Rozmowa na dzień dobry. Czas tanich śmieci już minął

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Nie milknie dyskusja o proponowanych zmianach w naliczaniu opłat za odbiór odpadów. O komentarz pytamy radnego Jacka Bednarza z prezydenckiego klubu Przyjazny Kraków.

Jakub Drath, LoveKraków.pl: W marcu temat opłat za śmieci trafi pod obrady rady miasta. Jak zachowa się klub prezydencki i co Pan osobiście myśli o tych zmianach?

Jacek Bednarz, Radny Miasta Krakowa, klub Przyjazny Kraków: W środę spotkaliśmy się z przedstawicielami MPO i przedstawiona nam została cała prezentacja dotycząca tego tematu. Radni dostali duży zasób informacji, w poniedziałek będziemy też o tym rozmawiać na komisji infrastruktury. Będzie czas na zadawanie pytań i wyrobienie sobie własnego zdania na temat tych rozwiązań.

Rozumiem, że do tej pory ustaleń klubowych nie ma?

Myślę, że wszyscy powinniśmy zdać sobie sprawę z tego, że czas tanich śmieci już minął. Że one już tańsze nie będą i nie jest to tylko domeną Krakowa. Przeciwnie, w zestawieniu z innymi dużymi miastami nasze ceny są raczej w dolnych granicach. Warszawa ewidentnie bije nas na głowę. Podchodząc do tematu opłat musimy mieć przede wszystkim tę świadomość, że system gospodarowania odpadami musi się bilansować, że nie możemy do tego dokładać z budżetu centralnego. A koszty niestety poszły mocno do góry. I warto pamiętać, że w tej opłacie nie mieści się sam przyjazd śmieciarki, ale cały system, z lamusownią, sortownią, odbiorem odpadów zielonych, elektroodpadów, choinek, tekstyliów, odpadów niebezpiecznych – wszystkimi usługami, z których mogą korzystać mieszkańcy Krakowa.

Co do tego, że musimy znaleźć brakujące pieniądze, nie ma raczej wątpliwości. Ale ważne jest to, jaki model zostanie wybrany.

Tu jest istota sprawy, bo temat dotyczy nas wszystkich – bardziej, niż np. dyskusje o biletach na komunikację miejską czy opłatach za parkowanie. Za śmieci płacimy wszyscy – no chyba, że ktoś zaniża liczbę osób w deklaracji, bo okazuje się, że w systemie nie ma 15 czy 20 procent mieszkańców.

Ale tu z kolei miasto podkreśla, że nie ma narzędzi do tego, by zmusić kogoś do złożenia deklaracji zgodnej z prawdą.

Wszyscy mamy świadomość tego, że tu ktoś oszukuje, a tak naprawdę oszukuje nie urząd, tylko swojego sąsiada, który płaci uczciwie. My jako radni na razie analizujemy wszystkie z tych przedstawionych rozwiązań, żeby każdy mógł ocenić, które byłoby najbardziej optymalne. Jeszcze nie podejmowaliśmy decyzji, a zdania są podzielone. Wszyscy wiemy, że musimy dojść do pewnej kwoty i że trzeba będzie zapłacić więcej. Pytanie jest takie, które rozwiązanie będzie najlepsze, by nie obciążyć nieproporcjonalnie jednej grupy. Każda z tych wersji ma swoje plusy i minusy, ale warto pamiętać, że śmieci produkują ludzie, a nie metry kwadratowe. Trzy osoby na dużym metrażu nie wyprodukują więcej śmieci niż w małym mieszkaniu. Nie ukrywam, że interesujący jest wątek liczenia według zużycia wody i on wydaje się najbardziej odpowiadać faktycznej produkcji odpadów, ale mamy z nim różne problemy techniczne. Musimy to wszystko dokładnie sprawdzić.

News will be here