Rabaty na bilety, spa czy badanie jamy ustnej. Tańsze parkowanie w strefie… marzeń

fot. Krzysztof Kalinowski

Karta Krakowska to od sierpnia 2018 roku przede wszystkim gwarancja tańszych biletów okresowych na komunikację miejską, choć zapowiedzi narobiły smaku również zmotoryzowanym krakowianom.

Trzy lata temu wystartowała Karta Krakowska, która jest elementem akcji promocyjnej zachęcającej do płacenia podatków w Krakowie. Realne oszczędności na pierwszy rzut oka było widać przy zakupie biletów okresowych. Przez jakiś czas bilet miesięczny na wszystkie linie dla posiadaczy KK kosztował 69 złotych, obecnie to 80 zł, co i tak jest ofertą niższą niż przed wprowadzeniem KK.

Do programu dołączyło również wiele komercyjnych podmiotów. Do tego instytucje miejskie i państwowe, głównie z dziedziny kultury. W ofercie znalazły się zniżki na wejściówki (np. bilety na wydarzenia organizowane przez Krakowskie Biuro Festiwalowe), usługi (spa, masaże, zabiegi dentystyczne) czy produkty (oprawki okularów, kawa itp.). Zniżki te są zazwyczaj w granicach 5-15%, a w kilku przypadkach sięgają 20-30%.

Wabik na kierowców

W tej sprawie cofamy się aż do 2015 roku, bo wtedy to przeprowadziliśmy rozmowę z ówczesnym przewodniczącym rady miejskiej, a obecnie wiceprezydentem Krakowa Bogusławem Kośmiderem, który był inicjatorem programu KK.

Padło wówczas stwierdzenie, że karta spowoduje obniżenie opłaty za godzinny postój w strefie płatnego parkowania. Truizmem jest stwierdzenie, że od tego czasu wiele się zmieniło. Sama strefa została powiększona i uszczelniona, a ceny za parkowanie wzrosły.

Urzędnicy toczyli boje w sądach o to, by jak najbardziej zawęzić grupę mogącą korzystać z abonamentu mieszkańca. Warto tu wspomnieć, że były to sprawy przegrane i trzeba było wprowadzać korekty do uchwały, umożliwiające zakup abonamentów osobom, które auto np. mają na leasing lub wynajmują.

Będą zniżki?

Wracając do tematu. Czy realne jest wprowadzenie zniżek za SPP dla płacących podatki w mieście? Tutaj prawo stało się mieczem obosiecznym. Nawet jeśli pojawiłby się taki pomysł, to raczej nie zostanie on wprowadzony w życie.

– Przepisy nie pozwalają nam na różnicowanie opłat za postój. Były próby i zostały sądownie obalone – mówi wiceprezydent Kośmider. – Wówczas, gdy rozmawialiśmy kilka lat temu, byliśmy prekursorami. Postawiliśmy jednak na bilety i taka taktyka się sprawdziła – dodaje.

Według zastępcy Jacka Majchrowskiego wiele innych miast, w tym Wrocław i Poznań idzie tym tropem. Kośmider stwierdza, że dzięki tańszym biletom, przybyło w dwa lata 50 tys. podatników. – Taką liczbę zakładaliśmy na całą kadencję – stwierdza. Na całkowite podsumowanie przyjdzie jednak jeszcze czas w okolicach września.

Zapytaliśmy wiceprezydenta również o to, jak ocenia komercyjną część karty. – Jest to dodatkowy element. Wszystko idzie w dobrym kierunku, jednak pandemia wybiła nam kilka zębów. Wiele relacji trzeba odbudować, inne odmrozić. Mimo wszystko uważam, że w tym przypadku nad aspektem ekonomicznym dominuje ten lojalnościowy – mówi.

Jak zrobili to w innych miastach?

Olsztyn. W 2019 roku radni przyjęli uchwałę różnicującą stawki za parkowanie ze względu na miejsce płacenia podatków – np. abonament dla mieszkańca Olsztyna kosztowałaby 150 zł, a spoza miasta 250 zł.  Taniej miało być również za godzinę parkowania. Takie rozwiązanie zakwestionował wojewoda warmińsko-mazurski. Na rozstrzygnięcie została złożona skarga do WSA, jednak prezydent w porozumieniu z przewodniczącym rady miejskiej w maju 2020 roku wniosek wycofał.

Szczecin. Tamtejszy sąd administracyjny rozpoznawała skargę prokuratury na m.in. zapis mówiący o tym, że abonament miesięczny na strefę może zakupić osoba przedstawiająca potwierdzenie płacenie podatków w Szczecinie. Sąd uznał, że rada miasta miała pełne prawo na takie rozróżnienie i skargę odrzucił.

News will be here