Zakup Wesołej wcale nie oznacza radości wśród wszystkich miejskich radnych. Co można zrobić, aby odzyskać część pieniędzy z transakcji? Czy wyższe stawki za parkowanie zmniejszą liczbę aut w centrum i co zrobić z niedzielami? O te rzeczy pytamy radnego Łukasza Wantucha.
Wygląda na to, że miasto zgodnie z pana wizją na Wesołej wprowadzi funkcje mieszkaniową czy usługową. Pan mówił nawet o hotelach.
Łukasz Wantuch, radny klubu Przyjazny Kraków: Widzę ewolucję podejścia do Wesołej. Wcześniej był entuzjazm, a ja byłem jedynym, który negował ten zakup. A teraz, przy okazji rozmów o budżecie, widzę, że pojawiają się pytania o to, co kupiliśmy i co z tym później zrobimy.
Teren jak i budynki będą przejmowane przez dłuższy czas i dopiero wtedy okaże się, ile będziemy musieli włożyć w ich remont. Moim zdaniem będzie to podobna kwota do tej, za jaką kupiliśmy ten obszar. Otwarta kwestia jest z kościołem, za który zapłaciliśmy 24 mln złotych, a nie widzę tego, aby Kuria chciała go odkupić za taką samą kwotę lub zamienić się z miastem np. gruntami. Będziemy zmuszeni oddać go z 98% bonifikatą.
Najlepsze rozwiązanie?
Na pewno należy zająć się zielenią, zrobić park, a resztę sprzedać. Nie stać miasta na to, aby władować kolejne 150–200 mln złotych na remonty. Część nieruchomości po np. dawnych budynkach gospodarczych czy magazynach można wyburzyć i przeznaczyć tereny na ekskluzywną mieszkaniówkę.
A te budynki zabytkowe powinny być przeznaczone pod hotele, a nie biura, bo one nie nadają się pod tego typu działalność.
Tak się składa, że niedawno hotelarze mówili o tym, że w Krakowie potrzebne są ekskluzywne, duże hotele.
Z uwagi na lokalizację i historyczne budynki to idealne miejsce. Miasto potrzebuje pięciogwiazdkowych, ekskluzywnych hoteli, gdzie płaci się za prestiż i odległość od Rynku Głównego. Być może takie podejście do sprawy pozwoli nam odzyskać choć część zainwestowanych w te tereny pieniędzy.
W przyszłym tygodniu wchodzą w życie wyższe stawki za parkowanie. W styczniu zobaczymy mniej samochodów w centrum?
Na pewno. A w przypadku ścisłego centrum powinno być jeszcze drożej. Postulowałem o wprowadzenie strefy Z1 na Rynku Głównym i okolicach, żeby móc wprowadzić najwyższą stawkę, czyli 15 zł za godzinę. Tam nie powinno być żadnych samochodów.
Ceny miały być jeszcze wyższe. Kompromis czy zabieg pokazujący, że urzędnicy i radni są łaskawi dla krakowian?
Chwyt urzędniczy, aby spotkać się pośrodku… To są ceny w porządku, ale jeszcze zastanowiłbym się nad niedzielą.
Niedziele płatne – tak czy nie?
Zgłaszają się mieszkańcy z ulicy Kościuszki, gdzie niedaleko jest klub taneczny. Ludzie przyjeżdżają samochodami w sobotę, idą na imprezę, a auta odbierają dopiero wieczorem w niedzielę. W mieście jest więcej takich problematycznych lokalizacji. Być może warto byłoby zapytać rady dzielnic, co sądzą na ten temat i wprowadzić płatne niedziele w danych podstrefach.
Co do strefy, to będę jeszcze walczył z absurdem karania za płacenie wyższej kwoty, gdy pomyli się strefę.
We Włoszech się udało, więc mamy kolejny kraj z zakazem. Według mnie jedynymi zwierzętami w cyrku powinni być ludzie. Od wielu lat miasto występuje z takim postulatem i mam nadzieję, że skończy się torturowanie zwierząt ku uciesze widzów, bo przecież niczym innym jak torturami jest zmuszanie zwierząt do nienaturalnego zachowania.