Policja o pobiciu w Biedronce. „Wyjaśnimy wszelkie okoliczności”

fot. Krzysztof Kalinowski

Policja odniosła się do zarzutów, jakie zostały wysunięte wobec formacji przez osobę, która została pobita w krakowskim sklepie. Tak cała sytuacja wyglądała według funkcjonariuszy.

Rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie mówi, że zgłoszenie o pobiciu klienta sklepu przez ochroniarza dotarło do mundurowych około godziny 8:30.

– Na miejsce niezwłocznie skierowano patrol. Policjanci wylegitymowali osoby biorące udział w zdarzeniu, a następnie ustalili przebieg zajścia – stwierdza Gleń.

– Według relacji zgłaszającego – 20-letniego obywatela Polski – chwilę wcześniej dokonał zakupów w sklepie przy ul. Joselewicza. Gdy wyszedł ze sklepu, został zaatakowany przez pracownika ochrony, który podejrzewając go o kradzież, zadał mu kilka ciosów, spryskał go gazem pieprzowym i założył mu na ręce kajdanki. Następnie zaprowadził z powrotem do sklepu – opisuje zdarzenie rzecznik KWP.

Według Sebastiana Glenia funkcjonariusze zapytali zgłaszającego, czy potrzebuje pomocy medycznej, ale ten zaprzeczył. – Funkcjonariusze pouczyli zgłaszającego o konieczności złożenia na komisariacie zawiadomienia o przestępstwie – stwierdza Gleń.

Na komisariacie

Georgii Stanishevskii zrobił tak, jak powiedzieli mu policjanci. Jednak nie udało mu się złożyć zawiadomienia.

– Z uwagi na fakt, że funkcjonariusz śledczy przyjmował stronę, dyżurny polecił zgłaszającemu oczekiwanie na przyjęcie w poczekalni. W tym czasie do komisariatu przyjechał patrol, który podejmował czynności w związku z uszkodzeniem ciała przez ochroniarza. Policjanci poinformowali dyżurnego o poczynionych ustaleniach, a następnie zostali zadysponowani do zabezpieczenia monitoringów z okolicy miejsca zdarzenia – opowiada Sebastian Gleń.

20-latek opowiedział o całym zdarzeniu, a patrol udał się do sklepu przy ul. Berka Joselewicza. Tymczasem Stanishevskii miał pojechać po kartę informacyjną ze szpitala.

– Zgłosił się tam na następny dzień, lecz prawdopodobnie z uwagi na kolejkę zgłaszających zrezygnował i przyszedł do komisariatu ponownie 25 listopada. Wówczas zostało od niego przyjęte protokolarne zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa – mówi Sebastian Gleń.

Konsultacje z prokuraturą

Policjanci wszczęli dochodzenie związane z uszkodzeniem ciała i pozbawieniem wolności. Górna granica kary tych przestępstw to pięć lat pozbawienia wolności. Jeśli chodzi o domniemane znieważenie na tle narodowościowym, funkcjonariusze konsultują tę sprawę z prokuratorem.

– Postępowanie to zmierza do wyjaśnienia wszelkich okoliczności sprawy, w tym roli poszczególnych osób w zdarzeniu.  Zarówno ochroniarz jak i personel sklepu zostaną przesłuchani.  Analizie poddane zostaną zabezpieczone nagrania z monitoringu. Istotne jest także czy pracownik ochrony zastosował środki przymusu adekwatnie do sytuacji – nawet jeśli przyjąć, że działał w przeświadczeniu o zatrzymywaniu złodzieja – podkreśla Sebastian Gleń.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Stare Miasto