kliny zwracają uwagę

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Naukowcy z AGH postanowili zbadać Kraków, Podhale oraz część województwa śląskiego pod kątem zanieczyszczeń powietrza. Wnioski nie są rewolucyjne. Wyszło, że im wyżej miejscowość jest położona, tym mniejsze stężenie pyłów. Dotyczy to również zmian wysokości na obszarze jednej miejscowości. W naszym mieście najgorzej jest tam, gdzie występuje zabudowa jednorodzinna.

Tego typu badania, w Polsce zostały przeprowadzane po raz pierwszy.  – Naszym celem było poznanie rozkładu przestrzennego zanieczyszczeń. Zastanawialiśmy się, co dzieje się w obszarach między stacjami pomiarowymi lub tam, gdzie po prostu nie ma żadnego monitoringu powietrza – tłumaczy dr Jakub Bartyzel z AGH.

Dlatego zamontowano specjalne urządzenia pomiarowe na samochodzie. Po pierwszej próbie, przeprowadzający badania dowiedzieli się co robią źle, a ich wyniki absolutnie nie zgadzają się z tym, co pokazały stacje w Małopolsce (samochód jechał zbyt szybko, a im szybsza jazda, tym mniej zanieczyszczeń dostawało się do pyłomierz). Czynnik ten został wyeliminowany. Uczeni przebadali nasze miasto trzykrotnie, do tego Podhale (dwa razy) oraz miasta Górnego Śląska.

Wnioski z badań pochodzą z pomiaru powietrza w danej chwili, dlatego nie należy, jak zaznacza doktor Bartyzel, brać tych wyników i oceniać, że zawsze tak jest w danym miejscu. Aby wykluczyć wpływ zanieczyszczeń komunikacyjnych, naukowcy działali głównie nocami, w warunkach inwersji temperatury.

Rekordowa Skała

W sumie wszystkich kampanii pomiarowych było 10. Nas najbardziej interesuje Kraków, więc od miasta i okolic zaczniemy.

– Przed podjęciem współpracy z Krakowskim Alarmem Smogowym miałem przeświadczenie, że jak pogarsza się powietrze w mieście, to wystarczy wziąć dzieci poza Kraków. Kiedy zacząłem badania, stwierdziłem, że to wcale nie jest świetny pomysł – przyznaje dr Bartyzel.

Z podróży zaopatrzonym w sprzęt samochodem wyłoniła się mapa smogu. Najgorzej było w Skale, gdzie zabrakło skali w urządzeniu, które pokazało stężenia powyżej tysiąca µg. Trochę lepiej, lecz wciąż niedobrze w marcowym badaniu było w Słomnikach, Liszkach czy Wieliczce. Warto zaznaczyć, że temperatura wynosiła wówczas -4 stopnie Celsjusza.

Kolejne badanie, kiedy już było cieplej, pokazało, że ze złym powietrzem muszą się zmagać Kryspinów, Mogilany czy Siepraw.

W Krakowie klasycznie

Tam, gdzie jest najwięcej zabudowy jednorodzinnej, jest też najwięcej zanieczyszczeń. Choć jak zauważa dr Bartyzel, miasto jest dość homogeniczne jeśli chodzi o rozkład stężeń i co więcej – stacje WIOŚ bardzo dobrze obrazują to, co się dzieje w „krakowskim” powietrzu. – Wyróżniły się jednak – na niekorzyść – Kliny i Bronowice oraz centrum – mówi badacz o kampanii z nocy z 16 na 17 grudnia.

Samochód z pyłomierzem ruszył również w nocy z 22 na 23 stycznia, kiedy to w Krakowie mieliśmy najgorsze powietrze od kilku lat. Wysokie stężenie pyłów utrzymywało się wówczas przez kilka dni, winna była m.in. inwersja temperatury. W trakcie badań czynniki pogodowe się zmieniły, dlatego stężenia nie były aż tak ogromne. Wciąż jednak robią wrażenie.

Ostatnie badanie było przeprowadzane za pomocą trzech pyłomierzy. Nie dość, że po mieście jeździł samochód, to jeszcze studenci, którzy pomagali naukowcom, poruszali się na rowerach i w ten sposób uzyskiwali wyniki badań. To był jednak kwiecień i stężenie nie było wysokie. Mimo wszystko można było zauważyć kilka smogowych „hot-spotów”.

Im wyżej, tym lepiej

Jeżdżąc po Podhalu naukowcy zauważyli zależność między wysokością terenu oraz temperaturą a stężeniem zanieczyszczeń. – Dużo się nauczyliśmy, biorąc dane z IMGiW, kiedy dochodziło do inwersji temperatury. – Są miejsca, gdzie zmierzyliśmy 250 µg, a było też 0, kiedy wyjechaliśmy wyżej. W dolinach wartości było większe – podsumowuje doktor.

Dla przykładu tylko w Zakopanem, które nie jest dużym miastem, pod Gubałówką stężenie było wyższe niż 250 µg, na rondzie w Kuźnicach praktycznie 0.

News will be here