Rozmowa na dzień dobry: „Nie przechodzi się bezboleśnie przez takie zawirowania”

„Nie spodziewałem się takiego rozwoju zdarzeń w Starym Teatrze. Natomiast będąc obserwatorem tego, co się dzieje w polskich instytucjach kultury, szczególnie tych zależnych od ministerstwa, myślę, że udało nam się potrzebną do uczciwego patrzenia sobie w oczy autonomię zachować” – mówi w rozmowie z LoveKrakow.pl aktor Radosław Krzyżowski.

Natalia Grygny, LoveKraków.pl: W jakiej formie jest obecnie Pana zdaniem Stary Teatr?

Radosław Krzyżowski, aktor, przewodniczący Rady Artystycznej w Starym Teatrze: Cóż, będziemy to wiedzieli po najbliższych premierach. Rezonans jaki wywołają, odzwierciedli kondycję teatru. Po kilku spektaklach widać, czy pojawia się to nieuchwytne „coś”, co sprawia, że teatr zaczyna szybować. Sam z zaciekawieniem czekam na to co się wydarzy. Pierwsze pokazy, które mieliśmy w tym sezonie, czyli spektakle przygotowane w ramach projektu „Młodzi w Starym” i spektakl „Nadchodzi chłopiec” w reżyserii Marcina Wierzchowskiego wydają się być dobrym zwiastunem.

Cenieni na polskiej scenie teatralnej reżyserzy wrócili do Starego Teatru dzięki Radzie Artystycznej.

Teatr jak każdy złożony organizm podlega wielu mniej lub bardziej uchwytnym wpływom. Sama obecność wielkich nazwisk jeszcze nie jest gwarantem sukcesu , jeśli nie złoży się na siebie tych kilka nieuchwytnych elementów: chemia w zespole aktorskim, dobra organizacja pracy… Jest wiele rzeczy, które trudno zdefiniować, ale powodują one, że dostajemy coś, co wywołuje w widzu ekscytację i ciekawość: co będzie dalej?. Ubiegły sezon był różnie oceniany przez krytyków, znacznie lepiej przez widzów.

Po powołaniu Rady oczekiwania były ogromne.

Nie mamy problemu ze sprzedażą zeszłorocznych premier, natomiast cały czas stykałem się z opiniami, że to nie jest to, do czego Stary Teatr nas przyzwyczaił. Nie przechodzi się bezboleśnie przez takie zawirowania, przez jakie myśmy przeszli. To, że nie zrezygnowaliśmy z języka, o którym chcemy opowiadać w „Starym” to jeszcze nie jest wszystko. Musi zaistnieć ta chemia.

Skoro o chemii mowa. Jak teraz wygląda współpraca Rady z obecnym dyrektorem?

Myślę, że zeszły sezon został dość uczciwie przepracowany, jeśli chodzi o stworzenie warunków, aby organizacyjnie i funkcjonalnie teatr poszedł do przodu.

Rada Artystyczna – oprócz bycia ciałem doradczym – uzyskała większą sprawczość. Wypracowaliśmy formuły dające przewodniczącemu Rady określone pełnomocnictwa i uprawnienia. To powoduje, że nasze decyzje i pomysły na to, jak ta scena ma wyglądać, uzyskały status wykonawczy. Wypracowaliśmy pewien model, który pozwala nam w przypadku kryzysu czy nieporozumień, zachować realny wpływ na teatr, więc zeszły sezon z punktu widzenia pracy organizacyjnej, uważam za dobrze spożytkowany.

A jak Pan uważa: czy z perspektywy czasu obawy dotyczące Starego Teatru były uzasadnione? Jak teraz Pan podchodzi do zdarzeń z 2017 roku?

Nikt nie spodziewał się takiej sekwencji zdarzeń, trudno jest w każdym momencie myśleć zespołem, a decyzje, które zostały podjęte, zostały podjęte ze względu na opinię i postawę zespołową. Każdy z nas reagował na zaistniała sytuację bardzo indywidualnie, miał do tego osobisty stosunek i ja to szanuję. Zdecydowaliśmy się jednak na formułę myślenia zespołowego. Osobiście nie spodziewałem się takiego rozwoju zdarzeń, natomiast będąc obserwatorem tego, co się dzieje w polskich instytucjach kultury, szczególnie tych zależnych bezpośrednio od ministerstwa, myślę, że udało nam się tę niezbędną, potrzebną do uczciwego patrzenia sobie w oczy autonomię zachować.

News will be here