Podał się za policjanta? Emerytowany żołnierz dostał w sądzie karę grzywny

Tomasz Sabuda bronił się przed krakowskim sądem fot. Artur Drożdżak
Grzywnę w wysokości 3 tys. zł wymierzył krakowski sąd emerytowanemu żołnierzowi, któremu prokuratura zarzucała „przywłaszczenie funkcji publicznej”, czyli podanie się za policjanta. Do zdarzenia doszło w sklepie sieci Rossmann.

49-letni Tomasz Sabuda, były pracownik Ministerstwa Obrony Narodowej, żołnierz z 26-letnim stażem, jest na emeryturze, ale zajmuje się spawami bezpieczeństwa i transportu związanymi z wizytami komisarzy unijnych w Polsce. Z racji doświadczeń zawodowych zna wysoko postawionych policjantów z Małopolski.

21 października 2021 r. zadzwoniła do niego z prośbą o wsparcie Urszula C. pracownica bufetu Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. Robiła przez aplikację w telefonie zakupy w sklepie Rossmann na ul. Kapelanka i obsługa uznała, że dokonała kradzieży, na miejsce wezwano patrol policji. Kobieta z kolei zadzwoniła do Sabudy. Jeszcze w trakcie jazdy na miejsce on zatelefonował do centrali Rossmanna, by dowiedzieć się jakie są procedury w takim przypadku, jeśli aplikacja zakupowa nie działa właściwie.

Maseczka ważnym dowodem

– Dojechałem do Rossmanna, wszedłem na zaplecze sklepu, byli tam dwaj policjanci, ochrona i pani Ula. Odruchowo mogłem przedstawić się jako sierżant. Na twarzy miałem maseczkę z napisem „policja”, którą dostałem na jednym z eventów policyjnych – opowiadał na sali rozpraw. Wersja śledczych była odmienna. Prokuratura powoływała się na świadków i twierdziła, że Sabuda podał się za policjanta z komendy wojewódzkiej. Mówił, przy tym, że jest przełożonym Urszuli C. po czym podjął się, jak uważali śledczy, nieuprawnionej ingerencji w czynność zatrzymania osoby na gorącym uczynku popełnienia wykroczenia.

Przesłuchany w sądzie policjant starszy sierżant Waldemar B. zeznał, że Sabuda wszedł na zaplecze sklepu i mówił wówczas, że „urwał się z ważnej konferencji na temat bezpieczeństwa na granicy Polski”.

– Jego pewność siebie, słownictwo i maseczka z napisem policja upewniło mnie w tym, że to wysoki oficer policji - zeznał świadek. Przyznał jednocześnie, że nikt tego mężczyzny nie wylegitymował, nie spisał jego danych.

Zdominował interwencję

– Zostałem przez niego zdominowany, faktycznie uwierzyłem, że to wysoki oficer komendy wojewódzkiej – nie krył Waldemar B. Prokuratura potwierdza, że Sabuda nie pokazał wtedy żadnej legitymacji, wynika to także z zapisu monitoringu w sklepie, ale przejął kontrolę nad interwencją, zachowywał się w sposób pewny i rozmawiał z pracownikami ochrony. Niejako narzucił postępowanie wobec Urszuli C., zaproponował, by zapłaciła za towar w koszyku i incydent będzie w ten sposób zakończony. Tak się też stało.

Sprawa miała jednak ciąg dalszy, gdy zajściem zajęło się Biuro Spraw Wewnętrznych krakowskiej komendy, czyli tzw. policja w policji. Akta trafiły do Prokuratury Okręgowej, która oskarżyła Urszulę C. o kradzież, a Sabudę o podanie się za policjanta. Wyrok w jego sprawie nie jest prawomocny, będzie składał apelację.

 

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Podgórze
News will be here