Właścicielka działki przy ul. Michała Korpala (między ulicami Śniadowskiej a Bartla) zaskarżyła część planu miejscowego. Według niej zapisy zawarte w dokumencie pozbawiły ją możliwości dysponowania swoją własnością, ponieważ nie może zabudować działki.
Skarżąca przypomniała, że w studium nieruchomość była przeznaczona pod zabudowę wielorodzinną. A w planie miejscowym nie dość, że została przeznaczona pod zieleń publiczną niską, to jeszcze objęta Strefą Nadzoru Archeologicznego. Takie wykorzystanie terenu nie gwarantuje żadnych zysków.
W skardze znalazły się argumenty, że nieruchomość znajduje się na obszarze w pełni uzbrojonym i stanowi część dużego kompleksu inwestycyjnego. Dodatkowo jest „świetnie usytuowana i ma ogromny atrybut w postaci widoku”. Inne argumenty mówią o tym, że niedaleko jest już teren zielony wokół fortu „Borek”, a sama działka jest „idealna pod zabudowę mieszkaniową wielorodzinną” z uwagi na dobry dojazd i wysokie położenie terenu.
Dodatkowo pojawił się zarzut, że zapisy planu miejscowego są niezgodne z zapisami studium.
Enklawa zieleni
Miasto w odpowiedzi na skargę stwierdziło, że posiadanie działki nie równoważy się z prawem do jej zabudowy, co ma swoje odzwierciedlenie w odpowiedniej ustawie. Przypomniano również, że właściciele mogą zgłaszać roszczenia związane z obniżeniem wartości gruntu bądź wnioskować o ich wykupienie przez gminę.
Magistrat w odpowiedzi na skargę tłumaczył też, że działka skarżącej „stanowi jeden z elementów ukształtowanego ciągu zieleni publicznej na bazie obszarów przyrodniczo najcenniejszych, niezbędnych dla zachowania równowagi ekosystemu miasta”.
Co do zarzutu dotyczącego zgodności MPZP ze studium, miasto przypomniało, że plan miejscowy powstał w 2010 roku, a skarżąca powołuje się na zapisu studium z 2014 roku.
Wojewódzki Sąd Administracyjny rozpatrując skargę zauważył tę rozbieżność. Zbadał jednak to, czy zapisy planu zgadzają się ze studium we wcześniejszej wersji i okazało się, że sprzeczności nie ma. Sąd odniósł się również do zarzutu ograniczenia prawa własności. – W zaskarżonej uchwale Rada Miasta Krakowa niewątpliwie znacznie ograniczyła zagospodarowanie działki skarżącej, jednakże dokonała tego w świetle zasadnych przesłanek – uznał WSA.
– Prawo własności nie stanowi bowiem ani prawa absolutnego, ani naczelnej wartości, której należy dawać prymat nad innymi w trakcie procesu sporządzania planu miejscowego – podkreślił sąd.
W uzasadnieniu wyroku odrzucającego skargę WSA przychylił się do argumentacji miasta dotyczącej tego, w jakim celu działka została przeznaczona pod zieleń. Mianowicie chodziło o ochronę otoczenia i środowiska przyrodniczego.
1 grudnia skargę kasacyjną rozpatrywał Naczelny Sąd Administracyjny, który zdecydował się o odrzuceniu skargi. Wyrok jest więc prawomocny.