Krakowscy radni PiS za ograniczeniem handlu w niedziele

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

NSZZ "Solidarność" zbiera podpisy pod obywatelskiemu projektem ustawy, której wprowadzenie skutkowałoby ograniczeniem handlu w niedziele i niektóre dni przedświąteczne. Funkcjonować mogłyby sklepy do 5 mkw. czy stacje benzynowe do 300 mkw. Krakowscy radni PiS wspierają tę inicjatywę.

Prawo i Sprawiedliwość od 2013 roku próbuje przeforsować pomysł wprowadzenia ograniczeń w funkcjonowaniu sklepów w niedziele. Teraz cel ten jest bliżej aniżeli wtedy, gdy partia była w opozycji. Ciekawe jest jednak to, że związkowcy wzięli na siebie zebranie odpowiedniej legitymacji społecznej w tej sprawie.

Krakowscy radni PiS chcą wystosować rezolucję do rządzących, aby kontynuowali prace nad ograniczeniami. Jak tłumaczą samorządowcy, przyszłość naszego kraju zależna jest od rodziny. Wolne niedziele sprzyjają spędzaniu czasu z najbliższymi i zwiększają więzi między rodzicami i dziećmi. Oprócz tego niedzielny odpoczynek „sprzyja dobremu sąsiedztwu, zaangażowaniu politycznego i społecznemu, spotkaniom, nauce i sztuce oraz religii”.

Prezydent mówi: „nie”

Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski od trzech lat nie zmienił zdania w sprawie takich ograniczeń. Wówczas uważał, że jest w stanie zrozumieć wprowadzenie ograniczeń w takie dni jak Wielki Piątek i Wigilia Bożego Narodzenia. Takie stosowanie ograniczeń w każdą niedziele byłoby błędem, ponieważ pracodawcy będą zmuszeni ograniczyć liczbę miejsc prac. – Opinia pana prezydenta się nie zmieniła – dodaje Monika Chylaszek, rzecznik prasowy Jacka Majchrowskiego.

Szef krakowskie PO, Aleksander Miszalski, widzi tylko jeden argument za tym, aby takie przepisy mogły zacząć obowiązywać. Jest to zmuszanie pracowników do pracowania w niedziele właśnie. Jednak według polityka, istnieje więcej wad tego typu zmian w prawie. – Jeszcze nie jesteśmy na tym etapie rozwoju gospodarczego. Według mnie należy pracować i rozwijać gospodarkę. Osoby, które nie chcą chodzić po sklepach w niedziele, niech tego po prostu nie robią. Niech każdy decyduje za siebie – twierdzi Miszalski.

– Jestem bardzo sceptyczny co do tego pomysłu. Uważam, że straci gospodarka i ludzie, którzy ciężko pracują cały tydzień. Weekend to jedyny czas, kiedy mogą zrobić zakupy – komentuje Łukasz Gibała, były poseł zaangażowany w sprawy przedsiębiorców.

Jako plus całej sytuacji widzi, że takie zmiany wypełniłyby prawo do odpoczynku, ale taki argument łatwo odeprzeć. – W firmach jest przecież tak, że pracownicy się rotują i mają dyżury niedzielne raz na jakiś czas. Nie można nikogo zmusić do pracy – twierdzi Gibała.

Jego zdaniem obecne prawo jest wystarczające. – Trzeba tylko, aby państwo Polskie walczyło z wielkimi sieciami handlowymi, które wykorzystują pracowników poprzez wypłacanie im małych pensji i odcinanie przywilejów socjalnych – dodaje Łukasz Gibała.

Z wyliczeń portalu bankier.pl wynika, że zakaz handlu w niedzielę miałby kosztować polską gospodarkę ok. 1 mld zł za każdy dzień.

Jak to widzą Polacy?

W 2013 roku wprowadzenie ograniczeń handlu w niedziele popierało 47% przebadanych przez pracownie SMG/KRC. Natomiast najnowsze badania ARC Rynek i Opinie przeprowadzonego na zlecenie „Rzeczpospolitej”, pokazują, że 52% Polaków popiera zakaz handlu w niedziele, jednak zdecydowanych zwolenników zakazu jest 23% przepytanych osób.