Krakowska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie pożaru, który objął kamienicę przy ulicy Lubicz. Niegdyś działał w niej m.in. klub nocny Ermitaż, z którym wiąże się kryminalna historia. Teraz budynek jest pustostanem.
Końcem lipca ubiegłego roku doszło do pożaru kamienicy w centrum miasta, dokładnie przy ulicy Lubicz 15. Niegdyś działał w niej m.in. klub nocny Ermitaż. Właśnie w nim zaczęła się historia zabójstwa, która miała finał przed krakowskim sądem ćwierć wieku temu.
Co jeszcze wiadomo o budynku? Obecnie to pustostan, który odstrasza wyglądem: odrapane ściany, które na dodatek są pokryte bohomazami, nie wyglądają estetycznie. Tymczasem obiekt znajduje się w centrum miasta, pomiędzy rondem Mogilskim a Rynkiem Głównym, nieopodal Dworca Głównego. Jak informuje policja, w ubiegłym roku, poza zgłoszeniem o pożarze z lipca, otrzymała jeszcze sześć innych sygnałów, dotyczących adresu Lubicz 15. – Dotyczyły m.in. przebywania w budynku osób nieuprawnionych, zakłócania spokoju czy też spożywania alkoholu. W jednym przypadku interwencja zakończona została nałożeniem na osoby mandatów karnych. W innych przypadkach interwencje zakończone zostały pouczeniami. Dwa zajścia nie zostały potwierdzone przez patrole policji – wyjaśnia Piotr Szpiech, rzecznik prasowy krakowskiej policji.
Wiadomo jeszcze, że kamienica została wzniesiona w 1889 r., jest wpisana do gminnej ewidencji zabytków. Miejscy urzędnicy przypominają, że w budynku mieściły się niegdyś również piwiarnia oraz restauracja browaru, a później m.in. kino „Młoda Gwardia”. – Kamienica podlega ochronie ze względu na posiadane wartości historyczne, artystyczne i naukowe. Biuro miejskiego konserwatora zabytków nie ma wiedzy na temat jej stanu technicznego – twierdzą urzędnicy.
Dodają, że końcem 2019 roku magistrat zgodził się na rozbudowę i nadbudowę kamienicy, jak również na zmianę sposobu jej użytkowania. Jako rodzaj inwestycji podano: usługi, hotele i pensjonaty. Jeśli jakiekolwiek prace zostały przeprowadzone, to gołym okiem ich nie widać. Budynek jest w rękach prywatnej spółki, ale nie ma ona strony internetowej, w sieci nie udało nam się również odszukać kontaktu telefonicznego czy e-mailowego do firmy.
Wróćmy jeszcze do pożaru. Postępowanie w tej sprawie wszczęła krakowska prokuratura. Było prowadzone pod kątem „sprowadzenia zdarzenia w postaci pożaru, zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach”. Jak przekazali nam śledczy, w listopadzie ubiegłego roku zostało umorzone. Prokuratura nie dopatrzyła się przestępstwa. – Ustalono, że pożar nie stwarzał zagrożenia dla zdrowia i życia wielu osób, a także dla mienia wielkich rozmiarów – przekazał nam prok. Mirosław Mazur z Prokuratury Okręgowej w Krakowie. W odpowiedzi nie podano, dlaczego w budynku pojawił się ogień. Wystąpiliśmy do prokuratury o udostępnienie dokumentów z postępowania, aktualnie czekamy na rozpatrzenie wniosku.