Policja wciąż nie wie, co się stało na Zakrzówku

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Po groźnym wypadku na Zakrzówku pod koniec lutego policja zapowiadała, że będzie wyjaśniać jego okoliczności. Te nadal nie są do końca znane.

22 lutego kilka minut przed godziną 17 na numer alarmowy 112 zadzwonił mężczyzna z prośbą o pomoc. Poinformował służby, że druga osoba – 23-letnia kobieta, z którą był na Zakrzówku, została raniona kamieniem w głowę.

Okazało się, że poszkodowana jest na półce skalnej od północnej strony zalewu. Na miejsce przybyła więc Specjalistyczna Grupa Ratownictwa Wysokościowego z JRG-3.

– Dojście do miejsca zdarzenia odbywało się ścieżką w trudnym terenie po stromym zboczu – zrelacjonowali później interwencję na swojej stronie internetowej krakowscy strażacy.

Gdy udało im się dotrzeć do poszkodowanej, stwierdzili u 23-latki obrażenia głowy, podejrzenie urazu kręgosłupa i stan wychłodzenia. Przytomną kobietę umieszczono w noszach i wyciągnięto za pomocą około 40-metrowej poręczówki.

Na wyjaśnienie poczekamy

Tuż po zdarzeniu policjanci zapowiedzieli, że będą wyjaśniać okoliczności zdarzenia i to, czy osoby, które potrzebowały pomocy, były na tym terenie leganie. Warto zwrócić uwagę na fakt, że Zakrzówek jest teraz miejscem robót i na siatkach wiszą plakietki z zakazem wchodzenia na plac budowy. Wiadomo też, że do wypadku doszło tam, gdzie nie ma siatek zabezpieczających przed obrywami skalnymi.

Po blisko dwóch i pół tygodnia od tego zdarzenia nadal nic nie wiadomo. – Z uwagi na stan zdrowia poszkodowanej, nie było możliwe przeprowadzenie czynności z jej udziałem – mówi Anna Wolak-Gromala z komendy miejskiej policji.

Policja nie podaje szczegółów dotyczących urazu kobiety. Nie może. – Sprawa jest w toku. Jak tylko będzie taka możliwość, policjanci będą z nią rozmawiać – dodaje przedstawicielka krakowskiej policji.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Dębniki