Posłowie PO z kontrolą w wojewódzkim sanepidzie

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Parlamentarzyści Platformy Obywatelskiej Aleksander Miszalski i Marek Sowa przeprowadzili w poniedziałek kontrolę w Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krakowie.

Parlamentarzyści Platformy Obywatelskiej Aleksander Miszalski i Marek Sowa przeprowadzili w poniedziałek kontrolę w Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krakowie.

Marek Sowa mówił, że kontrola została zapowiedziana w piątek. – Będziemy sprawdzali trzy kwestię – stwierdził przed wejściem do budynku sanepidu. Posłowie zajęli się m.in. rozliczeniem nadgodzin, które według ich informacji nie zostały wypłacone za okres od lipca do teraz.

Drugą kwestią była wypłata dodatku dla pracowników Państwowej Inspekcji Sanitarnej. – Nie może być tak, że służba sanitarna, na którą w tym roku spadły wyzwania nie została w żadnej mierze doinwestowana – stwierdził Sowa.

Poseł Aleksander Miszalski chciał wiedzieć, dlaczego 98 procent przeprowadzanych w Małopolsce testów ma wynik pozytywny. – To chyba rekord świata i najwyższy na świecie wskaźnik. Znani wirusolodzy mówią, że jeśli wynik testów pozytywnych jest na poziomie 10-15 procent, to znaczy, że kraj nie radzi sobie z epidemią – podkreślił.

Posłowie już po kontroli

Na pytania parlamentarzystów przez ponad 1,5 godziny odpowiadał wojewódzki inspektor sanitarny. – Otrzymaliśmy kopię decyzji wojewody małopolskiego z 6 listopada, która pozwoli wypłacić pracownikom wojewódzkiej jak i powiatowych stacji dodatkowe wynagrodzenie za nadgodziny od września do listopada – powiedział Marek Sowa.

Politycy stwierdzili, że o wiele gorzej wygląda sytuacją z wypłatą dodatku, który został przewidziany w rozporządzeniu ministra zdrowia. Na prawie tysiąc etatów potrzeba aż 10 milionów złotych.

– Te dodatki nie są wypłacane dla nikogo. Dyrektor poinformował nas, że wystąpił do Głównego Inspektora Sanitarnego o pieniądze, ale dotychczas nie uzyskał żadnej odpowiedzi w tym zakresie, więc nie wiadomo na jakim etapie jest akceptacja wniosku. Mamy wrażenie z panem posłem Aleksandrem Miszalskim, że pracownicy sanepidu w Małopolsce są okradani z pieniędzy, które im przysługują na podstawie przepisów prawa – zaznaczył Sowa.

Odpowiedź na wysoki odsetek testów

Jak wynika ze słów posła Miszalskiego, wysoki odsetek pozytywnych wyników testów wiąże się m.in. z wadliwie działającym elektronicznym systemem ochrony zdrowia, który czasami zalicza te same przypadki po kilka razy, bez weryfikacji po numerze PESEL. Dochodzi czasami do sytuacji, że wyniki są wprowadzane do bazy przez pracownika laboratorium, lekarza i urzędnika sanepidu.

– Z drugiej strony mamy do czynienia, że szpitale w wojewódzkie korzystają z laboratoriów w innych regionach. A te laboratoria raportują wyniki we właściwych powiatowych stacjach, ale już testy nie są zaliczane do ogólnego wyniku z województwa małopolskiego – mówił Aleksander Miszalski.