Requiem dla marzenia. Arcydzieło Arthura Millera na deskach Teatru Ludowego [ZDJĘCIA]

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

– „Śmierć komiwojażera” to arcydzieło, które się nie starzeje, bo jest zakorzenione w naszej ludzkiej naturze – mówi Małgorzata Bogajewska, dyrektor Teatru Ludowego. Premiera spektaklu już 17 i 18 marca na Scenie Pod Ratuszem.

Sztuka amerykańskiego dramaturga Arthura Millera, opublikowana i wystawiona w 1949 roku, opowiada o ostatnim dniu życia Williama „Willy'ego” Lomana, wędrownego sprzedawcy, który nie jest ani doskonałym ojcem i mężem, ani odnoszącym sukcesy zawodowe człowiekiem. Mimo to bardzo chce, by wszyscy tak myśleli.

Requiem dla marzenia

Chociaż sztuka ma już ponad 70 lat, nie traci na aktualności.

– „Śmierć komiwojażera” to arcydzieło, które się nie starzeje, bo jest zakorzenione w naszej ludzkiej naturze. Nazwaliśmy ten spektakl „requiem dla marzenia”. Jest to opowieść o tym, jak marzenia nas niszczą, jak biegnąc za wykreowaną wizją samych siebie, gubimy wszystko po drodze – siebie, własne życie i rodzinę. Czym dziś w ogóle jest sukces? Czy można go osiągnąć? Czy nie staliśmy się niewolnikami tego pojęcia? – mówi Małgorzata Bogajewska, dyrektor Teatru Ludowego i reżyser spektaklu.

Główny bohater, wierząc w swoją wyjątkowość, buduje samonapędzający się mechanizm zaprzeczeń oraz iluzyjnych rzeczywistości. Ofiarami mitu swojego sukcesu czyni wszystkich członków rodziny i przyjaciół, chociaż darzy ich szczerą miłością. Spektakl prezentuje tę trudną relację rodzinną.

– Z rodziną jest jak z demokracją. Nikt nie wymyślił lepszego systemu, mimo iż nie do końca on działa albo często przynosi wiele cierpienia. Ta rodzina jest poddana presji marzeń, zakłamywania rzeczywistości i próbuje się z tego wyrwać. Paradoksalnie, mimo iż bardzo się rani, jest przepełniona miłością – tłumaczy Małgorzata Bogajewska.

Pudełko pełne niespodzianek

Piotr Pilitowski, która wciela się w postać komiwojażera Willy'ego Lomana, podkreśla, iż jest to człowiek przeżywający głębokie załamanie.

– W sztuce zapisane jest zmaganie się bohatera z własnymi ambicjami i mitem świata, który obiecuje „gruszki na wierzbie”, często mijając się z rzeczywistością, ale też z własnym mitem kreowanym przez siebie, czyli człowieka, który zainwestował wszystko w myślenie o lepszej przyszłości dla siebie i rodziny, co okazuje się mrzonką, także z powodu jego charakteru i niepohamowanej ambicji – wyjaśnia aktor.

Na scenie oprócz Piotra Pilitowskiego będzie można zobaczyć Beatę Schimscheiner, Lenę Schimscheiner, Pawła Kumięgę, Piotra Franasowicza, Kajetana Wolniewicza, Wojciecha Lato, Tadeusza Łomnickiego i Alana Wojtusika.

Za muzykę odpowiedzialny jest Bartłomiej Woźniak. Scenografię i kostiumy przygotowała zaś Justyna Elminowska.

– To pudełko pełne niespodzianek. Pudełko naszego życia, z którego co sięgniemy, to wyciągamy coś innego, jakiś inny obrazek, jakąś inną sytuację. To jest taka scenografia, która bardzo się przeobraża w trakcie spektaklu, ale ma w sobie smutek zredukowanego realizmu – opisuje Małgorzata Bogajewska.

Premiera spektaklu „Śmierć komiwojażera” już 17 i 18 marca na Scenie Pod Ratuszem.