Radni PiS krytykują prezydenta za problemy z budżetem miasta

Rada Miasta Krakowa, Archiwum fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Krakowscy radni Prawa i Sprawiedliwości krytykują prezydenta Jacka Majchrowskiego oraz jego zastępcę Andrzeja Kuliga za nieradzenie sobie z budżetem miasta.

– Od kilkunastu dni prezydent Majchrowski i wiceprezydent Kulig atakują rząd za pewne decyzje związane z obniżką podatków. Mówią, że wpływy do budżetu spadają, że przychody z podatku PIT maleją i przez to sytuacja finansowa miasta jest zła – mówił w środę podczas konferencji prasowej Michał Drewnicki, wiceprzewodniczący rady miasta z Prawa i Sprawiedliwości.

Powiedział, że przez ostatnie cztery lata rządów PiS do budżetu Krakowa wpłynęło ponad 700 mln złotych więcej. – Jak prezydent może mówić, że tych pieniędzy nie ma? – pytał Drewnicki.

Kraniki niezgody

Wiceprzewodniczący rady wspomniał również o filmiku stworzonym przez urzędników, w którym występuje wiceprezydent Andrzej Kulig. Zastępca Jacka Majchrowskiego za pomocą rysunków tłumaczy, że budżet Krakowa to dzbanek, który jest zasilany z różnych kraników (analogia do dochodów miasta).

– Pan prezydent Kulig nie powiedział, że ze wszystkich kraników rządowych mamy znaczące wzrosty, a z kraników miasta mamy znaczące spadki – twierdził Michał Drewnicki.

Inny radny PiS Mariusz Kękuś wtórował wiceprzewodniczącemu rady. – Okazuje się, że największe problemy pojawiają się w dziale dochody własne. W porównaniu do analogicznego okresu roku ubiegłego miasto zanotowało spadek 27 mln złotych. Gmina ze środków własnych realizuje coraz mniej swoich zadań – tłumaczył Kękuś.

Z podatków mamy więcej pieniędzy

Pracownik Urzędu Miasta Krakowa w rozmowie z LoveKraków.pl tłumaczy, że „miasto coraz bardziej uzależnia się od wpływów z budżetu państwa”. Przytacza dane na koniec września 2015 oraz 2019 roku, z których wynika, że dochody własne miasta wzrosły o 96 mln złotych, udział w podatkach podskoczył o 575,5 mln złotych, a dotacje i subwencje z budżetu państwa wzrosły o 606 mln złotych.

– Mimo, że mamy coraz więcej pieniędzy z podatków, dotacji i subwencji, to i tak nie pokrywa się to w pełni z kosztami, które musi ponieść gmina, aby wykonać te zadania – mówi.